Osiemnasta kolejka nie przyniosła zaskakujących rozstrzygnięć. Solidarnie wygrywały zespoły plasujące się w czołowej trójce, choć lider z Bielska-Białej miał trudną przeprawę w Świdniku. Po ważne punkty sięgnęły też ZAKSA i Lechia, które znajdują się w drugiej części tabeli.
W TAURON 1. Lidze na razie nie ma mocnych na BBTS Bielsko-Biała, który utrzymał miano niepokonanego. Jednak po raz drugi w tym sezonie stoczył pięciosetowy bój z Polskim Cukrem Avią Świdnik. Bielszczanie prowadzili już 2:1, ale podopieczni Witolda Chwastyniaka nie poddali się. Doprowadzili do tie-breaka, ale w nim dało o sobie znać doświadczenie przyjezdnych. Najskuteczniejszym zawodnikiem w zwycięskiej ekipie był Oleg Krikun, który zgromadził na swoim koncie 16 oczek. Po drugiej stronie siatki o punkt więcej zdobył Karol Rawiak, ale nie wystarczyło to jego drużynie do przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę. W efekcie po osiemnastu kolejkach BBTS ma pięć oczek przewagi nad drugą w stawce Politechniką, natomiast beniaminek z lotniczego miasta zajmuje siódmą pozycję, choć po piętach depcze mu Mickiewicz Kluczbork.
Pierwszą wygraną w 2021 roku odnieśli siatkarze LUK Politechniki Lublin, którzy we własnej hali rozprawili się z MCKiS-em Jaworzno. Goście napsuli jednak trochę krwi faworytom. Wygrali pierwszego seta, ale w kolejnych dominowali już podopieczni Macieja Kołodziejczyka. Ich liderem był Paweł Rusin, który zgromadził na koncie 20 punktów. Po drugiej stronie siatki po 16 oczek wywalczyli Jakub Grzegolec i Jan Siemiątkowski. – Rywale ryzykowali, kopali zagrywką. Jak przestała im ona wychodzić, a nam zaczęła funkcjonować, to zmusiliśmy przeciwników do długich akcji i spadła im skuteczność – powiedział Wojciech Sobala, środkowy Politechniki, która utrzymała drugą lokatę w tabeli. Natomiast MCKiS niezmiennie zamyka pierwszoligową stawkę.
Dobrą formę potwierdzili także siatkarze Visły Bydgoszcz, którzy u siebie rozprawili się z Krispolem Września. Podopieczni Marcina Ogonowskiego długimi fragmentami kontrolowali boiskowe wydarzenia. Goście do walki zerwali się w trzeciej odsłonie. Prowadzili w niej 14:11, ale w końcówce dało o sobie znać doświadczenie ekipy znad Brdy. Pierwsze skrzypce w jej szeregach grał Jewgienij Karpiński, który zakończył mecz z 18 punktową zdobyczą. Z kolei faworytom najwięcej krwi napsuł Tomasz Pizuński, który wywalczył 11 oczek. Marne to jednak pocieszenie dla Krispolu, który znowu nie zdobył punktów, a bardzo ich potrzebuje. Jest bowiem dopiero trzynasty w tabeli. W zdecydowanie bardziej komfortowej sytuacji są bydgoszczanie, którzy niezmiennie znajdują się w czołowej trójce.
Atut własnego parkietu wykorzystał Exact Systems Norwid Częstochowa, który pokonał Olimpię Sulęcin. Mecz był jednostronnym widowiskiem, a goście powalczyli jedynie trochę w trzeciej odsłonie. Ostatecznie nie udało im się jednak przedłużyć spotkania. Nie znaleźli sposobu na zatrzymanie Damiana Koguta, który zgromadził na swoim koncie 16 oczek, a po ich stronie jedynie Maciej Kordysz próbował walczyć, zdobywając 10 punktów. – Rywale bardzo dobrze zagrywali, a my słabo przyjmowaliśmy. Nie mogliśmy grać środkiem, ciągle walczyliśmy na wysokiej piłce. Z kolei my nie robiliśmy przeciwnikom żadnej krzywdy zagrywką – powiedział o powodach porażki na antenie Radia Zachód Tomasz Kowalski, trener Olimpii, która oddaliła się od miejsca w czołowej ósemce. Z kolei podopieczni Piotra Lebiody tracą już tylko punkt do czwartej Gwardii.
Nierówny mecz rozegrany został w Siedlcach, gdzie miejscowy KPS walczył z eWinner Gwardią Wrocław. Podopieczni Krzysztofa Janczaka świetnie weszli w spotkanie, ale na jego przestrzeni forma obu zespołów mocno falowała. Ostatecznie po 2,5 godzinnej walce w tie-breaku triumfowali gospodarze. Prym w ich szeregach wiódł Mateusz Kańczok, który zapisał na swoim koncie 15 punktów. W zespole Gwardii wyróżnił się za to Krzysztof Gibek, zdobywca 18 oczek. – Od pewnego czasu gramy falująco i niestabilnie. Potrafimy wysoko przegrać seta, po czym wygrać kolejnego. Taką siatkówkę gramy w tym sezonie, ale zwycięstwa nas budują – przyznał szkoleniowiec siedleckiego zespołu Mateusz Grabda. Po ostatniej wygranej znajduje się on na szóstej pozycji, ale ma sporą stratę punktową do piątego Norwida, natomiast wrocławianie utrzymali czwartą lokatę.
Siatkarze ZAKSY Strzelce Opolskie zrewanżowali się AGH AZS Kraków za porażkę z pierwszej rundy. Tym razem podopieczni Rolanda Dembończyka wygrali w Krakowie w trzech setach. Gospodarze znowu zagrali falami. Najbliżej przedłużenia spotkania byli w trzeciej odsłonie, którą przegrali po walce na przewagi. Nie potrafili jednak zatrzymać Filipa Grygla, który był niekwestionowanym liderem przyjezdnych. Młody atakujący zapisał na swoim koncie 27 punktów, prowadząc swoją drużynę do wygranej. Po drugiej stronie siatki najczęściej, bo 19 razy punktował Daniel Grzymała, ale nie wystarczyło to ekipie z Małopolski choćby do przedłużenia pojedynku. Po ostatniej porażce podopieczni Andrzeja Kubackiego spadli na jedenaste miejsce i mają punkt straty do wyprzedzającej ich ZAKSY.
W Białymstoku odbył się ważny pojedynek dla układu dolnej części tabeli. Miejscowy BAS mierzył się z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Lepiej z ciężarem spotkania poradzili sobie podopieczni Bartłomieja Rebzdy, którzy długimi fragmentami kontrolowali boiskowe wydarzenia. Nie dali rozwinąć skrzydeł gospodarzom, a do sukcesu poprowadzili ich Bartłomiej Janus oraz Mateusz Piotrowski, którzy zgromadzili po 14 punktów na koncie. Po drugiej stronie siatki żaden z zawodników nie uzyskał dwucyfrowej zdobyczy. – To był bardzo ważny mecz, jeden z ważniejszych w tej części sezonu, bo graliśmy z sąsiadem w tabeli. Już ponad połowa sezonu minęła, więc to był mecz za tak zwane sześć punktów – stwierdził Bartłomiej Janus, środkowy Lechii, która umocniła się na dwunastej pozycji w tabeli. Nad czternastym w stawce beniaminkiem z Białegostoku zwiększyła przewagę do pięciu punktów.
Zobacz również:
Wyniki i tabela TAURON 1. Ligi mężczyzn
źródło: inf. własna
