– Mecz był zacięty, ale uważam, że to z naszej winy tak naprawdę – mówił po wygranej ze Stalą Nysa trener Czarnych Radom Robert Prygiel. – Zamiast grać konsekwentnie do końca, niestety sami popełnialiśmy proste błędy. Widać, że pomału łapiemy swój rytm, oby tylko nas nie dopadały już żadne problemy zdrowotne – dodał szkoleniowiec radomian.
Czarni Radom pokonali 3:1 Stal Nysa, jednak wbrew pozorom trzy punkty nie przyszły radomianom łatwo. – Mecz był zacięty, ale uważam, że to z naszej winy tak naprawdę. Wygraliśmy dość zdecydowanie pierwszego seta, w drugim secie cały czas prowadziliśmy i to musi być dla nas nauczka – przyznał po meczu trener Robert Prygiel.
– Po serii zagrywek Lucasa, który dochodzi już do pełnej dyspozycji fizycznej po tych urazach i długiej przerwie w treningu, na twarzach w naszej drużynie pojawił się uśmiech, rozluźnienie i momentalnie straciliśmy przewagę i przegraliśmy drugiego seta, chociaż mieliśmy dość dużą przewagę punktową. Podobna sytuacja była w czwartym secie, kiedy prowadziliśmy 5-6 punktami. Zamiast grać konsekwentnie do końca, niestety sami popełnialiśmy proste błędy. Cały czas twierdzę, że możemy przegrywać, możemy tracić punkty, ale po dobrych akcjach przeciwnika. W drugim i czwartym secie traciliśmy jednak punkty we wcale nietrudnych sytuacjach i to jest niepokojące – przyznał szkoleniowiec radomskiej drużyny.
– Oczywiście cieszę się ze zwycięstwa i trzech punktów, cieszę się także, że nasz atak zaczyna być coraz groźniejszy. To był nasz najlepszy mecz jeśli chodzi o skuteczność na side-oucie – 71% to jest nasz rekord w tym sezonie. Do tego doszło 58% skuteczności przy negatywnym przyjęciu, co też jest bardzo dobrym wynikiem. Widać, że pomału łapiemy swój rytm, oby tylko nas nie dopadały już żadne problemy zdrowotne, to z meczu na mecz powinno być coraz lepiej – zakończył Prygiel.
źródło: Czarni TV, opr. własne