W PlusLidze cieszy obecnie każdy mecz, bo w ostatnich czasach mniej zaplanowanych spotkań się odbywa, niż jest przełożonych. W środowy wieczór zgodnie z planem rozegrano mecz w Sopocie, gdzie Trefl Gdańsk podejmował PGE Skrę Bełchatów. Gdańszczanie przystąpili do meczu bez swojego kapitana i lidera, Mariusza Wlazłego, a mimo to zdołali wygrać pierwszego seta.
Gospodarze krótko się cieszyli z prowadzenia, bo bełchatowianie wzięli się do roboty i ostatecznie wywieźli z trudnego terenu komplet punktów.
Gdańszczanie rozpoczęli spotkanie od dwóch błędów, a po skutecznym ataku Bartosza Filipiaka przyjezdni mieli już 3 punkty przewagi (4:1). Atakujący bełchatowian był liderem zespołu w początkowej fazie spotkania, jego udana kiwka za blok powiększyła prowadzenie Skry (9:5). Gospodarze mieli problem ze skończeniem pierwszej akcji, jednak autowe uderzenie Milada Ebadipoura oraz skuteczna kontra Mateusza Miki pozwoliły Treflowi odrobić część strat (10:12). Podopieczni trenera Michała M. Gogola utrzymywali przewagę, ale gdańszczanie nie poddawali się – pojedynczy blok Karola Urbanowicza i ataki Kewina Sasaka oraz Mateusza Miki pozwoliły im doprowadzić do wyrównania (19:19). As serwisowy Mateusza Janikowskiego dał gospodarzom przewagę, a piłkę setową wykorzystał Łukasz Kozub kiwką z drugiej piłki (25:23).
Początek drugiej partii był wyrównany, jednak gdańszczanie jako pierwsi objęli prowadzenie przy zagrywce Bartłomieja Mordyla (5:3). Przyjezdni szybko doprowadzili do wyrównania po kontrze Filipiaka i między zespołami wywiązała się walka punkt za punkt (8:8). Dwa pojedyncze bloki Karola Urbanowicza oraz atak z drugiej piłki Kozuba dały gospodarzom przewagę (15:12). Bełchatowianie nie zamierzali składać broni i po błędzie Miki na tablicy wyników widniał remis, a chwilę później po dwóch blokach na Sasaku to oni byli na prowadzeniu (17:15). Sytuacja zmieniała się dynamicznie, obie drużyny nie wystrzegały się prostych błędów (19:19). W końcówce dwa asy serwisowe Bartosza Filipiaka dały przyjezdnym przewagę, której nie oddali już do końca seta – ostatni punkt zdobył Filipiak atakiem na kontrze (25:23).
Trzecią odsłonę meczu bełchatowianie otworzyli trzypunktowym prowadzeniem po asie serwisowym Ebadipoura (3:0). Gospodarze stopniowo odrabiali straty, a po bloku na Karolu Kłosie na tablicy wyników widniał remis (7:7). Gra toczyła się punkt za punkt, jednak gdy zatrzymany został na lewym skrzydle Mateusz Mika to przyjezdni mieli przewagę (12:10). Po błędzie Katića było już po 13, ale podopieczni trenera Gogola nie wstrzymywali ręki w ataku i ponownie objęli prowadzenie, które po asie serwisowym Kłosa i autowym uderzeniu Janikowskiego wynosiło już 4 punkty (18:14). W końcówce bełchatowianie powiększyli dystans, wykorzystując błędy gospodarzy, a seta zakończył Kewin Sasak zepsutą zagrywką (25:20).
Czwartą partię ponownie lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy zbudowali przewagę przy serwisie Dusana Petkovića (4:1). Gdańszczanie popełniali coraz więcej błędów, natomiast po stronie Skry coraz lepiej na środku atakował Huber, dzięki czemu jego zespołu powiększał prowadzenie (12:6). Siatkarze Trefla starali się walczyć, asa zanotował Urbanowicz, jednak dobra postawa w ataku Milana Katića i czujność w bloku jego kolegów pozwoliła im spokojnie utrzymywać dystans punktowy (18:10). W końcówce pierwszą akcję kończył Petković i pojedyncze skuteczne uderzenia Urbanowicza czy Miki to było za mało, by gospodarze zdołali zniwelować straty – mecz zakończył Milan Katić pewnym atakiem z lewego skrzydła (25:15).
MVP: Milan Katić
Trefl Gdańsk – PGE Skra Bełchatów 1:3
(25:23, 23:25, 20:25, 15:25)
Składy zespołów:
Trefl: Kozub (6), Sasak (15), Janikowski (10), Urbanowicz (12), Mika (11), Mordyl (8), Olenderek (libero)
Skra: Filipiak (11), Kłos (5), Katić (13), Ebadipour (13), Łomacz, Huber (15), Piechocki (libero) oraz Petković (6),
Zobacz również:
Wyniki i tabela Plusligi
źródło: inf. własna