W związku z licznymi zachorowaniami siatkarzy na koronawirusa i przekładanymi spotkaniami, żaden z zespołów nie ma rozegranej pełnej liczby meczów. Mimo to w miniony weekend rozegrana została już 14. kolejka PlusLigi, czyli teoretycznie pierwsza w rundzie rewanżowej. Największą niespodzianką jest wysokie zwycięstwo na wyjeździe Cuprum Lubin z PGE Skrą Bełchatów, zaskakująca jest również trzysetowa wygrana Trefla Gdańsk z Asseco Resovią Rzeszów.
Na otwarcie kolejki Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle bez większych problemów pokonała Stal Nysa 3:0. Beniaminek miał szansę na zwycięstwo w pierwszej partii, w której od początku przejął inicjatywę. Ostatecznie jednak zaprocentowało doświadczenie i pewność gospodarzy, którzy tym samym udanie powrócili do ligowej rywalizacji po kwarantannie.
Największym atutem kędzierzynian była zagrywka, którą zdobyli aż 9 punktów, podczas gdy przyjezdni nie zanotowali żadnego asa. Liderami po stronie ZAKSY byli Bartłomiej Kluth oraz Kamil Semeniuk (po 15 punktów) i to właśnie przyjmujący został nagrodzony statuetką MVP. W zespole z Nysy nikt nie zabłysnął, najwięcej “oczek” zdobył pojawiający się na zmianach Michał Filip, jednak jego dorobek to zaledwie 8 punktów. – Na pewno jesteśmy zadowoleni z tego, jak zagraliśmy, że wygraliśmy za trzy punkty, nie tracąc seta. Wszyscy się obawiali tego spotkania, traktowaliśmy je jakbyśmy grali finał w PlusLidze i moim zdaniem nasze podejście do tego meczu, to było bardzo dobre posunięcie. Atmosfera na boisku również odegrała dużą rolę w tym zwycięstwie – podsumował spotkanie Semeniuk.
Bełchatowianie w drugim meczu po kwarantannie podejmowali Cuprum Lubin. Mimo że to gospodarze prowadzili przez znaczną część pierwszego seta, w końcówce lubinianie zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść i nie oddali inicjatywy już do końca meczu, wygrywając niespodziewanie 3:0. Prezentowali się oni znacznie lepiej fizycznie od przeciwników i tym samym odnieśli już drugie zwycięstwo z rzędu i trzecie od początku sezonu, co daje im sporą przewagę w kontekście walki o utrzymanie. – Cuprum Lubin pokazało nam jak się gra sercem, z uśmiechem i energią. Myślę, że te rzeczy zrobiły różnicę. My zagraliśmy fatalnie, ani jeden element nam nie funkcjonował i to się zaczyna od treningów. Najpierw tam musimy się poprawić, a potem możemy dopiero przełożyć to na mecz – podsumował mecz przyjmujący zespołu z Bełchatowa Milan Katić. Przyjezdnych do triumfu poprowadził atakujący Ronald Jimenez, który zanotował 21 punktów i został nagrodzony statuetką MVP. Po stronie Skry najlepiej zaprezentował się atakujący Bartosz Filipiak (13). – Ja bym to określił jako wygrana poprzez drużynę. Graliśmy bardzo zespołową siatkówkę, praktycznie każdy wspomagał każdego, przykrywał jego błędy, pokrywał strefy. To jest bardzo budujące, bo musimy walczyć o każdy punkt, dla nas ważny jest każdy set i bardzo cieszy ta wygrana, wywieziona z tak trudnego terenu – powiedział optymistycznie przyjmujący Cuprum Wojciech Ferens, który był najlepszym zawodnikiem obok Jimeneza – zanotował 13 punktów i atakował na poziomie 67% skuteczności.
Zacięte spotkanie miało miejsce w Katowicach, gdzie GKS podejmował Ślepsk Malow Suwałki. Gra od początku do końca była bardzo wyrównana, raz jeden zespół przejmował inicjatywę, raz drugi. Ostatecznie przewagę w końcówkach dała katowiczanom mocna zagrywka oraz blok i to oni triumfowali 3:1. Co ciekawe, to przyjezdni zdobyli więcej punktów serwisem oraz blokiem (odpowiednio 8 i 11, natomiast GKS odpowiednio 5 i 8). W szeregach Ślepska najwięcej “oczek” zanotował Bartłomiej Bołądź (24), a po stronie śląskiej drużyny Jakub Jarosz (17). Nagrodę MVP otrzymał rozgrywający Jan Firlej (2). Podopieczni trenera Grzegorza Słabego odnieśli tym samym piąte zwycięstwo w sezonie na dziewięć meczów, dla suwalczan była to szósta porażka na trzynaście starć. – Tak naprawdę chyba tylko sercem wygraliśmy ten mecz, bo nie byliśmy w najlepszej dyspozycji, jeżeli chodzi o naszą grę siatkarską. W tym pojedynku zostawiliśmy bardzo dużo sił mentalnych. Cały czas próbowaliśmy sobie pomagać nawzajem, zwłaszcza w sytuacjach, gdy komuś nie szło. Myślę, że to był klucz do zwycięstwa – podsumował przyjmujący gospodarzy, Adrian Buchowski.
Kolejne ważne zwycięstwo odnieśli siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn, pokonując u siebie Cerrad Enea Czarnych Radom 3:1. Przyjezdni mieli swoje szanse w tym meczu, wygrali drugą odsłonę po walce na przewagi, a w trzeciej, ostatecznie przegranej, w pewnym momencie prowadzili już nawet 15:10. – Mieliśmy swoje szanse w trzecim secie. Przy stanie 15:10 mieliśmy free ball’a na naszej stronie. nie udało się tej piłki skończyć. Cała nasza przewaga poszła, AZS się rozpędził i wygrał tego seta dość pewnie. W czwartym był wyrównany początek, goniliśmy, ale się nie udało. Mieliśmy dość dobre czytanie gry rozgrywającego drużyny przeciwnej. Szkoda tego trzeciego seta, bo była szansa na punkcik, a wyjeżdżamy z niczym – nie ukrywał rozgoryczenia atakujący Czarnych Dawid Konarski. Przewagę dała gospodarzom zagrywka (7) oraz lider w postaci Wojciecha Żalińskiego (21), który zdobył statuetkę MVP. Swoje w ataku dołożyli Damian Schulz (16) oraz Ruben Schott (13). Po stronie Czarnych wyróżniał się Brenden Sander (16), jednak brakowało mu wsparcia kolegów. – Cerrad Enea Czarni Radom postawił wysoko poprzeczkę, więc nie był to łatwy mecz. Równie dobrze mogliśmy przegrywać 1:2 w setach. Nie wiadomo, jakby się to wszystko potoczyło, na szczęście wróciliśmy do gry i już do końca graliśmy skutecznie. Myślę, że całym zespołem zaprezentowaliśmy się na dobrym poziomie i dlatego wygraliśmy za trzy punkty – powiedział Żaliński.
Pełen walki był mecz Trefla Gdańsk z Asseco Resovią Rzeszów, mimo że nie wskazuje na to sam wynik. Gdańszczanie zwyciężyli co prawda 3:0, jednak jedynie w pierwszej partii grali na tyle pewnie, że przyjezdni nie byli w stanie im zagrozić. Później między zespołami zawiązała się zacięta rywalizacja i wymiana ciosów, ale ostatecznie szczęście sprzyjało gospodarzom, którzy popełniali mniej błędów. Dodatkowo lepiej czytali oni grę przeciwników (11 bloków Trefla, 4 Resovii) i mieli większą skuteczność w ataku (48% Trefla i 39% Resovii). Starcie z rzeszowianami było kolejnym, po meczu z zawiercianami, w którym bardzo dobrze spisał się atakujący Kewin Sasak (20), nagroda MVP powędrowała jednak do rozgrywającego Marcina Janusza (2). Po stronie gości najwięcej punktów również zanotował atakujący Karol Butryn (11). Dla gdańszczan była to czwarta wygrana z rzędu, natomiast dla podopiecznych trenera Alberto Giulianiego druga porażka. – Spotkanie nam nie wyszło. Od początku słabo weszliśmy w mecz. Myślę, że byliśmy do niego dobrze przygotowani. Drużyna z Gdańska wyglądała bardzo dobrze, co my zaatakowaliśmy, oni bronili. Obracali to w dobrą kontrę i zdobywali punkt. Szkoda drugiego seta, mieliśmy swoje szanse, ale jak nie idzie to nie idzie. Moim zdaniem ten set był kluczowy – podsumował rozgrywający Resovii Paweł Woicki.
Przełamanie zanotowała natomiast Verva Warszawa Orlen Paliwa, która pokonała u siebie MKS Będzin 3:0. Nie było to jednostronne starcie, w dwóch pierwszych setach toczyła się wyrównana walka, a o wyniku drugiego decydowała nawet gra na przewagi. Ostatecznie jednak górą byli gospodarze, którzy zdominowali rywali w trzeciej partii. Jest to bardzo ważne zwycięstwo dla warszawian, bowiem byli oni w ewidentnym dołku w ostatnim czasie i do starcia z MKS-em podchodzili po serii czterech porażek z rzędu. Wygrana w niełatwym meczu może sygnalizować, że podopieczni trenera Andrei Anastasiego najgorsze mają już za sobą, chociaż oczywiście ciężko wyrokować po zaledwie jednym spotkaniu. Przewagę w starciu z będzinianami dał im blok, którym zanotowali 10 punktów (MKS tylko 4), a liderem zespołu był nagrodzony statuetką MVP Artur Szalpuk (16). Po stronie gości najlepiej spisał się Rafał Faryna (20).
Jastrzębski Węgiel jest jedynym zespołem, który obecnie znajduje się na kwarantannie. Starcie jastrzębian z Aluronem CMC Warta Zawiercie zostało z tego powodu przełożone, jednak nowa data nie jest jeszcze ustalona.
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna