Dotkliwą porażkę z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ponieśli siatkarze GKS-u Katowice. Jedynie w drugim secie katowiczanie mieli swoją szansę na zwycięstwo, jednak ostatecznie jej nie wykorzystali. W pierwszej i trzeciej partii wyraźnie ulegli kędzierzynianom, nie przekraczając bariery 16 punktów. Kibice GieKSy z pewnością spodziewali się lepszej dyspozycji po swoim zespole. Kapitan katowiczan Jakub Jarosz przyznał, że on i jego koledzy również oczekiwali lepszej siatkówki w swoim wykonaniu.
– Powiem szczerze, że jest mi coraz bardziej przykro, bo ostatni bilans nie napawa optymizmem. Klasa rywali jest bardzo duża i trzeba to docenić, aczkolwiek mam wrażenie, że nie gramy tego, co wcześniej – powiedział po meczu z ZAKSĄ Jakub Jarosz.
W ostatnich dniach katowiczanie ulegli 0:3 nie tylko ZAKSIE, ale również PGE Skrze i Jastrzębskiemu Węglowi. – Musimy znaleźć jakieś wyjście, żeby wrócić do tej gry, którą prezentowaliśmy wcześniej. Gdybyśmy tak grali, to na pewno wyniki byłyby lepsze – podkreślił kapitan GKS-u. Zespół prowadzony przez Grzegorza Słabego zajmuje aktualnie 7. miejsce w tabeli PlusLigi.
Jakub Jarosz nawiązał w swojej wypowiedzi do drugiego seta, w którym katowiczanie byli o krok od wygranej, jednak nie potrafili postawić kropki nad „i”. – W drugim secie rywal zaczął gorzej, ja nie skończyłem dwóch ważnych piłek. Taka jest prawda, nie udało się tego seta zamknąć, a potem graliśmy tak jak w pierwszym secie – ocenił.
17 stycznia GKS Katowice stanie przed szansą przełamanie niemocy. Po drugiej stronie siatki stanie Verva Warszawa Orlen Paliwa. – Jeśli chodzi o kolejnych przeciwników, to na pewno nie będzie łatwiej. Styczeń mamy bardzo trudny, ale to już nieważne, kto będzie będzie naprzeciwko nas. Mamy siedem dni do kolejnego meczu i mam nadzieję, że znajdziemy z powrotem ten rytm i tę radość, którą prezentowaliśmy wcześniej – zakończył Jarosz.
źródło: opr. własne, polsatsport.pl
