ŁKS Commercecon Łódź już dwa razy stawał pod ścianą w rywalizacji o brązowy medal i w obu przypadkach udało się Wiewiórom wygrać mecz i pozostać w grze. Dwukrotnie sporą cegiełkę do wyniku dołożyła Katarzyna Zaroślińska-Król, która we wtorkowym meczu, podobnie jak w poprzednim, zgarnęła statuetkę dla najlepszej zawodniczki spotkania.
– Tak naprawdę dopiero w ostatnich dwóch meczach pokazałyśmy siebie. Pierwsze spotkanie zupełnie przespałyśmy i przegrałyśmy bez większej historii 0:3. W drugim przegrałyśmy, prowadząc 2:0. Gorszej sytuacji nie mogło być i w takim momencie pozostało nam już tylko wygrywać. Nie możemy sobie pozwolić na błąd, bo nikt nie chce mieć tego najgorszego, czwartego miejsca. Odrobiłyśmy lekcje. W tych pierwszych dwóch meczach grałyśmy nie do końca dobrze taktycznie. Teraz już wywiązujemy się z założeń i to przynosi efekty – powiedziała atakująca ŁKS-u.
Po pierwszych przegranych spotkania w szeregi łódzkiego zespołu mogła wkraść się spora nerwowość, ale Katarzyna Zaroślińska-Król twierdzi, że było wręcz odwrotnie i dominowała spokojna, ciężka praca. – Trener nie krzyczał na nas. Same wiemy, że stać nas na więcej i po prostu skupiłyśmy się na tym, co mamy do zrobienia. Maksymalnie skupiamy się na treningach, bo koncentracja meczowa wychodzi z treningu. Staramy się pracować pod presją i to przynosi rezultat.
Za siatkarką ŁKS-u sezon w kratkę. W dwóch ostatnich meczach atakująca rzadko zwalniała rękę i piłki posyłane do niej były często pewnie kończone. – Lubię być liderką zespołu. Im więcej piłek dostaję, tym lepiej się odnajduję na boisku. Wtedy jestem jak ryba w wodzie i oby tylko zdrowie dopomogło, choć został już ostatni mecz. Dam z siebie wszystko. Jeżeli tam dostanę osiemdziesiąt piłek, to będę szczęśliwa. Obyśmy tylko wygrały. Dziś wygrał cały zespół i każda z nas zagrała dobrze – jestem dumna z tej drużyny. Teraz już koniec emocji pomeczowych, czas skupić się na sobocie i podejść do meczu z chłodną głową.
źródło: opr. własne, polsatsport.pl