Czołowa polska siatkarka Magdalena Stysiak wznowiła treningi w swoim klubie po izolacji spowodowanej koronawirusem. Pierwszy mecz po przerwie rozegra nie wcześniej niż 6 stycznia, ale nie mogła przyjechać na święta do Polski i spędzi je we Włoszech. – Pewnie, że tęsknię za rodziną, ale nic nie mogę poradzić. Jedyne co mogę, a nawet muszę, to przygotować polskie danie świąteczne dla koleżanek z zespołu – mówi „Super Expressowi” atakująca Savino Del Bene Scandicci.
Jak doszło do zakażenia koronawirusem w twoim zespole?
– Podczas pierwszego turnieju Ligi Mistrzyń, który był u nas na początku grudnia. Zachorowały też zawodniczki z pozostałych trzech zespołów, w tym z Developresu Rzeszów. Trochę to niezrozumiałe, bo wszystkie zespoły przeszły testy przed turniejem, które były negatywne, czyli coś złego musiało się wydarzyć w czasie zawodów. W naszym zespole było 10 przypadków zachorowań, ze mną włącznie. Miałam gorączkę, bóle pleców, ale obyło się bez utraty smaku i węchu. Jestem już zdrowa i we wtorek wróciłam do treningów.
Przyjazd do Polski na święta nie wchodził w grę?
– Nie. Klub nie wypuszczał zawodniczek z zagranicy, bo z kolei w swoich krajach musiałybyśmy przejść kwarantannę. Kolację wigilijną zjem w gronie koleżanek. Każda z nas, a oprócz mnie jest Chorwatka, Niemka i Amerykanka z mężem, przygotuje i pochwali się daniem, które jada się w jej kraju w święta.
Co przyrządzisz?
– Zastanawiałam się do końca, ale będzie to zupa grzybowa. W grę wchodziły też pierogi. Zaletą świąt poza Polską jest przynajmniej to, że poznam kulinarne zwyczaje, jakie panują w innych krajach.
Przed zakażeniem koronawirusem byłaś chyba najlepiej punktującą zawodniczką w lidze?
– To prawda, ale tak bardzo nie zwracam uwagi na rankingi. Ja w dalszym ciągu chcę się uczyć i rozwijać. Coraz lepiej układa mi się współpraca na boisku z rozgrywającą Ofelią Malinov, która mi ufa i w najtrudniejszych momentach wystawia piłki.
Twoją dobrą grę dostrzegają mocne kluby z innych krajów. Ponoć interesują się tobą potentaci z Rosji i Turcji.
– Na razie modlę się tylko o zdrowie, i żeby dokończyć ten sezon, a co będzie później, to zobaczymy. Mam oferty i są one fajne, ale dobrze mi jest we Włoszech. A skoro mogę skorzystać z okazji, a tym bardziej że nie mogę przyjechać do Polski, to chciałabym życzyć wszystkim, w tym mojej rodzinie z Turowa, zdrowych i wesołych świąt Bożego Narodzenia oraz nadziei, że 2021 rok będzie lepszy.
*Rozmawiał Jerzy Chwałek
źródło: Super Express