Beniaminek I ligi kobiet Asotra Płomień Sosnowiec bardzo dobrze spisuje się w rozgrywkach tego sezonu. – Pokazujemy, że gramy razem, a Płomienia nic nie ugasi – mówi zawodniczka tego klubu Maja Grodzka. – Oczywiście nie można osiąść na laurach, bo jak wyżej wspominałam liga jest bardzo wyrównana i teraz jesteśmy liderem, a zaraz możemy być w połowie tabeli. Wszyscy dążymy do tego, aby wygrywać jak najwięcej meczów i jestem pewna, że ciężką pracą to osiągniemy.
Jak oceniasz mecz z tarnowiankami? W protokole stoi, że wygraliście 3:0, ale to chyba nie był łatwy mecz.
– Dla mnie był to bardzo ważny mecz, ponieważ poprzednie sezony spędziłam właśnie w Tarnowie. Nie mogłam doczekać się kiedy wejdziemy na boisko i zagramy, dodatkowe emocje dodawały siły do walki. Mecz do łatwych nie należał, ale jestem bardzo zadowolona, że udało się wygrać 3:0 i cieszyć się szybko ze zwycięstwa.
W tej lidze chyba nie ma żadnych łatwych meczów. Zgodzisz się ze mną, że te zwycięstwa, choć jest ich sporo, to jednak wszystkie były ciężko wywalczone na parkiecie?
– Tak, większość meczów, które wygrałyśmy to były mecze pięciosetowe, liga jest bardzo wyrównana, każdy z każdym może wygrać. Zacięte spotkania dają jeszcze większą satysfakcję z wyniku.
W sobotę zagrałyście ciężkie, pięciosetowe spotkanie w Nowym Dworze Mazowieckim. W środę znowu mecz u siebie. Ciężko było udźwignąć fizycznie taki mini maraton?
– Po przegranym meczu w Nowym Dworze Mazowieckim czułyśmy niedosyt, nie był to nasz dzień. Myślę, że mecz w środę był nam potrzebny, aby się odbudować po porażce w NOSIRZE. To były dwa różne mecze w naszym wykonaniu, trzeba było szybko zapomnieć o przegranej i skupić się na środowym meczu. W obecnych czasach mecze rozgrywane 2 razy w tygodniu to norma, więc trzeba być gotowym na wszystko.
A to z kolei rodzi pytanie – teraz pauzujecie, to dobrze czy źle? Nie wypadniecie z rytmu meczowego?
– Przerwa nam się przyda, możemy dłużej przygotować się pod kolejnego przeciwnika i zresetować głowy i mięśnie na nadchodzące mecze.
Zaglądasz czasem do tabeli ligi? Mnie ona niezmiennie zadziwia – ciągle jesteśmy przecież beniaminkiem.
– Tak, kiedy patrzę na tabelę to uśmiech sam pojawia mi się na twarzy. Oczywiście nie można osiąść na laurach, bo jak wyżej wspominałam liga jest bardzo wyrównana i teraz jesteśmy liderem, a zaraz możemy być w połowie tabeli. Wszyscy dążymy do tego, aby wygrywać jak najwięcej meczów i jestem pewna, że ciężką pracą to osiągniemy.
Czego spodziewasz się pod dalszej części sezonu. Chodzą słuchy, że będzie coraz ciężej, bo każdy będzie „spinał się” na lidera.
– Na pewno tak będzie, kobieca siatkówka jest nieobliczalna, sama nie wiem, czego się mogę spodziewać. Mam nadzieję, że będzie tak, jak do tej pory, zobaczymy.
Trenerzy dali wam trochę wolnego? Jak zamierzasz je wykorzystać?
– Tak, dostałyśmy wolny weekend. Zazwyczaj wolne dni od siatkówki spędzam w domu rodzinnym, tak jest też tym razem. Przyjechałam do domu i mam zamiar odpocząć w rodzinnym gronie przed kolejnym tygodniem.
Płomień nigdy nie zgaśnie?
– Zdecydowanie, nic go nie ugasi.
źródło: inf. prasowa, pzps.pl