Siatkarze PGE Skry Bełchatów nie zaliczą wyjazdu do Nysy do udanych. Podopieczni trenera Gogola we własnej hali poradzili sobie ze Stalą w trzech setach, natomiast na wyjeździe napotkali skuteczny opór. Siatkarze z Nysy postawili im bardzo trudne warunki gry i triumfowali bez straty seta. – Nie graliśmy swojej siatkówki, bo rywale nam na to nie pozwolili, ale powinniśmy wywrzeć większą presję na zawodnikach z Nysy – ocenił po meczu Grzegorz Łomacz.
Starcie w Nysie trwało półtorej godziny, a w jego trakcie to gospodarze rozdawali karty na boisku. Bełchatowianie w drugiej i trzeciej partii mieli momenty, w których wypracowywali prowadzenie, jednak za każdym razem nie byli w stanie dowieźć go do końca. Po wkroczeniu w decydującą fazę tych setów rywale umiejętnie przejmowali inicjatywę. – Nie graliśmy, bo Stal Nysa grała fantastyczne zawody, przycisnęła nas zagrywką, którą grała fenomenalnie. Nie graliśmy swojej siatkówki, bo rywale nam na to nie pozwolili, ale powinniśmy wywrzeć większą presję na zawodnikach z Nysy – stwierdził kapitan PGE Skry Grzegorz Łomacz.
Główną bronią Stali była zagrywka, w której w ważnych momentach prym wiódł Maciej Zajder – MVP tego spotkania. Gospodarze zdobyli nią bezpośrednio zaledwie pięć punktów, ale wielokrotnie zmuszali gości do błędów i ułatwiali sobie grę na siatce. Stal blokiem zdobyła osiem punktów. PGE Skra w tych elementach nie błyszczała.
– Trzeba oddać szacunek przeciwnikowi, ponieważ zagrał bardzo ambitnie i zasłużenie wygrał to spotkanie z nami. Myślę, że popełniliśmy za dużo błędów, pokazują to liczby i nie tylko. Błędy powodowały naszą nerwowość na boisku. Chcieliśmy jak najszybciej dogonić przeciwnika, popełniając kolejne błędy. Nakręcaliśmy się cały czas i tym przegraliśmy. Cały czas szukaliśmy przełamania. W drugim i w trzecim secie raz wychodziliśmy na prowadzenie, raz doganialiśmy rywala. Ostatecznie przeciwnik o te dwie trzy piłki był lepszy i zasłużenie wygrał z nami – przyznał Michał Mieszko Gogol.
Dla ekipy gości była to szósta porażka w sezonie, natomiast bełchatowianie do Nysy udali się w trochę okrojonym składzie. – Nie mieliśmy za dużego pola manewru, ponieważ zostawiliśmy w Bełchatowie Bartka Filipiaka i Milana Katicia z urazami. Najważniejsze teraz jest zapomnieć o tym meczu jak najszybciej i zająć się kolejnym przeciwnikiem, czyli Jastrzębskim Węglem – stwierdził trener Gogol.
źródło: inf. prasowa, inf. własna