– Policzanki zaczęły mecz bardzo mocno. Za to my potrzebowałyśmy więcej czasu, żeby dobrze wejść w to spotkanie. Może to była kwestia lekkiego stresu, ale później wróciłyśmy do swojej gry. Po ciężkim początku nie spuściłyśmy głów – powiedziała Małgorzata Lisiak, środkowa Grot Budowlanych Łódź.
Siatkarki Grot Budowlanych Łódź po raz drugi w tym sezonie pokonały Grupę Azoty Chemik Police. Tym razem podopieczne Błażeja Krzyształowicza wygrały z mistrzyniami Polski w walce o Superpuchar PLS 2015 – 2020. Mimo że źle weszły w spotkanie, to potrafiły się otrząsnąć i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. – Policzanki zaczęły mecz bardzo mocno. Za to my potrzebowałyśmy więcej czasu, żeby dobrze wejść w to spotkanie. Może to była kwestia lekkiego stresu, ale później wróciłyśmy do swojej gry. Myślę, że po tym ciężkim początku nie spuściłyśmy głów. Wiemy jak potrafimy grać i to wystarczyło, by wygrać – skomentowała Małgorzata Lisiak, środkowa łódzkiego zespołu.
Budowlani niemal w ostatniej chwili zyskały prawo gry o Superpuchar PLS. Pierwotnie z Chemikiem o Superpuchar Polski miał zmierzyć się Developres SkyRes Rzeszów, ale z rywalizacji wykluczył go koronawirus. W efekcie mecz przemianowano na Superpuchar PLS 2015 – 2020. Łodzianki wykorzystały szansę, sięgając po takie drugie trofeum na przestrzeni ostatnich lat. – Wydaje mi się, że radość teraz była tak samo wielka, co przy zdobyciu pierwszego trofeum. Są to naprawdę wielkie emocje – przyznała zawodniczka zespołu z Łodzi.
Podopieczne Błażeja Krzyształowicza źle zaczęły sezon. Przytrafiła im się na jego początku niespodziewana porażka z beniaminkiem ze Świecia, ale z meczu na mecz grają coraz lepiej, co potwierdziły także w starciu o Superpuchar PLS. A jednym z kluczy do jego zdobycia był „team spirit”. – Atmosfera w drużynie jest bardzo ważna. Myślę, że u nas ona jest i to widać. Potrafimy się wzajemnie napędzać i cieszyć z każdej akcji. Jesteśmy razem od początku do końca – zakończyła Małgorzata Lisiak.
źródło: budowlanilodz.pl, inf. własna