– Śmiałem się do chłopaków, że już prawie zapomniałem w tym sezonie jak to jest wygrywać. To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Wreszcie udało nam się uniknąć przestojów, momentów, w których traciliśmy punkty seriami – powiedział po pierwszej wygranej w tym sezonie Wojciech Ferens, przyjmujący Cuprum Lubin.
Siatkarze Cuprum Lubin doczekali się pierwszej wygranej w tym sezonie. Miedziowi odnieśli ją w Olsztynie, gdzie pokonali w trzech setach Indykpol AZS Olsztyn. – Śmiałem się do chłopaków, że już prawie zapomniałem w tym sezonie jak to jest wygrywać. To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Wreszcie udało nam się uniknąć przestojów, momentów, w których traciliśmy punkty seriami. Jestem dumny z chłopaków – nie ukrywał radości Wojciech Ferens, według którego największą niedogodnością w tym sezonie są przerwy w grze, które wybijają drużyny z rytmu i powodują, że siatkarzom trudno jest wypracować stabilną formę. – Wbrew pozorom naszym największym zagrożeniem nie jest koronawirus, ale przerwy w grze. Wielu chłopaków wypadających z rytmu później ma duży problem, żeby wrócić do grania i obyć się bez kontuzji. Mamy mnóstwo mikrourazów, które wpływają na naszą dyspozycję. Jednak cieszy to, że w tym trudnym czasie, już od meczu z Czarnymi udało nam się zbudować stabilną grę. Naszym zadaniem będzie ją utrzymać – dodał przyjmujący Cuprum.
Już od kilku pojedynków podopieczni Marcelo Fronckowiaka sygnalizowali zwyżkę formy. Nie udało im się jej jednak przełożyć na punkty w meczach z MKS-em czy Czarnymi. Dopiero w Olsztynie zdobyli pierwszy komplet punktów w tym sezonie. – Wydaje mi się, że wcześniejsze mecze z będzinianami i radomianami też graliśmy dobrze, tylko na koniec zawsze nam czegoś brakowało. Tym razem pokazaliśmy charakter. Nie było już łatwo czuć się pewnie po tylu przegranych spotkaniach. Wiemy, że jesteśmy dobrym zespołem, ale w trakcie meczu robiliśmy więcej błędów albo wpadały nam proste piłki w boisko i przegrywaliśmy sety, a potem mecze – podkreślił Nikołaj Penczew, według którego kluczem do sukcesu w starciu z akademikami była dobra dyspozycja w polu serwisowym. – W Olsztynie byliśmy bardzo mocno zmotywowani. Chcieliśmy zagrać dobre spotkanie i unikać błędów. Trochę zaryzykowaliśmy na zagrywce, czego konsekwencją była dobra gra w bloku i obronie – zakończył bułgarski przyjmujący zespołu z Lubina.
źródło: opr. własne, PLS TV