Lubinianie sprawili niespodziankę, pokonując w wyjazdowym meczu PGE Skrę Bełchatów 3:0. – Mecz nie zaczął się po naszej myśli, bo przegrywaliśmy 4:8. Potem też zdarzały się momenty, że musieliśmy gonić wynik, ale za każdym razem potrafiliśmy wrócić do gry. Już nie raz pokazaliśmy, że umiemy to zrobić, bo było tak m.in. w Radomiu czy Katowicach. A co zadecydowało? Na pewno bardzo dobrze graliśmy w polu serwisowym. Nie popełnialiśmy dużo błędów, świetnie funkcjonował blok i obrona. Do tego chłopaki świetnie wykonali swoją robotę na skrzydłach – powiedział Bartosz Makoś.
Do Bełchatowa jechaliście po zwycięstwo?
Bartosz Makoś: Jechaliśmy tam z takim samym nastawieniem, jak na każdy inny mecz. Chcieliśmy wygrać, a przynajmniej powalczyć i pokazać się z jak najlepszej strony. Ogromnie nas cieszy, że udało się wygrać, i to w trzech setach, bo tego chyba nie do końca się spodziewaliśmy.
Powtórzyliście wyczyn z zeszłego sezonu. Wtedy wygraliście 3:2 na bełchatowskiej ziemi.
– Szczerze mówiąc, były to dwa różne mecze. W zeszłym sezonie rzeczywiście wygraliśmy dopiero po tie-breaku, ale wspominam ten mecz bardzo pozytywnie. Plusem było, że na trybunach zasiedli kibice, więc zwycięstwo mogliśmy świętować wspólnie. Kolejna różnica jest taka, że teraz cały czas byłem na boisku, więc jest to dla mnie szczególne zwycięstwo. Jakbym miał jednak porównywać, to obydwa smakują równie wyśmienicie!
Co było waszą najmocniejszą stroną?
– Trudno powiedzieć tak na gorąco po meczu. Na pewno pokazaliśmy nasz charakter i to, że mamy mega serducho do walki. Generalnie mecz nie zaczął się po naszej myśli, bo przegrywaliśmy 4:8. Potem też zdarzały się momenty, że musieliśmy gonić wynik, ale za każdym razem potrafiliśmy wrócić do gry. Już nie raz pokazaliśmy, że umiemy to zrobić, bo było tak m.in. w Radomiu czy Katowicach. A co zadecydowało? Na pewno bardzo dobrze graliśmy w polu serwisowym. Nie popełnialiśmy dużo błędów, świetnie funkcjonował blok i obrona. Do tego chłopaki świetnie wykonali swoją robotę na skrzydłach.
A ty w obronie.
– Na pewno nie zagrałem tak dobrze, jak w Katowicach, ale i tak bardzo się cieszę z tego zwycięstwa. Wygraliśmy 3:0, mamy komplet punktów, więc to nie czas, by przejmować się liczbami. Ta wygrana jest dla nas ogromnie ważna. Pomoże nam delikatnie wspiąć się w górę tabeli i tym się teraz cieszymy.
To był wasz szósty wyjazd, a przed wami jeszcze jeden do Warszawy. Tęsknisz za lubińskim RCS-em?
– Wyjazdy na pewno odbijają się jakoś na naszej dyspozycji fizycznej. Osobiście czuję po sobie, że w ostatnim czasie dużo jeździmy. Teraz na szczęście będziemy mieć dwa dni wolnego, więc będzie moment na regenerację. Potem jedziemy do Warszawy, a następnie zagramy dwa mecze u nas, o ile dobrze pamiętam. Fajnie będzie po takiej długiej przerwie wreszcie wrócić do domu i zagrać we własnej hali.
źródło: ks.cuprum.pl