– Można jakieś taktyczne rzeczy zmienić, zagrać inaczej, aczkolwiek pewnych charakterystyk poszczególnych zawodników się nie zmieni, bo tak grają grali i tak będą pewnie grać. To jest zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. My znamy charakterystykę zespołu z Bełchatowa, a oni znają naszą. Tak więc element zaskoczenia wyjdzie na jakiś dalszy plan, ale decydująca będzie przysłowiowa dyspozycja dnia i to kto będzie tę taktykę realizował podczas meczu – mówi przed drugim meczem ćwierćfinałowym ze Skrą Bełchatów środkowy Asseco Resovii Piotr Hain.
W sobotę przed wami chyba najważniejszy mecz w sezonie, jak nastroje?
Piotr Hain: – Nie da się ukryć tak jest, a nastroje dobre, jesteśmy zdrowi i gotowi do walki. Ze Skrą udało się nam dwa razy w tym sezonie wygrać. Ostatni mecz co prawda, najważniejszy w Bełchatowie nie poszedł po naszej myśli, ale nie było też to jakieś wybitne spotkanie w naszym wykonaniu. Na pewno jesteśmy zespołem, który jest w stanie wygrać ze Skrą, przedłużyć rywalizację i w środę wrócić do Bełchatowa tam również zwyciężyć i zameldować się w półfinale.
Mimo tych dwóch zwycięstwa w rundzie zasadniczej, to przewaga psychologiczna jest po stronie rywali, którzy w fazie play-off potrzebują już tylko jednej wygranej do awansu.
– Przed meczem w Bełchatowie przewaga była po naszej stronie biorąc pod uwagę sezon zasadniczy, a teraz jak to się mówi – piłka jest po ich stronie. Aczkolwiek czy to ma aż takie wielkie znaczenie, nie wydaje mi się. Myślę, że musimy się skoncentrować nie na tym, kto ma przewagę psychologiczną tylko bardziej na tym, żeby dobrze zagrać, zaprezentować się z jak najlepszej strony i po prostu postawić rywalom jak najtrudniejsze warunki w sobotę.
W takiej sytuacji jakiej znaleźliście się bardzo by się przydał doping kibiców…
– No jasne, że tak ale nie zapowiada się, żebyśmy w tym sezonie poznali smak tego jak to wygląda na Podpromiu kiedy faktycznie ta biało-czerwona armia jest z nami. Tutaj przewaga własnego parkietu, o ile o takiej można mówić, schodzi na dalszy plan. Każda hala w zasadzie jest bardzo podobna do siebie, a bez kibiców to już w ogóle myślę, przewaga własnego parkietu jest mniej istotna. Nie mniej na pewno u nas będziemy cięższym przeciwnikiem do ogrania dla bełchatowian niż to było u nich.
Skrócone play-off powodują, że porażka w pierwszym meczu stawia tego przegranego w bardzo trudnej sytuacji i kolejny mecz gra on już z tym przysłowiowym nożem na gardle…
– Takie play-off mają związek ze wszystkim po trochu z pandemią, żeby było tych meczów relatywnie mniej, a po drugie kalendarz reprezentacyjny jest też tak napięty, że im szybciej skończymy tym lepiej dla chłopaków, którzy są w kadrze i będą mieli więcej czasu na odpoczynek i przygotowania do igrzysk. Jest jak jest, każdy ma takie same szanse. Trzeba się koncentrować na każdym spotkaniu, bo nie ma za dużo meczów, a tym bardziej miejsca na potknięcia. Jesteśmy teraz w tej sytuacji, ale liczę, że sobie z tym poradzimy.
Czy w takim meczu jest możliwość zaskoczenia czymś rywala?
– Możliwość zaskoczenia jest zawsze. Można jakieś taktyczne rzeczy zmienić, zagrać inaczej aczkolwiek pewnych charakterystyk poszczególnych zawodników się nie zmieni, bo tak grają grali i tak będą pewnie grać. To jest zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. My znamy charakterystykę zespołu z Bełchatowa, a oni znają naszą. Tak więc element zaskoczenia wyjdzie na jakiś dalszy plan, ale decydująca będzie przysłowiowa dyspozycja dnia i to kto będzie tą taktykę realizował podczas meczu.
Pewnie najistotniejszym elementem będzie zagrywka?
– No tak. Skra bardzo dobrze zagrywała, choć to może za dużo powiedziane, bo w sumie blisko 40 serwisów oba zespoły popsuły w tym pierwszym meczu. Na pewno zagrywali lepiej niż my. Nie ma co ukrywać, że ten element jest naszą dużą bronią i jeżeli zagrywamy dobrze, a mamy zawodników, którzy potrafią to robić naprawdę wyśmienicie to gra się nam o wiele łatwiej. Myślę, że ten atut hali, gdziekolwiek mamy go upatrywać to na pewno w zagrywce. Myślę, że jesteśmy w stanie zdecydowanie lepiej zagrywać u nas na Podpromiu, niż to miało miejsce w Bełchatowie. Liczymy, że ten serwis będzie naszym sprzymierzeńcem i na psujemy tym elementem bełchatowianom trochę krwi.
Gdy macie ten przysłowiowy „nóż na gardle” i nie ma miejsca już na pomyłkę to chyba i presja będzie jeszcze większa?
– Generalnie wszystkim się wydaje, że zawodnicy grają pod jakąś presją. Oczywiście jest coś takiego, ale nie jest też tak, że to spędza nam sen z powiek. Oczywiście myślimy o wadze meczu podczas tygodnia przygotowań, treningów itd., ale kiedy wychodzimy na boisko to szczerze mówiąc wydaje mi się, że tego nie ma. Po prostu gramy, staramy się zaprezentować jak najlepiej. Nie jesteśmy dziećmi, gramy w siatkówkę już trochę lat. Zdajemy sobie wszyscy sprawę jak ważne i ciężkie będzie to spotkanie dla nas. Mieliśmy cały tydzień na to żeby się przygotować i myślę, że w momencie gdy wyjdziemy na boisko presja nie będzie obecna, a jeżeli już się pojawi to taka, która będzie nas napędzała, miała na nas dobry wpływ, a nie takie, który nam podetnie skrzydła.
źródło: plusliga.pl