W pierwszym spotkaniu PlusLigi w 2021 roku gracze PGE Skry Bełchatów w trzech setach pokonali katowicki GKS inkasując tym samym komplet punktów. Szczególnie imponująco wyglądało otwarcie tego meczu, gdy podopieczni Michała Mieszko Gogola całkowicie zdominowali swoich rywali zagrywką. Kolejne partie były już bardziej wyrównane, a trzecia rozstrzygnęła się po grze na przewagi, niemniej przyjezdni pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie i wszystko wskazuje na to, że na dobre powrócili na zwycięską ścieżkę. Ich gra momentami wyglądała bardzo dobrze szczególnie w polu serwisowym oraz kontrataku.
Po spotkaniu szkoleniowiec bełchatowian zgodził się, że zagrywka mocno przyczyniła się do pokonania gospodarzy i pomogła im odnieść zwycięstwo, niemniej zaznaczył iż dużo pracy poświęcili nad tym elementem: – Bardzo dużo pracowaliśmy nad zagrywką, a dodatkowo mamy potencjał, żeby zagrywać mocno i agresywnie. Tak też chcemy grać. Jesteśmy drużyną, która ma grać siatkówkę na TAK i będziemy chcieli być we wszystkich elementach agresywni. Tydzień temu, czy dwa troszeczkę brakowało nam pary, ale widać, że fizycznie wyglądamy coraz lepiej – ocenił Michał Mieszko Gogol.
Siatkarze PGE Skry rozegrali dopiero 15 pojedynków w tym sezonie i ich pozycja w tabeli PlusLigi dla niektórych może wydawać się zaskakująca. Jak sami twierdzą, póki co w nią nie spoglądają i skupiają się na każdym kolejnym pojedynku. – W ogóle teraz nie patrzymy na tabelę. Mam nadzieję, że wypracujemy sobie do play-offów jak najlepszą pozycję. Interesuje nas to, żebyśmy wrócili na właściwe tory, co też robimy. Nadal jesteśmy w grze we wszystkich rozgrywkach, a dla nas sezon zaczął się tak naprawdę jakieś dwa, trzy tygodnie temu, gdyż musieliśmy przeorganizować naszą grę z Taylorem Sanderem. Proszę mi wierzyć, że z każdym dniem, czy tygodniem to wygląda coraz lepiej i czas będzie działał na naszą korzyść – stwierdził. Jednocześnie dodał: – Każdy mecz jest teraz dla nas takim małym finałem. Wiemy, o co gramy. Cieszymy się, że wygraliśmy w Katowicach za trzy punkty, co ma duże znaczenie, gdyż był to mecz z pierwszej rundy, więc liczący się do klasyfikacji dotyczącej pucharu Polski. Nie mówiliśmy tego nawet zawodnikom przed meczem, żeby nie wywierać na nich presji. Dla nas ważny jest każdy set, punkt i mecz – powiedział Gogol.
Od momentu dość niespodziewanej porażki ze Stalą Nysa bełchatowianie prezentują się z meczu na mecz coraz lepiej. Już w przegranym spotkaniu z Jastrzębskim Węglem wyglądali dobrze, a w kolejnych jeszcze lepiej. Michał Mieszko Gogol nie upatruje tego jako następstwo porażki ze Stalą, co miałoby dodać jego zespołowi ,,wstrząsu” tylko wskazuje inną przyczynę. –Trzeba sobie zdawać sprawę, że ten sezon jest zupełnie inny od poprzednich. Wydarzyło się bardzo wiele rzeczy, na które nie zawsze mieliśmy wpływ. Byliśmy ostatnią drużyną, która się zakaziła koronawirusem, a tym samym ostatnią, która powróciła do trenowania i grania. Mocno nam to pokrzyżowało plany. Moim zdaniem najlepiej się było zarazić na samym początku. Przestrzegaliśmy wszystkich obostrzeń i długo udało nam się tego unikać, ale złapało nas to na samym końcu i trochę też przez to ucierpieliśmy. Nasza forma fizyczna nadal nie jest taka jaka mogłaby być. Czas będzie działał na naszą korzyść, a z meczu na mecz będziemy grali coraz lepiej – analizował.
Ponadto docenił też zaangażowanie swoich zawodników zwłaszcza w okresie świąteczno-noworocznym: – Trzeba też oddać ogromny szacunek dla chłopaków, bo oni poświęcili czas swój i rodziny na rzecz treningu. Trenowaliśmy w sylwestra i w nowy rok, a ten czas, który spędzili na siłowni i w hali, jak widać opłacił się. Muszą teraz troszeczkę odpocząć, gdyż na pewno czują w nogach tą intensywność grania. Mamy teraz taki fajny tydzień, aby trochę popracować i zregenerować się – dodał szkoleniowiec żółto-czarnych.
Cały czas bełchatowianie muszą radzić sobie bez swoich czołowych zawodników. Kiedy po bardzo długiej przerwie powrócił do grania Taylor Sander kontuzji doznał Milan Katić. Dodatkowo także Bartosz Filipiak jest niedysponowany i trener Gogol cały czas musi radzić sobie w niepełnym składzie. – Jesteśmy już w przededniu powrotu do treningów Milana Katicia i Bartka Filipiaka, których nam bardzo brakuje, więc cieszymy się, że będziemy mogli trenować w czternastce oraz z większego pola manewru zwłaszcza przy takiej intensywności grania – stwierdził.
Przed ekipą PGE Skry spotkanie z Treflem Gdańsk. Do Bełchatowa przyjedzie ikona tego klubu, jaką niewątpliwie jest Mariusz Wlazły. Czy to dodaje jakiegoś ,,smaczku” tej rywalizacji? – Dla nas nie ma to żadnego znaczenia. Jak się popatrzy to w lidze co tydzień ktoś spotyka się z zespołem, w którym grał krócej bądź dłużej. Nasza drużyna będzie na ten mecz gotowa i zmobilizowana – zakończył.
źródło: inf. własna