Żaden z zespołów, które przegrały w pierwszej rundzie fazy zasadniczej, nie zdołał zrewanżować się za porażkę. 16. kolejka PlusLigi obfitowała w zacięte spotkania, najciekawiej było w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie ZAKSA wygrała 3:2 ze Skrą, a także w Lubinie, gdzie Cupurm uległo Treflowi Gdańsk 2:3.
W pozostałych spotkaniach Verva Warszawa Orlen Paliwa potrzebowała pięciu setów, by pokonać Stal Nysa na wyjeździe. Po serii porażek przełamali się wreszcie zawiercianie, wygrywając 3:0 z Indykpolem AZS Olsztyn, a Asseco Resovia Rzeszów bez problemów zwyciężyła z GKS-em Katowice 3:0.
Od ligowego klasyka rozpoczęła się 16. kolejka PlusLigi. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle po zaciętym, nierównym meczu pokonała PGE Skrę Bełchatów 3:2. Mimo że obie ekipy miały swoje przestoje w tym spotkaniu, to fragmentami stało ono na bardzo wysokim poziomie i nie było pozbawione emocjonujących końcówek, jak chociażby w czwartym secie wygranym przez Skrę 28:26. Tie-breaka zdominowali już kędzierzynianie, dla których stracony w tym starciu punkt jest pierwszym straconym w tym sezonie. Pozostają oni natomiast niepokonanymi liderami tabeli. Do zwycięstwa poprowadził ich MVP meczu Aleksander Śliwka, który zdobył najwięcej punktów (25). Zaserwował również 3 z 11 asów ZAKSY. Po stronie bełchatowian najwięcej “oczek” zanotował Bartosz Filipiak (19). Dla podopiecznych trenera Michała M. Gogola jest to już piąta porażka w tym sezonie i aktualnie zajmują oni odległe, 9. miejsce w ligowym zestawieniu. – Szkoda przede wszystkim drugiego seta, w którym wszystko fajnie się układało, zaczęliśmy się nakręcać, dopóki na zagrywkę nie poszedł Semen (Kamil Semeniuk – przyp. red.) i dosyć mocno kopnął. My przetrzymaliśmy tę zagrywkę, ale nie byliśmy w stanie skończyć ataku i tego ustawienia na pewno szkoda, bo wszystko fajnie się układało. Wywieraliśmy presję, to było niezłe męskie granie – podsumował spotkanie środkowy Skry Karol Kłos.
Pięciosetowy mecz rozegrali również siatkarze Stali Nysa i Vervy Warszawa Orlen Paliwa. Lepiej spotkanie rozpoczęli nysanie, jednak to Verva prowadziła po trzech setach 2:1. Gospodarze zdołali jeszcze doprowadzić do tie-breaka, ale przegrali go po raz szósty w sezonie i to warszawianie dopisali cenne dwa “oczka” do tabeli. Najlepiej po stronie gości spisał się nagrodzony statuetką MVP Igor Grobelny (23). W zespole z Nysy najwięcej punktów zdobył atakujący Wassim Ben Tara (27). Różnicę na korzyść siatkarzy ze stolicy zrobił blok, którym zanotowali oni 12 “oczek”, podczas gdy gospodarze zaledwie 5. – Na pewno możemy być zadowoleni z tego, że zdobyliśmy punkt w trudnym meczu. Możemy też być zadowoleni z naszej gry, bo wyglądała ona bardzo dobrze, funkcjonował system blok-obrona, co zawdzięczamy dobremu przygotowaniu do tego spotkania i pracy naszego sztabu. Niestety o wyniku znowu zadecydowała sytuacja w tie-breaku, jeden przestój, który nam się przydarzył, co wykorzystali przeciwnicy. Obronili dwie piłki, wyprowadzili kontry i zwyciężyli – powiedział po meczu środkowy Stali Maciej Zajder.
Przełamali się wreszcie zawiercianie, którzy pokonali u siebie będący ostatnio w dobrej formie Indykpol AZS Olsztyn bez straty seta. Olsztynianie co prawda ambitnie walczyli, w pierwszym i drugim secie w końcówkach zdołali odrobić straty, jednak ostatecznie więcej spokoju zachowali gospodarze. Największą szansę na zwycięstwo przyjezdni mieli w trzeciej partii, w której od początku byli na prowadzeniu, ale nie udało im się przedłużyć losów rywalizacji. Najlepszym zawodnikiem meczu został przyjmujący Piotr Orczyk (13), natomiast po stronie Akademików najlepiej spisał się występujący na tej samej pozycji Wojciech Żaliński (13). Ta porażka zakończyła serię trzech zwycięstw z rzędu podopiecznych trenera Daniela Castellaniego, natomiast dla zawiercian była to pierwsza wygrana po czterech porażkach. – Moim zdaniem, w spotkaniu przeciwko olsztynianom w końcu po naszej stronie była właściwa energia. Dodatkowo każda kolejna obrona strasznie nas nakręcała. Cały mecz, a zwłaszcza dwa pierwsze sety, były grane na styku, niemniej w mojej ocenie kontrolowaliśmy je i dopiero w samych końcówkach nasi rywale nas dochodzili. Wprawdzie ostatecznie wygrywaliśmy różnicą dwóch punktów, ale byliśmy pewni swego, nakręcaliśmy się świetnie. Cieszymy się z trzech punktów i przełamanej złej passy – podsumował przyjmujący Aluronu Paweł Halaba.
Niezwykle zacięte spotkanie miało miejsce w Lubinie, gdzie zespół Cuprum podejmował Trefl Gdańsk. Trzy z pięciu setów rozstrzygały się w końcówce, w tym o wyniku dwóch decydowała gra na przewagi. W najważniejszym momencie w tie-breaku ostatecznie górą byli gdańszczanie, którzy zwyciężyli 18:16 i w całym meczu 3:2. Do zwycięstwa poprowadził ich duet Bartłomiej Lipiński (20) – Mariusz Wlazły (19). Statuetkę MVP otrzymał Wlazły, który do punktowych ataków dołożył 2 asy serwisowe oraz 2 bloki. Po stronie gospodarzy najlepiej spisał się przyjmujący Wojciech Ferens (24). – Punktujemy z niedosytem. Od początku wiedzieliśmy, że to jest dzień, w którym możemy zdobyć trzy punkty i wszystko jest w naszych rękach. Rzeczywistość potoczyła się jednak inaczej. Była walka, ale momentami słabo wyglądało, jak traciliśmy punkty seriami. Były elementy dobre, ale można było zdziałać więcej – powiedział środkowy Cuprum Dawid Gunia. Wynik tego spotkania nie wpłynął na układ tabeli, gdańszczanie pozostają na pozycji wicelidera z dorobkiem 27 punktów, natomiast lubinianie wciąż zajmują 12. miejsce z 10 “oczkami” na koncie.
Na zakończenie weekendowych zmagań Asseco Resovia Rzeszów podejmowała GKS Katowice. Wygląda na to, że rzeszowianie wygrali już ze swoimi słabościami z początku sezonu i ustabilizowali formę, ponieważ odnieśli w niedzielę drugie zwycięstwo 3:0 z rzędu. Mimo braków kadrowych (kontuzje Nicolasa Szerszenia oraz Roberta Tahta), siatkarze Resovii dość pewnie pokonali katowiczan, chociaż w drugim secie goście prowadzili już 19:15, by ostatecznie przegrać 23:25. Różnicę na korzyść gospodarzy zrobił atak – podopieczni trenera Alberto Giulianiego zanotowali 53% skuteczności i 44% efektywności, natomiast zawodnicy GKS-u 30% skuteczności i zaledwie 16% efektywności. Najwięcej punktów w tym meczu zdobył przyjmujący rzeszowian Klemen Čebulj (20), a nagrodę MVP otrzymał rozgrywający Fabian Drzyzga (3). Po stronie katowiczan najlepiej spisał się przyjmujący Kamil Kwasowski (9). Dzięki zwycięstwu Resovia wyprzedziła zespół trenera Grzegorza Słabego w tabeli i obecnie zajmuje 7. miejsce. GKS plasuje się na 8. pozycji. Obie ekipy mają tyle samo punktów (18), jednak drużyna z Rzeszowa ma o jedno rozegrane spotkanie mniej i o dwie wygrane więcej.
Ze względu na kwarantannę Jastrzębskiego Węgla, mecz tego zespołu z MKS-em Będzin został przełożony na 16 grudnia. Spotkanie Cerradu Enea Czarni Radom ze Ślepskiem Malow Suwałki rozegrano awansem 20 października – górą byli suwalczanie, którzy wygrali 3:0.
Zobacz również:
źródło: inf. własna