Karpaty Krosno pokonały w Sosnowcu tamtejszy Płomień 3:2 i do utrzymania brakuje im już tylko jednego punktu. – Pomimo tego, że prawie zapewniłyśmy sobie utrzymanie to do końca sezonu będziemy grały najlepiej, jak potrafimy – powiedziała środkowa Karpat Krosno Izabela Filipek. – Jesteśmy młodym zespołem. Mimo to jesteśmy waleczne, ale nie zawsze się udaje przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jednak staramy się zrobić wszystko, żeby wygrać i zostawić serce na boisku.
Czy mogłaby pani podsumować ten mecz, co zadecydowało o waszym zwycięstwie?
Izabela Filipek: – Przede wszystkim myślę, że lubimy grać tie-breaki (był to trzeci pięciosetowy mecz z rzędu krośnianek i drugi wygrany – przyp. red.). Nasza gra w tym meczu była bardzo wyrównana. Zarówno my, jak i drużyna z Sosnowca miała lepsze momenty. Wydaje mi się, że był to dobry mecz i kapitalne widowisko. O ostatecznym zwycięstwie zadecydowała końcówka, w której nie odpuściłyśmy i zagrałyśmy do końca.
W każdym secie, poza pierwszym i czwartym, waszą mocną stroną była gra w bloku oraz wyprowadzane kontrataki i zagrywka. Czy właśnie te aspekty przyczyniły się do wygranej?
– Myślę, że tak. Jeżeli mamy wygrać, to na dobrą sprawę musi funkcjonować większość rzeczy. W spotkaniu z Płomieniem Sosnowiec się udało i tym samym wyszłyśmy z dołka, który nas dotknął na początku tej rundy (Karpaty przegrały pięć meczów z rzędu – przyp. red.).
W Sosnowcu pokazałyście wielkie serce i prawdziwą wolę walki. Wasza postawa na boisku nie odzwierciedla pozycji w tabeli. Z czego wynikają takie rozbieżności?
– To również jest kwestia tego, że jesteśmy młodym zespołem. Mimo to jesteśmy waleczne, ale nie zawsze się udaje przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jednak staramy się zrobić wszystko, żeby wygrać i zostawić serce na boisku.
Do utrzymania się w I lidze brakuje wam tylko jednego punktu, ponieważ Olimpia Jawor przegrała starcie z tarnowską ekipą. Czy w tych pięciu ostatnich meczach nadal będziecie walczyły tak, jak miało to miejsce w Sosnowcu?
– Tak. Chcemy grać do końca najlepiej, jak potrafimy. Nie patrzymy na to, że prawie udało nam się pozostać w lidze. Po prostu chcemy postarać się o nawet coś jeszcze więcej, a może się uda. W tych pięciu meczach wszystko może się jeszcze zmienić.
W tym meczu nie miałyście nic do stracenia. Czy taka gra bez presji i żadnego obciążenia wam pomaga?
– Wydaje mi się, że tak. W sporcie zawsze jest łatwiej, kiedy w grze nie ma presji, przez co gra się przyjemniej.
źródło: inf. własna