Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Sezon 2020/21 oczami Bartłomieja Lipińskiego

Sezon 2020/21 oczami Bartłomieja Lipińskiego

fot. treflgdansk.pl

Trefl Gdańsk był czarnym koniem fazy zasadniczej PlusLigi, w której uplasował się na trzecim miejscu. Ostatecznie zakończył jednak sezon 2020/21 na szóstej pozycji. – Byliśmy bardzo blisko strefy medalowej i uważam, że na nią zasługiwaliśmy. Niestety, takie jest życie. Możesz rozegrać naprawdę dobry sezon, ale dwa mecze ci nie wyjdą i wcześniejsze wyniki nie mają już żadnego znaczenia – przyznał w rozmowie ze Strefą Siatkówki przyjmujący Trefla Bartłomiej Lipiński.

 

Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że to był najlepszy sezon w twojej karierze? Zarówno pod względem tego, jak sam się zaprezentowałeś, jak i tego, jaki wynik osiągnął twój zespół.

Bartłomiej Lipiński: – Karierę to miał Michael Jordan (śmiech). A tak zupełnie poważnie to tak, to był najlepszy sezon, jaki do tej pory rozegrałem. Wcześniej występowałem w niżej notowanych zespołach. Pierwszy raz udało mi się razem z drużyną być w Final Four Pucharu Polski, zająć trzecie miejsce po rundzie zasadniczej i być w fazie play-off.

Jako jedyna drużyna z PlusLigi przeszliście kwarantannę i koronawirusa przed rozpoczęciem sezonu. Dzięki temu nie mieliście takiej przerwy już w trakcie trwania rozgrywek, w pewnym momencie wyłączeni z gry byli tylko pojedynczy zawodnicy. Myślisz, że wyszło wam to na dobre?

Na początku byliśmy przerażeni, gdy okazało się, że pierwsza osoba ma dodatni wynik. To nie jest nic fajnego, zwłaszcza na początku okresu przygotowawczego. Wiedzieliśmy, że te kilka tygodni ciężkiej pracy pójdzie tak naprawdę na marne, a po zakończeniu kwarantanny będziemy musieli zacząć wszystko od początku. W tamtym czasie, aby wyjść z kwarantanny domowej, trzeba było uzyskać dwa negatywne wyniki testu z rzędu i to na pewno był bardzo skomplikowany proces. Z drugiej strony prawie wszyscy zawodnicy przechorowali i mogliśmy spokojnie grać do końca sezonu bez większych problemów.

Szóste miejsce w takim sezonie, z tak skomponowanym zespołem, to według ciebie sukces czy porażka?

– Z jednej strony cieszę, się że graliśmy stabilnie i konsekwentnie przez całą rundę zasadniczą. To trzecie miejsce po rundzie zasadniczej i turniej finałowy Pucharu Polski to jest nasz mały sukces tego sezonu. Jednak pozostało uczucie, że byliśmy bardzo blisko strefy medalowej i uważam, że na nią zasługiwaliśmy. Niestety takie jest życie. Możesz rozegrać naprawdę dobry sezon, ale dwa mecze ci nie wyjdą i wcześniejsze wyniki nie mają już żadnego znaczenia.

Odniosłam wrażenie, jakbyście opadli z sił po drugim meczu ćwierćfinałowym w Warszawie i później już nie byliście w stanie zagrać na takim poziomie, który prezentowaliście wcześniej. Tak właśnie było, czy jednak wskazałbyś na inną przyczynę porażki w ćwierćfinale i później rywalizacji o piąte miejsce?

– Gdy przegrywasz taki mecz jak ten, który rozegraliśmy w Warszawie, to ciężko jest wrócić do dobrej dyspozycji, nie tylko fizycznej, ale i mentalnej. Na pewno zabrakło nam doświadczenia i chłodnej głowy w kluczowych momentach, wielu z nas, w tym ja, graliśmy spotkania o tak wysoką stawkę po raz pierwszy. Przez cały sezon kończyłem wiele trudnych piłek, a w tamtym starciu w najważniejszym momencie zostałem zablokowany, później zabrakło nam szczęścia, wpadła łatwa piłka i było już po meczu.

Czy właśnie faza play-off była dla was najtrudniejszym momentem sezonu? Czy może półfinał Pucharu Polski?

– Najtrudniejszy był dla mnie trzeci meczu fazy play-off. Czułem bezsilność, nie mogłem skończyć piłki i miałem wrażenie, że zawiodłem nie tylko siebie, ale trenera i cały zespół. To spotkanie było dla nas wszystkich najtrudniejsze i zostanie w naszej pamięci na długi czas.

A jaki moment minionych rozgrywek wspominasz najlepiej?

– Najlepiej z tego sezonu wspominam dwa mecze rozegrane w Bełchatowie – powrót Mariusza Wlazłego do tego miasta oraz wygrana 3:1, a następnie mecz ćwierćfinału Pucharu Polski.

Jak ważną postacią był dla waszej drużyny w tym sezonie Mariusz Wlazły?

– Myślę, że Mariusz był liderem tego zespołu i ciągnął nas do góry, zawsze starał się budować dobrą atmosferę na boisku. Brał na siebie odpowiedzialność w trudnych momentach meczów. Na pewno jego doświadczenie oraz rady, którymi chętnie się dzieli, są bardzo cenne i cieszę się, że mogłem go poznać i grać z nim w jednej drużynie. Mariusz jest nie tylko wybitnym sportowcem, ale przede wszystkim świetnym człowiekiem i kolegą z zespołu.

Mimo że nie było w składzie Trefla zbyt wiele gwiazd, czy spektakularnych nazwisk, to wasz zespół zawojował fazę zasadniczą i prezentował się znakomicie. Jaka jest tajemnica tego sukcesu?

– Jedno słowo: atmosfera. Trener zawsze powtarzał nam, że jeżeli stworzymy sobie team spirit na treningach, to łatwiej będzie nam się grało mecze. Czasem przychodzą ciężkie momenty w trakcie sezonu, gorsze spotkania, ale właśnie we wszystkich tych dobry i złych chwilach byliśmy razem i to była nasza siła.

Razem z Mariuszem Wlazłym byliście zdecydowanymi liderami zespołu. Jak ty odnalazłeś się w tej roli? Czułeś w ogóle dodatkową presję, odpowiedzialność z tym związaną?

– Zawsze wybieram kluby, w których będę miał możliwość grania, ale uważam, że ten zespół był budowany tak, żeby to nie indywidualności decydowały o wyniku końcowym, a cała drużyna. Liderem mógł być każdy, raz to był Mariusz, raz Marcin Janusz, a raz ja. Jakość zespołu było widać dopiero, gdy każdy dawał coś od siebie, nie tylko sportowo, ale i emocjonalnie. Wszystko zaczynało się od treningów. A na meczu zbieraliśmy owoc wspólnej pracy.

Jaki był ten sezon, widziany z twojej perspektywy?

W jego trakcie przeżyłem wiele wspaniałych chwil, świetnie odnalazłem się w zespole. Gdyby udało nam się wejść do czwórki i zdobyć medal, byłby to spełnienie marzeń. Cieszę się, że mogłem współpracować z trenerem Michałem Winiarskim, ponieważ czuję, że w tym sezonie zrobiłem duży krok do przodu, nie tylko sportowy, ale i mentalny. Bardzo się cieszę, że wybrałem Gdańsk. Wcześniej grałem w wielu zespołach, jednak nigdzie nie czułem się tak, jak tutaj. Atmosfera, kibice, ludzie pracujący w klubie, drużyna i samo miasto, to wszystko sprawiło, że na długo zapamiętam ten sezon, bo był naprawdę wyjątkowy. Cieszę się, że byłem częścią tego zespołu.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2021-05-10

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved