– Chemik na pewno jest znakomitym zespołem, ale my też mamy swoje ambicje i chęć powalczenia o złoto. Na razie jednak cieszymy się z awansu do finału, a potem będziemy chciały się jak najlepiej zregenerować i przygotować do rywalizacji z Policami – powiedziała przed finałowymi starciami TAURON Ligi Kiera Van Ryk.
W decydującym półfinałowym meczu z ŁKS-em Commercecon Łódź po raz kolejny w tym sezonie otrzymała pani statuetkę dla MVP, ale pewnie ta ma wyjątkowe znaczenie.
Kiera Van Ryk: Brakuje mi słów żeby opisać to co czuję. Jestem szczęśliwa, że domknęłyśmy ten mecz w czwartym secie. Wiadomo, że gdyby doszło do tie-breaka, to różnie mogło to wyglądać i szanse obu zespołów jeszcze bardziej by się wyrównały. Widać było, że w tej czwartej partii rywalki były już na fali i byłyśmy w sporych opałach, ale na szczęście udało się to odwrócić na naszą korzyść. W decydujących momentach meczu wykazałyśmy się opanowaniem i utrzymałyśmy koncentrację. Nie załamałyśmy się też tym, że to rywalki miały kilka piłek setowych i wydawało się, że są w korzystniejszej sytuacji. Cieszę się, że to przetrzymałyśmy i wywalczyłyśmy zwycięstwo.
W czwartym secie rywalki zaryzykowały mocno ofensywnym ustawieniem z dwoma atakującymi i były bardzo bliskie doprowadzenia do tie-breaka…
– Nie ma im się co dziwić, bo nie miały już nic do stracenia i żeby pozostać w meczu musiały rzucić na boisko swoje wszystkie siły. Nie można im odmówić dużej waleczności i bardzo dobrej gry. Jestem jednak bardzo dumna z postawy mojego zespołu, który potrafił wytrzymać te trudne momenty w czwartym secie i mocne ataki rywalek. Mimo już bardzo trudnej sytuacji i niekorzystnego wyniku walczyłyśmy dzielnie do końca i to się opłaciło. Nawet jeśli przytrafiały nam się w tym meczu słabsze momenty, w których traciłyśmy kilka punktów z rzędu, to jednak w decydujących akcjach byłyśmy górą i nie pozwoliłyśmy rywalom na przedłużenie tego meczu.
Czego można się spodziewać w waszej finałowej konfrontacji z Grupą Azoty Chemik Police, czyli klubem, który od kilku lat dominuje w polskiej żeńskiej klubowej siatkówce.
– Chemik na pewno jest znakomitym zespołem, ale my też mamy swoje ambicje i chęć powalczenia o złoto. Na razie jednak cieszymy się z awansu do finału, a potem będziemy chciały się jak najlepiej zregenerować i przygotować do rywalizacji z Policami.
Pierwszy mecz finałowy rozegracie już w sobotę w Rzeszowie, ale rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw, więc ten pierwszy mecz może nie być aż tak istotny jak to było w przypadku półfinału rozgrywanego tylko do dwóch wygranych.
– Cieszy mnie mimo wszystko, że mamy w tej rywalizacji przewagę swojego boiska i potencjalnie więcej meczów do rozegrania u siebie niż na wyjeździe. Musimy przede wszystkim dobrze zregenerować nasze organizmy po ciężkim boju z ŁKS-em. Dziewczyny z Polic wcześniej zakończyły rywalizację w półfinale i miały teoretycznie więcej czasu na przygotowania, ale my za to jesteśmy bardziej w rytmie meczowym, więc każda sytuacja ma swoje plusy i minusy. Postaramy się walczyć o zwycięstwo w każdym spotkaniu, niezależnie od tego ile ich rozegramy. Musimy koncentrować się z meczu na mecz. Nie ma co wybiegać myślami do przodu i myśleć o tym, co się może wydarzyć na koniec.
Jak zapatruje się pani na rywalizację z tak utytułowaną i doświadczoną atakującą, jaką jest Jovana Brakocević-Canzian?
– Chemik dysponuje bardzo mocną kadrą na każdej pozycji, także na ataku. Na razie jednak nie myślałam o konfrontacji z Chemikiem, bo skupiałam się na półfinałach z ŁKS-em. Na pewno będziemy szczegółowo analizowały grę rywalek i mam nadzieję, że w sobotę zaprezentujemy się z bardzo dobrej strony.
źródło: tauronliga.pl