Indykpol AZS Olsztyn przegrał 0:3 z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w meczu 19. kolejki PlusLigi, chociaż prowadzili przez większą część pierwszego seta. – Myślę, że w pierwszym secie graliśmy bardzo dobrze, zabrakło nam jednak trochę szczęścia, żeby go wygrać. Zaczęliśmy popełniać błędy, a grając przeciwko ZAKSIE, która się nie myli, ciężko jest wtedy cokolwiek ugrać – podsumował kapitan olsztynian Robbert Andringa.
Olsztynianie w statystykach nie prezentują się znacznie gorzej od kędzierzynian, byli nawet lepsi od rywali w przyjęciu i zagrywce. Mimo tego nie udało im się nawet wygrać jednej partii. – Wynik nie zależy tylko od tego, jak my gramy. Dobrze w tym spotkaniu przyjmowaliśmy, bardzo dobrze zagrywaliśmy, ale nie na przestrzeni całego meczu. W jednej części graliśmy na dobrym poziomie, a w drugiej tę jakość traciliśmy. W statystykach pierwszego seta widać, że my mieliśmy 70% skuteczności w ataku, a przeciwnicy 85%. Walczyliśmy z najlepszą drużyną w ataku w lidze, moim zdaniem – analizował spotkanie trener Indykpolu AZS Daniel Castellani.
Jak szkoleniowiec podsumuje rok? – Za nami ciężki okres, który doświadczył wszystkich, nie tylko naszą siatkarską rodzinę. Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy nas wspierają również w tych trudnych chwilach, mimo że nie mamy z nimi bezpośredniego kontaktu. Ten sezon jest dziwny i ciężki, ale mam nadzieję, że niedługo będzie lepiej – powiedział Castellani.
Jeden z jego podopiecznych zwraca uwagę na brak szczęścia i błędy. – Myślę, że w pierwszym secie graliśmy bardzo dobrze, zabrakło nam jednak trochę szczęścia, żeby go wygrać. Zaczęliśmy popełniać błędy, a grając przeciwko ZAKSIE, która się nie myli, ciężko jest wtedy cokolwiek ugrać. Przekonaliśmy się o tym w drugiej i trzeciej partii – podsumował kapitan Indykpolu AZS Robbert Andringa.
Jaki był zatem kluczowy element, który zadecydował o niekorzystnym wyniku? – W pierwszym secie nie popełnialiśmy błędów w ataku, poza ostatnią akcją, kiedy Damian Schulz uderzył w aut. Później myliliśmy się znacznie częściej, co było przyczyną porażki, chociaż zagrywaliśmy całkiem nieźle – dodał przyjmujący.
Ostatnie dwanaście miesięcy było ciężkie dla wszystkich, jak podsumuje je Robbert Andringa? – W tym roku spotkał mnie wielki zaszczyt, bo mogę być kapitanem drużyny. Poza tym podczas lockdown’u jeszcze bardziej zdałem sobie sprawę z tego, jak ważna jest rodzina, przyjaciele oraz zdrowie. Nasz zespół przechorował koronawirusa, co też nie było łatwe – przyznał Andringa. Dla Indykpolu AZS Olsztyn mecz z ZAKSĄ był ostatnim w 2020 roku, więc siatkarze dostaną trochę więcej wolnego. Jak kapitan olsztynian spędzi święta? – Chciałbym wrócić do domu, mam nadzieję, że to się uda. Jestem w Polsce od połowy lipca i bardzo chciałbym spędzić kilka dni w domu – zakończył przyjmujący.
źródło: opr. własne, Radio UWM FM