– Myślę, że wiara w zwycięstwo była kluczem do pozostania w meczu, bo mieliśmy okazję wygrać pierwszego i drugiego seta, a w trzecim dogoniliśmy wynik i w żadnym z tych przypadków nie udało się rozstrzygnąć meczu na swoją korzyść – powiedział po meczu Benjamin Toniutti.
Rozgrywający ZAKSY podkreślił, że ważna była gra zespołowa i odporność mentalna zawodników. – Trudno było wrócić w złotym secie, ale dziś byliśmy mocni psychicznie. Nawet przegrywając trzy sety, graliśmy swoje, byliśmy drużyną jak w pierwszym meczu.
Toniutti nie ukrywał, że drugi mecz był trudniejszy, niż ten w zeszłym tygodniu. – Włosi zagrali lepiej niż tydzień temu. Wywierali większą presję zagrywką i trudno było grać. To miła wygrana – no może nie do końca wygrana, ale miły awans. Dla klubu ważne jest, żeby osiągać takie wyniki. To istotne również dla graczy i sztabu. Poza tym pokonaliśmy Lube – jedną z najlepszych drużyn na świecie. Trudno powiedzieć, czy my jesteśmy lepszą ZAKSĄ, niż ta z ostatniego półfinału. Każdy sezon jest inny.
Kapitan ZAKSY powiedział na zakończenie, że nie było w drużynie żadnego oglądania się na wynik konieczny do awansu. Nikt nie myślał o potrzebnych do awansu setach, ani o ewentualnym złotym secie. – Plan był, żeby wygrać mecz. Nie szykowaliśmy się na złotego seta. Nie jest dobrze, kiedy zaczynasz kalkulować. Graliśmy po prostu akcja po akcji, łatwo jest to powiedzieć, ale po prostu chcieliśmy cały czas być w grze. Myślę, że to zaprocentowało w trzecim secie, kiedy wróciliśmy i pokazaliśmy, że jeżeli chcą z nami wygrać, to muszą wspiąć się na wyżyny umiejętności.
źródło: opr. własne, polsatsport.pl