– W rewanżu to my byliśmy stroną, która dominowała na parkiecie. Zasłużenie zajęliśmy jedenaste miejsce. Chcieliśmy skończyć sezon zwycięstwem i to nam się udało – powiedział Mariusz Magnuszewski, rozgrywający Cuprum Lubin.
Zakończyliście sezon na jedenastym miejscu, zwyciężając rywalizację z Czarnymi Radom, odwracając jej losy po złotym secie. Zawsze lepiej na koniec sezonu wygrać niż przegrać. Jak podsumowałbyś ten dwumecz.
Mariusz Magnuszewski: – To był dziwny dwumecz. Pierwsze spotkanie było zupełnie bez historii. Od początku Czarni narzucili swoje warunki gry, a my tego dnia kompletnie nie byliśmy w stanie im się przeciwstawić. Braki kadrowe też nie pomogły nam odwrócić wyniku meczu. W rewanżu na szczęście wszystko wyglądało zupełnie inaczej. To my byliśmy stroną, która dominowała na parkiecie. Zasłużenie zajęliśmy jedenaste miejsce. Chcieliśmy skończyć sezon zwycięstwem i to nam się udało.
A trudno było zmobilizować się na te dwa mecze klasyfikacyjne? Czy są one w ogóle według ciebie potrzebne?
– Na pewno każdy zespół chciałby grać o jak najwyższe lokaty. Granie o jedenaste miejsce nie jest wymarzoną rywalizacją, ale wiadomo, że skoro ten dwumecz musiał się odbyć, to nikt z nas nie chciał go przegrać, więc o mobilizację nie było trudno. Jednak nie będzie dużą kontrowersją, jeśli powiem, że według mnie te mecze nie są potrzebne. Może się mylę, ale wydaje mi się, że ten dwumecz był interesujący tylko dla sympatyków siatkówki z Lubina i Radomia, zwłaszcza, że rewanż odbył się w trakcie piłkarskiego meczu reprezentacji Polski, więc nie sądzę, aby cieszył się on dużą oglądalnością. Wątpię, by przeciętnego kibica siatkówki interesowało czy dojdzie do przetasowań na miejscach 11-12.
Z jakimi odczuciami zakończyliście ten dziwny sezon? Pandemia odcisnęła na nim swoje piętno, ale wy chyba liczyliście na nieco więcej?
– Patrząc przez pryzmat drugiej części sezonu, nie da się ukryć, że liczyliśmy na wyższą lokatę. Nasza gra wyglądała wówczas naprawdę dobrze i praktycznie każdy rywal przeciwko któremu graliśmy, miał z nami trudną przeprawę, co przekładało się na nasze zdobycze punktowe. Jednak nie możemy zapomnieć, że początek sezonu mieliśmy tragiczny. W ośmiu kolejkach zdobyliśmy tylko jeden punkt i wtedy nie myśleliśmy o play-off, tylko o utrzymaniu się w lidze. Wiadomo, że niedosyt pozostał, jednak trzeba też pamiętać o naszych nastrojach po tych porażkach na początku sezonu.
Czego według ciebie zabrakło wam, aby znaleźć się w play-off? Do ósmego Ślepska nie brakowało wam aż tak dużo…
– Zabrakło nam równej formy na początku sezonu. Po dobrym meczu ze Skrą i VERVĄ przyszła jakaś zapaść, która odbiła się na naszej sytuacji w tabeli. Żeby znaleźć się w play-off, trzeba punktować regularnie, bo jak prześpi się początek sezonu, to później ciężko nadrobić straty. Nam po ośmiu kolejkach margines błędu zmniejszył się do minimum i niestety zabrakło nam tych kilku punktów, żeby wskoczyć na miejsce Ślepska.
Sezon spędziłeś w PlusLidze, ale nie byłeś podstawowym rozgrywającym Cuprum. Jakie dla ciebie były to rozgrywki? Czujesz, że zrobiłeś postęp czy jednak brakowało ci grania?
– Na pewno nie był to dla mnie łatwy sezon, bo jednak przeskok z I ligi do PlusLigi jest bardzo duży. Jednak starałem się jak najszybciej zaadaptować do realiów i pomagać zespołowi. Oczywiście, że chciałem więcej czasu spędzać na boisku, jednak wierzę, że te szanse, które dostałem, zaprocentują w przyszłości.
źródło: inf. własna