– Jechaliśmy do Rzeszowa z realnymi nadziejami na ugranie czegoś więcej. Boisko to potwierdziło, ale wynik już nie. Graliśmy z rywalami jak równy z równym, ale indywidualne błędy w końcówkach dwóch pierwszych setów zadecydowały o tym, że nie wygraliśmy nawet partii – powiedział po porażce z Asseco Resovią szkoleniowiec drużyny z Radomia Robert Prygiel.
Siatkarzom Cerradu Enea Czarni Radom nie udało się podbić Rzeszowa. Podopieczni Roberta Prygla nie ustępowali rywalom, ale słabsi od nich byli w końcówkach, w efekcie przegrali 0:3. – Wiedzieliśmy, że Resovia u siebie i na wyjeździe to są dwie różne drużyny, aczkolwiek jechaliśmy do Rzeszowa z realnymi nadziejami na ugranie czegoś więcej. Boisko to potwierdziło, ale wynik już nie. Graliśmy z rywalami jak równy z równym, ale indywidualne błędy w końcówkach dwóch pierwszych setów zadecydowały o tym, że nie wygraliśmy nawet partii. Czasami są takie mecze, w których drużyna przeciwna jest dużo lepsza, a tym razem różnica poziomu nie była tak duża jak wskazuje na to wynik – ocenił Robert Prygiel.
Zwrócił on uwagę na to, że gospodarze dysponowali stabilnym przyjęciem, co ułatwiało im grę na siatce. Jednak radomianie im nie ustępowali w ofensywie, a o wyniku zaważyły głównie proste błędy. – Nie potrafiliśmy ruszyć rywali w przyjęciu. Zepsuliśmy 12 zagrywek, nie robiąc żadnego asa. Rzeszowianie mieli aż 65% skuteczności przyjęcia, a mimo tego przy tak klasowym rozgrywającym jakim jest Fabian Drzyzga udało nam się aż 10 razy ich zablokować. Skuteczność w ataku obie drużyny miały podobną. Nie patrząc na wynik, tylko na statystyki, wychodzi na to, że mecz był bardzo równy. Niestety, zakończył się wynikiem 3:0. To najbardziej boli – zaznaczył szkoleniowiec czarnych.
Przez ostatnie tygodnie radomianie mogli już trenować w komplecie, co korzystnie przełożyło się na poziom ich gry. Nie ma się więc co dziwić, że w Rzeszowie liczyli na jakąś zdobycz punktową. Jednak oczek do ligowej tabeli będą musieli szukać dopiero w kolejnych meczach. – Szkoda pracy, którą wykonujemy od dłuższego czasu. Przez miesiąc pracujemy już w pełnym składzie. Wprawdzie wypadł nam ostatnio Dawid Dryja, ale mam nadzieję, że już od wtorku zacznie z nami trenować. Spokój jaki osiągnęliśmy poprzez brak kontuzji spowodował, że poziom naszej gry wzrósł, ale niestety wróciły stare grzechy, czyli proste błędy w końcówce sprawiły, że nie ugraliśmy nawet seta – zakończył Robert Prygiel.
źródło: Czarni TV, opr. własne