W Cerrad Enea Czarnych Radom wciąż nie opadły emocje dotyczące zwolnienia Roberta Prygla ze stanowiska pierwszego trenera. – To była bardzo trudna decyzja zarówno dla mnie, jak i Roberta. Rozstaliśmy się w pokojowym nastroju, rozmawialiśmy kilkukrotnie i wspólnie doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie tymczasowe odsunięcie Roberta od sprawowania funkcji pierwszego trenera dla poprawy gry, mobilizacji drużyny – przyznał Wojciech Stępień.
Po porażce z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle władze Cerradu Enea Czarni Radom poinformowały o rozwiązaniu umowy z Robertem Pryglem. Informacja ta wywołała spore poruszenie wśród radomskich kibiców, wszak Prygiel to prawdziwa ikona Czarnych. Były atakujący karierę zawodniczą kończył właśnie w ekipie Wojskowych, pełniąc jednocześnie funkcję drugiego szkoleniowca.
Od sezonu 2013 był już głównym trenerem, jedynie w sezonie 2015/2016 asystując Raulowi Lozano. Przez te wszystkie lata Pryglowi towarzyszył Wojciech Stępień, który w 2019 roku został prezesem klubu. Nic więc dziwnego, że decyzja o zmianie trenera nie należała do najłatwiejszych. – To była bardzo trudna decyzja zarówno dla mnie, jak i Roberta. Rozstaliśmy się w pokojowym nastroju, rozmawialiśmy kilkukrotnie i wspólnie doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie tymczasowe odsunięcie Roberta od sprawowania funkcji pierwszego trenera dla poprawy gry, mobilizacji drużyny. Zobaczymy, jak to dalej pójdzie – przyznał Wojciech Stępień.
Obowiązki Roberta Prygla przyjął Dima Skoryy, dotychczasowy drugi trener. Rosjanin poprowadzi Czarnych do końca rozgrywek. – Dima będzie pierwszym szkoleniowcem do końca sezonu, po pierwsze dlatego, że nie zostało już zbyt wiele spotkań, poza tym zatrudnienie nowego trenera wiąże się ze sprawami finansowymi i organizacyjnymi. W tym momencie trudno byłoby znaleźć kogoś, kto podjąłby się pracy z zespołem tylko do końca rozgrywek i potrafiłby odmienić oblicze zespołu. Wiadomo, że zmiana szkoleniowca wpływa motywacyjnie na drużynę, jednak nie jestem przekonany, czy teraz przyniosłoby to oczekiwane rezultaty – skomentował prezes Czarnych.
Przed Czarnymi Radom jeszcze spotkania z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, Vervą Warszawa Orlen Paliwa, PGE Skrą Bełchatów, Jastrzębskim Węglem, GKS-em Katowice, czyli z ekipami, które plasują się wyżej w tabeli niż radomianie. – Nie od dziś wiadomo, że trudniej się gra w roli faworyta, zawsze lepiej grać przeciwko niemu, bo wtedy jest większy spokój, zawodnicy mogą wówczas utrzeć rywalowi nosa. Ja zawsze powtarzałem, że miejsce w tabeli to tylko miejsce, najważniejsze jest, by zespół walczył, pokazywał się z dobrej strony i nigdy się nie poddawał. Do każdego przeciwnika podchodzimy z pokorą, ale i z pełną walką, a później wszystko zweryfikuje boisko. Mam nadzieję, że drużyna do końca będzie grała z energią i zaangażowaniem, by poprawić wizerunek swój, drużyny i klubu – zapowiedział Wojciech Stępień.
Siłą Wojskowych od zawsze było również wsparcie kibiców, którego teraz przez restrykcje związane z epidemią koronawirusa brakuje. – Zgadzam się, że w trudnych momentach ta drużyna często za szybko spuszczała głowy i się nie podnosiła. Powodów może być wiele, jednym z nich jest na pewno brak kibiców. Co by nie mówić, zawsze w trudnych chwilach nam pomagali swoim dopingiem, w radomskiej hali byli naprawdę tym siódmym zawodnikiem. Sympatycy wywierali pozytywną presję na zespół i to nakręcało. Zdarzały się mecze, które przegrywaliśmy bez walki, ale jednak były one sporadyczne. Przy dopingu kibiców nawet najlepsi mieli tu problemy i musieli trochę powalczyć o zwycięstwo – zakończył prezes radomskiego klubu.
źródło: cozadzien.pl, opr. własne