W meczu 14. kolejki PlusLigi GKS Katowice podejmował zespół Ślepska Malow Suwałki. Podobnie jak na inaugurację rozgrywek, górą byli katowiczanie, którzy zapisali na swoim koncie piątą wygraną w tym sezonie. To zwycięstwo nie było jednak łatwe – z czterech setów trzy były niezwykle zacięte i przyjezdnym niewiele brakowało, by doprowadzić do tie-breaka i wywieźć ze Śląska jakąś zdobycz punktową.
Po asie serwisowym Cezarego Sapińskiego oraz skończeniu kontry przez Bartłomieja Bołądzia goście prowadzili 3:1. Od tego momentu punkty były zdobywane naprzemiennie przez obie drużyny i dopiero atak z szóstej strefy Marcina Walińskiego sytuację tą zmienił (10:7). Obaj rozgrywający, gdy tylko mogli uruchamiali swoich środkowych, co przynosiło spore korzyści. Katowiczanie mieli kilka razy możliwość zmniejszenia różnicy, ale nie kończyli kontrataków i dopiero sytuację tę zmieniło trafienie po prostej Jakuba Jarosza (13:14). Suwałczanie utknęli przy zagrywce Jana Nowakowskiego i nie potrafili zrobić przejścia. W efekcie czego wynik się odwrócił i po ustawieniu szczelnego bloku na Bołądziu gospodarze prowadzili 18:15. Atakujący przyjezdnych szybko się zrehabilitował i posyłając dwa asy serwisowe doprowadził do wyrównania, a kiedy trafił po raz kolejny było 20:19. Po efektownej ,,czapie” Nowakowskiego na Mateuszu Sacharewiczu przewagę uzyskali gracze Gieksy, której nie oddali już do końca. Po emocjonującej końcówce kropkę nad ,,i” postawił Jan Firlej, posyłając serwis nie do przyjęcia (28:26).
Wyrównana gra z końcówki pierwszego seta przeniosła się także na początek drugiego. Gracze Ślepska cały czas byli na minimalnym prowadzeniu, ale większej przewagi nie potrafili sobie wypracować. Atak po antence Adriana Buchowskiego dawał im dwa ,,oczka” przewagi, ale chwilę później Kamil Kwasowski trafił z lewej flanki i zrobiło się po 7. Podopieczni Andrzeja Kowala ponownie uzyskali dwa punkty więcej, kiedy trudną piłkę skończył Marcin Waliński, a dodatkowo błąd podwójnego odbicia zagwizdany Kwasowskiemu zwiększył je do trzech. Miejscowi próbowali odrabiać straty, ale ich rywale skutecznie odpierali ich ofensywę. Po kiwce za blok Bartłomieja Bołądzia było 19:16, a gdy w kolejnej akcji z rękami blokujących nie poradził sobie Jakub Jarosz – 16:20. Trener Grzegorz Słaby próbował rotować składem, aby odwrócić losy tej partii. Zmiennicy zaprezentowali się dobrze, gdyż to trafienia Wiktora Musiała i Jakuba Szymańskiego pozwoliły katowiczanom nawiązać kontakt punktowy (22:23), ale na doprowadzenie do remisu było już za późno. Seta zakończył pojedynczy blok Bołądzia na Musiale.
Dwa pierwsze punkty trzeciej części meczu zapisali na swoim koncie gospodarze. Świetne spotkanie zwłaszcza w elemencie bloku rozgrywał Cezary Sapiński i to za sprawą siódmej ,,czapy” w jego wykonaniu goście doprowadzili do remisu. Błędy własne przyjezdnych spowodowały, że przewaga ich rywali powiększała się. Kiedy po zagrywce Jana Nowakowskiego piłki nie przyjął Marcin Waliński na tablicy wyników było 14:11. Czas wzięty przez trenera Kowala przyniósł spodziewany efekt, gdyż po powrocie na boisko jego zawodnicy zapunktowali czterokrotnie pod rząd. Świetnie radzili sobie zwłaszcza w bloku wyczuwając zamiary atakujących GKS-u. Jednak kiedy Miłosz Zniszczoł trafił z krótkiej, a Bartłomiej Bołądź przestrzelił miejscowi uzyskali dwupunktowe prowadzenie (19:17). Powiększyli je, gdy ich rywale dotknęli siatki. Kropkę nad ,,i” postawili, gdy zatrzymali podwójnym blokiem Walińskiego i w całym spotkaniu było już 2:1.
Grzegorz Słaby szukał przez całe spotkanie odpowiedniej pary przyjmujących i na trzeciego seta posłał duet Adrian Buchowski-Jakub Szymański. Szybko zostali oni sprawdzeni przy zagrywce Bartłomieja Bołądzia. Dwa asy tego zawodnika plus niedokładne przyjęcie sprawiło, że zrobiło się 6:2. Katowiczanie szybko jednak wzięli się za odrabianie strat i im się tu udało, głównie dzięki dobrej grze w systemie blok-obrona, co przekładało się na ilość kontrataków, które zamieniali w punkt. Gdy tylko wyrównali zaczęli się mylić, przez co ich rywale oddalili się na trzy ,,oczka”. Dobre zawody rozgrywał Szymański, który był widoczny zwłaszcza w ofensywie. Po drugiej stronie siatki ciężar gry spoczywał głównie na Bołądziu. Nieudane zagranie Marcina Walińskiego sprawiło, że różnica zmalała do punktu i wszystko, wzorem poprzednich partii, miało rozstrzygnąć się w samej końcówce seta. Tym bardziej, że bardzo długą wymianę skończył Jakub Jarosz i było po 22. As serwisowy Jakuba Szymańskiego dawał prowadzenie graczom Gieksy 23:22. Końcówka wyraźnie należała do siatkarzy w żółto-czarnych strojach. Stojące na bardzo dobrym poziomie spotkanie zakończyła efektowna ,,czapa” na Bołądziu, po którym gospodarze mogli się cieszyć ze zgarnięcia kompletu punktów.
MVP: Jan Firlej
GKS Katowice – Ślepsk Malow Suwałki 3:1
(28:26, 23:25, 25:21, 25:23)
Składy zespołów:
GKS: Nowakowski (8), Zniszczoł (11), Jarosz (17), Buchowski (8), Firlej (2), Kwasowski (11), Watten (libero) oraz Szymański (13), Musiał (3), Nowosielski (1), Kohut, Drzazga i Ogórek (libero)
Ślepsk: Waliński (12), Rousseaux, Bołądź (23), Sapiński (12), Sacharewicz (7), Tuaniga (2) Czunkiewicz (libero) oraz Filipowicz (libero), Kaczorowski, Klinkenberg (11) i Rudzewicz (1)
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna