W zaległym spotkaniu 6. kolejki PlusLigi gracze GKS-u Katowice pokonali MKS Będzin 3:0. Choć wynik wskazuje na łatwe zwycięstwo zawodników Grzegorza Słabego to przez pierwsze dwa sety toczyła się wyrównana walka po obu stronach siatki. Dopiero w trzeciej partii goście zdominowali swoich przeciwników i pewnie zwyciężyli do 18. Na uwagę zasługuje świetna skuteczność przyjezdnych w elemencie bloku, w których brylował Miłosz Zniszczoł (7). Kiedy do tego dołożył jeszcze 100% skuteczność w ataku musiał zostać wybranym najlepszym zawodnikiem tego spotkania. Po jego zakończeniu podzielił się wrażeniami ze Strefą Siatkówki.
Pierwszy set rozstrzygnął się dopiero po grze na przewagi, w drugim katowiczanie zwyciężyli 25:23, a elementem, który o tym zadecydował był na pewno ich świetny blok – 14 w całym meczu – oraz mniej pomyłek w decydujących momentach. Z twierdzeniem tym zgodził się Miłosz Zniszczoł, który podsuwał spotkanie z MKS-em następująco: – To był bardzo ciężki mecz. Obie drużyny popełniały sporo błędów własnych i widać było, że nie są w pełnym treningu. Zwłaszcza widać to było w końcówkach setów, gdzie było bardzo nerwowo. Dobrze, że to się rozstrzygnęło na naszą korzyść, w czym pomógł nam blok, gdyż trzeba przyznać, że dobrze graliśmy w tym elemencie – ocenił.
Gracze Gieksy 29 września zmierzyli się z Aluronem CMC Warta Zawiercie, po czym mieli wymuszoną przerwę, gdyż część zawodników dopadł koronawirus. Po 19 dniach wolnych od grania rozegrali pojedynek z Vervą Warszawa Orlen Paliwa, który przegrali 1:3, a dwa dni później musieli zmierzyć się z MKS-em Będzin. Czy trudniejszy był ten mecz z warszawianami zaraz po powrocie z kwarantanny niektórych zawodników, czy z siatkarzami z Będzina kiedy grali dwa mecze w krótkim odstępie czasu? – Mam wrażenie, że trudniejszy dla nas był ten mecz niedzielny z warszawianami. Ciężko nam było po tej przerwie spowodowanej koronawirusem wejść w rytm. W poniedziałek przetrenowaliśmy już normalnie, we wtorek zagraliśmy kolejny mecz. Dobrze, że wracamy już do pełnych treningów i do grania. Myślę, że teraz będzie to lepiej i łatwiej wyglądało z naszej strony – powiedział Zniszczoł.
Przerwa nie spowodowała pogorszenia się jakości gry u naszego rozmówcy, który od początku rozgrywek prezentuje się bardzo dobrze. We wtorkowym meczu został wybrany MVP, notując 100% skuteczność w ataku (6/6), 7 bloków i 1 asa serwisowego. – Faktycznie moja dyspozycja wygląda nieźle. Sam nie czuję się w 100% tak jak przed tą przerwą, ale na pewno dobra forma cieszy. Fajnie, że chłopaki też się dostosowują, bo dla nas to był bardzo ważny mecz i te trzy punkty bardzo nam pomogą – dodał.
Na sobotę zawodnicy Grzegorza Słabego mają zaplanowane spotkanie z PGE Skrą Bełchatów. Wiemy, że kalendarz w tym sezonie jest bardzo dynamiczny i wiele się jeszcze może wydarzyć, ale pozostaje wierzyć, że mecz się odbędzie planowo. To oznacza, że poprzeczka przed nimi będzie zawieszona znacznie wyżej. – W środę mamy trochę luźniejszy dzień. Odpoczniemy, ale głowami już jesteśmy przy spotkaniu z PGE Skrą Bełchatów. Zdajemy sobie sprawę, że jest to trudny przeciwnik. Ich plusem jest to, że są cały czas w treningu, gdyż nie mieli żadnej przerwy. My na pewno będziemy chcieli, żeby punkty pozostały u nas w Katowicach – stwierdził środkowy GKS-u.
Na koniec Zniszczoł odniósł się jeszcze do obecnej sytuacji panującej w zespole oraz kłopotów z jakimi się borykają. – Cały czas nie jesteśmy w komplecie, gdyż brakuje nam jednego chłopaka. We wtorek przed meczem dołączył do nas jeden, a dzień przed meczem z warszawianami dopiero trenowaliśmy z dwoma rozgrywającymi. To też nam troszeczkę ułatwiło, bo w końcu można było pograć dwoma szóstkami. Mamy nadzieję, że już na dniach będziemy wszyscy i w komplecie będziemy się przygotowywać do następnego meczu – zakończył.
źródło: inf. własna