– Chwała chłopakom za to, że mimo tej trudnej sytuacji w jakiej jesteśmy, naprawdę walczą. I to nie tylko ci, którzy są na boisku, ale ci, którzy są w kwadracie. Tą walkę widać nie tylko na meczu, ale też na treningu, gdzie ciężko pracują, próbują zarówno realizować założenia taktyczne, jak i szlifować swój warsztat techniczny. Wykonują ogromną pracę, z dużą dozą zaufania. To widać, że ten zespół potrzebuje czasu i zdrowia, czy nam tego wystarczy, to się okaże – przyznał trener Andrzej Kubacki, trener AZS-u AGH Kraków po meczu z częstochowianami.
Panie trenerze, czy takiego spotkania się pan spodziewał – pięciosetowego i ostatecznie z jednym punktem dla was?
Andrzej Kubacki: Spodziewałem się przede wszystkim ciężkiego spotkania. W tej lidze nie ma łatwych spotkań, tym bardziej, że graliśmy z zespołem, który w tym sezonie prezentuje się naprawdę nieźle. Do tego my mamy problemy na pozycji atakującego. W tym meczu na ataku zagrał Bartek Gajdek, który generalnie został wzięty z ławki. Pełni u mnie rolę drugiego trenera i statystyka, podszedł bez treningu, ale zostaliśmy zmuszeni do takiego rozwiązania, ponieważ obaj atakujący mają problemy zdrowotne.
Summa summarum, jestem zadowolony z przebiegu spotkania i z tego co się działo na boisku. Mimo tego, że te problemy zdrowotne gdzieś tam w głowie siedzą, to zespół walczył do ostatniej piłki, potrafił odwrócić czwartego seta, który wydawał się już przegrany.
Podobnie jak w ostatnim spotkaniu, w większej części tego meczu graliśmy lub próbowaliśmy grać cierpliwie, to przynosiło efekty. Natomiast w niektórych momentach tej cierpliwości brakło plus jakieś drobne błędy i stąd taki wynik. Generalnie z meczu i z siatkówki, jaką zaprezentowaliśmy jestem zadowolony.
Ostatnio mówił pan o cierpliwości, teraz też pan o niej wspomniał. Po meczu z Norwidem można pochwalić zespół za wole walki, za ambicję?
– Tak, tak tak… Chłopcy grali przede wszystkim sercem, to było widać. Jeśli tej cierpliwości byłoby jeszcze więcej, to można się było tutaj pokusić nawet o dwa punkty, ale to jest gdybanie. W tie-breaku prowadziliśmy 7:5, robi się 7:10. Myślę, że to był taki kluczowy moment tego meczu, w końcówce też zagraliśmy mało cierpliwie. Trzy akcje z rzędu przegrane.
Chwała chłopakom za to, że mimo tej trudnej sytuacji w jakiej jesteśmy, naprawdę walczą. I to nie tylko ci, którzy są na boisku, ale ci którzy są w kwadracie. Tą walkę widać nie tylko na meczu, ale też na treningu, gdzie ciężko pracują, próbują zarówno realizować założenia taktyczne, jak i szlifować swój warsztat techniczny. Wykonują ogromną pracę, z dużą dozą zaufania. To widać, że ten zespół potrzebuje czasu i zdrowia, czy nam tego wystarczy, to się okaże.
źródło: inf. prasowa