W zespole siatkarzy Vervy Warszawa Orlen Paliwa odnotowano w sobotę sześć przypadków zakażenia koronawirusem i wdrożono odpowiednie procedury. Przełożono dwa mecze warszawskiej drużyny, ale niewykluczone, że w sobotę ekipa trenera Andrei Anastasiego zjawi się w Jastrzębiu na spotkaniu PlusLigi. – We wtorek przejdziemy kolejne testy i zobaczymy, czy i kto będzie gotowy na mecz z Jastrzębskim Węglem – mówi „Super Expressowi” włoski szkoleniowiec Vervy.
Jak samopoczucie?
Andrea Anastasi: – Siedzę w domu w izolacji, czekam na zrobienie drugiego testu. To będzie we wtorek.
Miał pan pozytywny czy negatywny wynik pierwszego badania?
– Muszę się stosować do informacyjnej polityki klubu, w związku z czym nie mogę mówić ani o nazwiskach, ani o rezultatach przeprowadzonych testów.
Powiedzmy, że z tonu pana głosu nie wynika, bym rozmawiał z osobą złożoną chorobą…
– Bo czuję się całkiem zdrowo.
A jak w ogóle przechodzą chorobę zakażeni w Vervie?
– Zaczęło się od tego, że jeden z zawodników poczuł się nieco gorzej, miał 37,4 stopni gorączki i lekki ból głowy. Po tym wszyscy zrobili badania i wyszły przypadki pozytywne. Tenże gracz następnego dnia czuł się już zupełnie normalnie. Nie jestem fachowcem, ale wydaje mi się, że zakażenie koronawirusem nie daje w obecnej fazie pandemii poważniejszych objawów, jego działanie jest ogólnie mniej agresywne.
Dwa mecze wam odwołano, ale trzeci, w sobotę z Jastrzębiem pozostaje w kalendarzu.
– To wynika z procedur PlusLigi. Jeśli po testach będziemy mieli odpowiednią liczbę zawodników pozbawionych koronawirusa gotowych do gry, to zagramy. Zobaczymy, czy i kto będzie gotowy na mecz z Jastrzębiem. Sytuacja jednak jest ogólnie dziwna.
Jak sobie radzicie z tym wszystkim w klubie?
– Jedną rzecz chcę powiedzieć szczerze: chyba lepiej mieć w klubie koronawirusa teraz niż miałoby to nastąpić w późniejszej fazie sezonu. Może potem człowiek nabierze dzięki temu większej odporności, kto wie? Oczywiście to jest rzecz, która torpeduje nam pracę i powoduje dodatkowy stres, tym bardziej że w poprzednim tygodniu byłem zadowolony z treningów i formy zawodników, aż pojawił się covid i trzeba było wszystko przerwać. Takie teraz jest życie. Tomaso Totolo, drugi trener w Zenicie Kazań, mówił mi, że w pewnym momencie mieli osiem przypadków koronawirusa wśród siatkarzy i cztery w sztabie. Tyle że teraz procedury kwarantanny są szybsze, więc i sprawniej można przywrócić normalne funkcjonowanie klubu. Może się zdarzyć, że siatkarz po tygodniu wraca do drużyny.
We wtorek przejdziecie kolejne testy. Jaka jest dalsza procedura?
– Jeśli u siatkarzy, którzy mieli negatywny wynik ostatnio, ponownie nie zostanie nic wykryte, wrócą do pracy. Ci z pozytywnym rezultatem zrobią kolejne badanie za kilka dni, zapewne w piątek.
źródło: Super Express