– W trzecim secie prowadziliśmy 24:21, ale tego nie wykorzystaliśmy. W czwartej partii dogoniliśmy rywali, ale też nie potrafiliśmy przejąć inicjatywy. Oczywiście, bierze się to ze wcześniejszych porażek i braku pewności siebie chłopaków. Stoimy już pod ścianą – przyznał po porażce z Mickiewiczem Bartłomiej Rebzda, trener Lechii Tomaszów Mazowiecki.
Trwa zła passa Lechii Tomaszów Mazowiecki, która w środę w zaległym meczu we własnej hali nie sprostała Mickiewiczowi Kluczbork. Wprawdzie świetnie zaczęła spotkanie, ale ostatecznie musiała zadowolić się tylko jednym wygranym setem. – W pierwszym secie kluczborczanie nie weszli dobrze w to spotkanie. My dobrze się poczuliśmy i odjechaliśmy przeciwnikom, ale rywale dalej podjęli walkę. Zaczęli grać swoją siatkówkę. My podjęliśmy rękawicę. Nie mogę mieć pretensji do chłopaków, ale sama waleczność nam nic nie dała. Zagraliśmy nieźle, lecz nie zdobyliśmy punktów. Spróbujemy wygrać kolejne spotkanie. Dla nas każde będzie już na wagę złota i utrzymania się w I lidze – powiedział Bartłomiej Rebzda, szkoleniowiec Lechii, która obecnie znajduje się dopiero na trzynastym miejscu w stawce. Za nią znajdują się tylko BAS Białystok oraz MCKiS Jaworzno.
Lechii brakuje punktów, by wydostać się ze strefy spadkowej. Nie ma więc się co dziwić, że po końcowym gwizdku sędziego tomaszowian nie satysfakcjonowała poprawa gry. – Jest już za późno, żeby mówić, że zagraliśmy dobre spotkanie. Możemy być zadowoleni, że trochę poprawiliśmy grę, ale dla nas najważniejsze jest to, że nie mamy punktów do tabeli. Walczyliśmy do końca, próbowaliśmy złapać rywali blokiem i zagrywką. Wciąż jednak musimy poprawić kilka elementów, żeby końcówki rozstrzygać na swoją korzyść – zaznaczył przyjmujący drużyny z Tomaszowa Mazowieckiego Dawid Sokołowski.
Gospodarze mogą żałować zwłaszcza trzeciej odsłony, w końcówce której wypracowali sobie znaczącą przewagę, ale nie potrafili postawić kropki nad „i”. Z kolei w kolejnej partii odrobili pięciopunktową stratę. Mieli nawet piłki, by doprowadzić do tie-breaka, ale znowu w kluczowych momentach popełnili błędy. – W trzecim secie prowadziliśmy 24:21, ale tego nie wykorzystaliśmy. W czwartej partii dogoniliśmy rywali, ale też nie potrafiliśmy przejąć inicjatywy. Oczywiście, bierze się to ze wcześniejszych porażek i braku pewności siebie chłopaków. Stoimy już pod ścianą. Musimy grać dobrze i wykorzystywać najważniejsze piłki. W newralgicznych momentach jesteśmy bardziej zestresowani. Musimy nauczyć się wyrzucać z głowy naszą trudną sytuację i podejmować dobre decyzje. Musimy dołożyć coś ekstra, żebyśmy zaczęli zwyciężać – zakończył Bartłomiej Rebzda.
źródło: Lechia Tomaszów Mazowiecki - YouTube, opr. własne