Siatkarze Jastrzębskiego Węgla zgarnęli komplet punktów w starciu z Cerradem Enea Czarni Radom. Gospodarze triumfowali 3:1, choć mieli szansę na to, aby zakończyć to spotkanie w trzech setach. – To się wydarzyło właśnie w końcówce trzeciego seta, rywale mieli ogromnego farta w paru akcjach, ale brawo dla nich za walkę. Nam chodziło o to, żeby zdobyć trzy punkty i dopisać je do tabeli – podsumował spotkanie środkowy jastrzębian Jurij Gladyr.
Dwie pierwsze partie spotkania w Jastrzębiu-Zdroju przebiegały pod wyraźne dyktando miejscowych, którzy ustawili je między innymi mocnymi serwisami i skutecznymi kontrami. W trzecim secie to również Jastrzębski Węgiel prowadził dość wyraźnie, ale w końcówce oddał inicjatywę rywalom. – Taki był plan, żeby wygrać to 3:0. Prowadziliśmy w końcówce trzeciego seta czterema punktami i na własne życzenie go przegraliśmy. Zmobilizowaliśmy się od początku czwartej odsłony i skończyliśmy to spotkanie – mówił Jurij Gladyr.
W kluczowych momentach jastrzębianie popełnili kilka błędów własnych, Czarni Radom wykorzystali swoje szanse i przedłużyli losy meczu. – Chcieliśmy wygrać 3:0, ale wiadomo – siatkówka jest sportem nieprzewidywalnym, może się wydarzyć wszystko. To się wydarzyło właśnie w końcówce trzeciego seta, rywale mieli ogromnego farta w paru akcjach, ale brawo dla nich za walkę. Nam chodziło o to, żeby zdobyć trzy punkty i dopisać je do tabeli – podsumował doświadczony środkowy. Na przestrzeni całego meczu trener Luke Reynolds praktycznie nie dokonał żadnych zmian. – Nie słyszałem nic o zmianach, po prostu wyszliśmy na boisko i graliśmy – skwitował Gladyr.
Przed Jastrzębskim Węglem teraz turniej kwalifikacyjny do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W przyszłym tygodniu ekipa ze Śląska powalczy o to w Rumunii. – Założenie przed wyjazdem do Rumunii jest jedno, awansować do fazy grupowej i tylko po to tam jedziemy – zapowiedział Jurij Gladyr. Jego zespół jest niekwestionowanym faworytem tego turnieju i liczy na to, że wróci do Polski z awansem. Rywalami będą gospodarze – Arcada Galati oraz węgierski Fino Kaposvar. – Jeszcze nie analizowaliśmy rywali, z pewnością sztab szkoleniowy ma to wszystko przygotowane. My tego jeszcze nie widzieliśmy. Po prostu idziemy od meczu do meczu, bo nie wiemy tak naprawdę, czy kolejne spotkanie zagramy czy nie i nie ma sensu oglądać czegoś, co może się przełożyć na inny termin. Na spokojnie w niedzielę wyjeżdżamy do Warszawy i stamtąd wylecimy mam nadzieję do Rumunii i na miejscu będziemy już przygotowywać się do rywali – mówił Jurij Gladyr. W poniedziałek Jastrzębski Węgiel ma wylecieć do Rumunii, najpierw planowane jest spotkanie z węgierską ekipą, a na zakończenie z gospodarzami rywalizacji.
źródło: inf. własna