Po trwającej ponad tydzień przerwie w grze siatkarze Jastrzębskiego Węgla wracają w niedzielę na ligowe parkiety. I od razu czeka ich starcie z rywalem z „najwyższej półki” – PGE Skrą Bełchatów.
Ostatnim pojedynkiem, jaki rozegrał jastrzębski zespół był pojedynek z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, który odbył się 30 września. Po nim miała dojść do skutku konfrontacja z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa, ale mecz ten został przełożony z powodu wykrycia ogniska koronawirusa w stołecznym zespole.
W ten sposób zespół mógł wreszcie normalnie potrenować. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla mają już „w nogach” siedem oficjalnych spotkań, licząc rozgrywki Superpucharu Polski, PlusLigi oraz Ligi Mistrzów. – Po meczu z ZAKSĄ nasz zespół miał za sobą okres, w którym przez dwa i pół tygodnia było ani jednego dnia wolnego. Był to czas, w którym rozegraliśmy wiele spotkań. Po tym okresie, był dobry moment dla zawodników, by „podładować baterie” i zregenerować się. Na pewno im się to spodobało, a jednocześnie zyskaliśmy czas na to, by popracować nad pewnymi elementami, nad sobą i mieć taki „prawdziwy” okres treningowy. Wcześniej było tylko rozgrywanie meczów i lekkie sesje treningowe na siłowni wprowadzające do kolejnych spotkań. Zatem, dobrze że doszliśmy do siebie pod względem fizycznym i podszlifowaliśmy pewne kwestie techniczne – mówi Luke Reynolds, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.
Po tej przerwie od razu trafia się rywal z najwyższej ligowej półki. – Już na starcie czeka nas pojedynek wagi ciężkiej. W sumie w ciągu tygodnia rozegramy cztery mecze. Patrzymy na to starcie jako na mecz, w którym trzeba zwyciężyć. Zawodnicy są podekscytowani faktem, że znów będą mogli wyjść na parkiet i walczyć. W ostatnim starciu w Kędzierzynie stwarzaliśmy sobie szanse, ale nie potrafiliśmy postawić kropki nad „i”. Były okazje, ale niewykorzystane. Jeśli uda nam się to zrobić w Bełchatowie, wówczas osiągniemy tam sukces. Tak samo dla nas, jak i dla naszych rywali będzie to wielki mecz. Oni również muszą wygrywać wszystko, co się da. Zatem szykuje się intensywna gra, w której trzeba będzie zostawić serce na boisku. Na krótkim graniu raczej się nie skończy – przewiduje trener JW.
Niedzielnym meczem drużyna z Jastrzębia-Zdroju rozpocznie istny siatkarski maraton. W ciągu miesiąca Pomarańczowi rozegrają aż 13 spotkań. – Teraz czeka nas mnóstwo grania w relatywnie krótkim czasie. Ale robimy wszystko co w naszej mocy i przygotowujemy się do tych konfrontacji tak, by je wygrywać. To jest kluczowe. Niemniej, jako trener muszę patrzeć też w szerszej perspektywie. Oczywiście zawsze najpierw myślisz o najbliższym meczu, ale z tyłu głowy musisz mieć również plan na kolejne starcia i wiedzieć, jak mądrze zarządzać drużyną. Ten sezon jest jak pojedynek bokserski zakontraktowany na dwanaście rund. Dwunastorundowy bokserski maraton, podczas którego wyprowadzana będzie seria potężnych ciosów, a nie tylko jeden czy dwa trafienia nokautujące. Taki scenariusz trzeba brać mocno pod uwagę i trzeba się w tym odpowiednio odnaleźć z zespołem, z doborem obciążeń. Tak, by osiągnąć rezultaty, jakich wszyscy tutaj od nas oczekują – puentuje w barwny sposób tę sytuację Reynolds.
źródło: jastrzebskiwegiel.pl