Za naszą południową granicą rozgrywki trwają w najlepsze, ale co jakiś czas docierają do nas informacje, że zarówno w Czechach, jak i na Słowacji mecze kończą się w atmosferze skandalu i swój dalszy ciąg mają przy zielonych stolikach.
Tym razem padło na Czechy i ligę żeńską w tym kraju. Mecz siatkarek z Ołomuńca i Brna prawdopodobnie będzie miał swój finał w gabinetach czeskiej federacji.
Na boisku spotkanie dwóch klubów VK rozstrzygnięte zostało w trzech setach na korzyść siatkarek z Ołomuńca, co było spodziewanym wynikiem, bo ten zespół przewodzi w tabeli czeskiej ligi, a zawodniczki z Brna są na siódmym miejscu.
Pierwsze dwa sety wygrały gospodynie i to nie podlegało dyskusji. Trzeci set jednak zakończył się afera. Siatkarki z Brna zgłosiły błędy formalne (set zakończono wynikiem 25:23, choć goście zgłosili błąd sędziów, który miał wskazywać na wynik 25:24) i poprosiły o wpis protestu do protokołu, czego im odmówiono.
– Cieszę się, że udało nam się zagrać dobrego trzeciego seta przeciwko drużynie takiej jak Ołomuniec, ale sędziowie nam to zepsuli. Wierzę, że mecz będzie kontynuowany i go wygramy – skomentowała Hana Judlová, kapitan drużyny gości.
– Nadal nie skończyliśmy meczu, mecz pozostaje otwarty. Zostaliśmy skrzywdzeni przez sędziów i będziemy dochodzić swoich racji – dodał Matúš Kalný, trener drużyny z Brna.
Klub z Kralovego Pola przedstawił swoje oficjalne stanowisko w sprawie zaistniałej sytuacji:
Kierownictwo klubu uważa, że postępowanie sędziego pierwszego i delegata meczu naruszyło prawo naszego kapitana do wypowiedzenia się na temat spornej sytuacji w kwestii zapisu w protokole meczu, co wpłynęło na przebieg trzeciego seta meczu. Dlatego składamy oficjalny protest.
Na podstawie informacji naszych statystyków, mecz zakończył się w trzecim secie wynikiem 24:25 na korzyść Ołomuńca. Nasza kapitan Hana Judlová zaprotestowała przeciwko tej decyzji. Sędzia pierwszy, Matěj Dmejchal, potwierdził zakończenie meczu, a nasza kapitan poprosiła o wpis w protokole meczu, aby odnotować swój sprzeciw wobec tej decyzji. Jednak sędzia pierwszy, a następnie również delegat meczu ČVS Jiří Dvořák odrzucił jej prośbę. Dlatego nasza kapitan natychmiast odmówiła podpisania protokołu z meczu, który potwierdzałby poprawność danych dotyczących przebiegu meczu.
Cała sprawa oczekuje obecnie na opinię Komisji Sportowo-Technicznej Czeskiego Związku Piłki Siatkowej. Czujemy się skrzywdzeni konsekwencjami błędów, które miały miejsce w tym secie, ale tak naprawdę bardziej zależy nam na rzetelnej ocenie sytuacji, niż na odwróceniu wyniku osiągniętego na boisku.
źródło: cvf.cz, inf. własna