Po bardzo ciekawym pojedynku gracze Ślepska Malow musieli uznać wyższość katowiczan i zeszli z boiska pokonani. Pojedynek ten mógł się podobać, gdyż obfitował w wiele ciekawych zagrań, a każdy set rozstrzygał się w samych końcówkach. W tych lepiej radzili sobie gracze GieKSy i to oni zgarnęli komplet punktów. Suwałczanie po tym spotkaniu mogą czuć duży niedosyt, gdyż zagrali niezłe zawody, a pomimo tego nic nie ugrali. Szansę na poprawę będą mieć szybko, ponieważ już we wtorek zmierzą się z zawiercianami. Po meczu z trenerem Andrzejem Kowalem porozmawialiśmy nie tylko o zakończonych zawodach, ale także problemach z jakimi boryka się jego zespół, celach i jego pracy.
Jak oceniłby pan ten pojedynek?
Andrzej Kowal: – Spotkanie to mogło się podobać, choć gra w nim falowała, szczególnie mojej drużyny. Patrząc z perspektywy braku treningu, przerw od grania, a co za tym idzie braku rytmu meczowego to nie był zły poziom. O naszej porażce zadecydowały przegrane końcówki pierwszego, czy czwartego seta, gdy mieliśmy wszystko w swoich rękach i gospodarze zdobyli te punkty po naszych błędach. Wszystkie sety były wyrównane, ale katowiczanie w samych końcówkach byli skuteczniejsi i zachowali więcej chłodnej głowy.
Nadal jednak nie udało się wam wygrać z katowiczanami…
– W spotkaniach z GKS-em nie zdobyliśmy żadnego punktu, ale liga jest tak nieprzewidywalna, że wszystko się w niej może zdarzyć. Trzeba grać dalej. Wprawdzie mamy zero punktów z katowiczanami, ale będziemy ich szukać z innymi przeciwnikami. Trzeba wziąć pod uwagę, że w tym sezonie dochodzą jeszcze przerwy spowodowane kwarantanną i każda z drużyn ma ją w innym terminie. Cieszymy się, że gramy i to jest dla nas najważniejsze.
Jesteście w takiej minipodróży po Polsce. Nie brakuje wam treningu?
– Na pewno tak. To jest nasz piąty wyjazd, a szósty będzie we wtorek. Aby wypracować w jakimś mikrocyklu jakiekolwiek dyspozycje potrzeba treningu, którego teraz nie mamy. My jednak nie narzekamy, gdyż zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest wyjątkowa i trzeba grać. Bardziej cieszymy się z tego, że jest możliwość grania, bo co by nam dał trening, jakbyśmy nie mieli możliwości grania. To jest dla nas najistotniejsze, a to, że brakuje nam treningu to nie jest dobra informacja dla trenera, który przygotowuje plany i jakąś tam dyspozycje na spotkania, ale tak jest i musimy się do tego wszyscy dostosować.
Jesteście w połówce sezonu zasadniczego. Jak ocenia pan dyspozycję swojej drużyny? Z czego jest pan zadowolony, a co trzeba poprawić?
– Zawsze pracuje się do końca sezonu nad każdym elementem. Są takie elementy, które funkcjonują na początku dobrze, ale potem przychodzi taki moment trudniejszy, więc trzeba do niego ponownie wracać. To nie jest tak, że jak coś funkcjonuje dobrze, to już się nad tym nie pracuje. Przed nami sporo pracy, ale przede wszystkim musimy wszyscy wrócić do zdrowia, gdyż nasze problemy zdrowotne mocno wpływają na nasz poziom nie tylko gry, ale i treningu. Myślę, że na to, co trenujemy, na tę intensywność, czy objętość treningu, której tak naprawdę nie ma, to uważam, że nie mamy się czego wstydzić. Znamy swoje cele i przed nami druga runda. Zobaczymy, co przyniesie. Przede wszystkim mam nadzieję, że będzie można normalnie ją dograć.
Waszym atutem jest skład, który wzajemnie się uzupełnia. W ostatnich spotkaniach regularnie na boisku w trakcie trwania meczu pojawia się Kevin Klinkenberg zastępując, czy to Marcina Walińskiego, czy Tomasa Rousseaux, dając świetną zmianę. Do tego korzysta pan ze zmian zadaniowych, które przynoszą efekt. Może czasami wasza gra faluje, ale ma pan wartościowych zmienników.
– Kevin to bardzo doświadczony siatkarz, który w ubiegłym roku był podstawowym zawodnikiem. Teraz daje dużo dobrych zmian i bardzo się z tego cieszymy. Zespół to nie jest sześciu zawodników tylko czternastu, więc bez zmienników ciężko by było mówić o utrzymaniu jakiegokolwiek rytmu gry, szczególnie przy takiej intensywności spotkań. Pozostali wnoszą bardzo dużo jako zmiennicy i zawodnicy zadaniowi. Zdajemy sobie sprawę, że nasza gra nie jest do końca równa, co przede wszystkim związane jest z ilością treningu. Po tej pierwszej rundzie jesteśmy umiarkowanie zadowoleni. Wiemy, że mogliśmy ugrać więcej, ale znamy swoje cele i do tego podchodzimy bardzo spokojnie.
Do tej pory wszyscy kojarzą pana z Asseco Resovią Rzeszów. Odnoszę jednak wrażenie, że zmiana otoczenia bardzo dobrze wpłynęła też na pana. Patrząc z boku bardzo dobrze się was ogląda i widać fajne relacje nie tylko pomiędzy zawodnikami, ale także panem. Nawet jak przegrywacie to prezentujecie fajną siatkówkę, co widać było choćby w spotkaniu z GKS-em.
– To miłe, że pani tak uważa. Każdy z trenerów, który pracuje w tym zawodzie, rozpoczynając pracę w nowym klubie, zbiera także doświadczenie z poprzedniej pracy i coś co się nie sprawdzało stara się eliminować, a co się sprawdzało to przekłada na pracę w nowym zespole. Ja się bardzo cieszę, że pracuję w Suwałkach i pracuje mi się tam naprawdę dobrze. Robimy wszystko, aby zespół w drugim sezonie poprawił swoją lokatę, choć na początku chcemy zabezpieczyć sobie byt, a potem. jeśli się stworzy możliwość gry o ósemkę to będziemy chcieli to wykorzystać. Nie będzie to na pewno łatwe, bo liga jest bardzo nieprzewidywalna, ale nawet jak nam się to nie uda to liczę, że tymi pojedynczymi spotkaniami zostawimy kibicom dużo pozytywnej energii i radości.
źródło: inf. własna