Historyczny sukces ZAKSY Kędzierzyn-Koźle poprzedzony był trudną drogą i zaciętą walką w finale z Itasem Trentino. Zespół Angelo Lorenzettiego był o krok od doprowadzenia meczu do piątego seta, a jednak po walce na przewagi i asie serwisowym Łukasza Kaczmarka tytuł trafił w ręce polskiej drużyny. Dało się zauważyć w pomeczowych rozmowach jak bardzo rozczarowani są Włosi.
Podczas rozgrywanego w ASGM Forum w Weronie finału Ligi Mistrzów pierwsze dwa sety toczyły się pod dyktando ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Potem jednak drużyna z Trentino znalazła właściwy rytm i była o krok od doprowadzenia do piątego seta. – Zabrakło nam jakości w polu zagrywki. Niektórzy zagrywali dobrze tylko w jednym z setów, a udział zagrywką w meczu był nam potrzebny, bo wiedzieliśmy że ZAKSA dysponuje naprawdę dobrą pierwszą akcją. Szkoda mi tego czwartego seta, bo w jego trakcie zmarnowaliśmy zbyt dużo szans. Takie mecze decydują się w detalach, a my nie skorzystaliśmy z okazji – otwarcie przyznał trener Itasu Trentino Angelo Lorenzetti.
Nimir Abdel-Aziz nie ukrywał irytacji wynikiem sobotniego spotkania. Polscy kibice mogą pamiętać go z występów w ZAKSIE. Holender wtedy jednak grał jeszcze na pozycji rozgrywającego. – Nie umiem powiedzieć, czego zabrakło i tak naprawdę nawet nie chcę myśleć o tym, co mogliśmy poprawić w swojej grze, bo wynik meczu jest jaki jest. Zagrali lepiej, wygrali mecz i kropka – ostro zakończył holenderski atakujący.
Bardziej otwarty w rozmowie z dziennikarzami był kapitan Itasu Trentino, Simone Giannelli. – Spodziewaliśmy się tak zaciętego meczu, bo wszyscy wiedzieliśmy jak dobrze gra ZAKSA. Pierwsze dwa sety największą różnicę zrobiły dysproporcje na przyjęciu i w zagrywce. W pierwszym secie daliśmy się złapać w ustawieniu na zagrywce ze Smith’em, a potem w ustawieniu z Semeniukiem. Oni zagrywają dobrze, a my przez pierwsze dwa sety na zagrywce nie robiliśmy praktycznie nic. Słabiej radziliśmy sobie też z piłkami zagranymi dalej od siatki, ale myślę że byliśmy w stanie zagrać tak dobrze jak oni. Moje zdanie i tak się nie liczy, bo to oni ostatecznie wygrali. Szkoda, bo udało nam się nieco przechylić mecz w swoją stronę i zagrać znacznie lepiej. Gratuluję ZAKSie wygranej – podkreślił Giannelli.
Duży wkład w przedłużenie meczu miał Riccardo Lucarelli. To wysiłki w ataku brazylijskiego przyjmującego dały zespołowi z Trentino szansę na dalszą walkę. – W finałach tak czasem bywa. Zagrali lepiej niż my, wrzucając tak jakby wyższy bieg po 20 punkcie każdego z setów. Naprawdę chcieliśmy wygrać ten finał. Myślę jednak, że możemy zakończyć ten sezon z podniesionymi głowami – powiedział Lucarelli.
Finałowy mecz Angelo Lorenzetti zdecydował się rozpocząć w ustawieniu z duetem przyjmujących – Kooy, Lucarelli. Szybko jednak to Alessandro Michieletto, młody utalentowany przyjmujący, musiał wchodzić na boisko ratować sytuację. – Nie tak chcieliśmy zakończyć ten finał. Mieliśmy dużo czasu na przygotowanie się i myślę, że byliśmy dobrze przygotowani do meczu. Nie wywarliśmy na nich odpowiedniej presji w polu zagrywki, oni bronili lepiej i to oni wygrywali dłuższe wymiany. Powinniśmy być na siebie źli – zakończył Alessandro Michieletto.
Włoski zespół prowadzony przez Angelo Lorenzettiego nie może zaliczyć tego sezonu do udanych, mimo znakomitych występów Alessandro Michieletto. Urodzony w 2001 roku i do tego leworęczny skrzydłowy swoimi dobrymi występami przedarł się do wyjściowego składu i zapracował sobie na powołanie do seniorskiej kadry. Mimo to jednak klub z Trydentu przegrał finał Ligi Mistrzów, a rozgrywki krajowe zakończył na półfinale i nie zdobył również Pucharu Włoch.
źródło: inf. własna, Itas Diatec Trentino
