Po dwóch latach spędzonych w lidze francuskiej Dmytro Teremienko powrócił do PlusLigi. Tak się akurat złożyło, że pierwszy mecz Indykpol AZS Olsztyn grał w Radomiu z Cerradem Enea Czarni, gdzie ukraiński środkowy występował wcześniej. Podopieczni Daniela Castellaniego przegrali po tie-breaku. – W Radomiu na inaugurację ligi było trochę nerwowo, myślę, że te emocje udzielały się całej drużynie – skomentował.
Sezon PlusLigi 2020/2021 Indykpol AZS Olsztyn rozpoczął od wyjazdowego starcia z Cerradem Enea Czarni Radom. Pojedynek rozpoczął się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy wygrali 25:17. W dwóch kolejnych setach górą byli przyjezdni. Wojskowi doprowadzili jednak do tie-breka, a później rozstrzygnęli na swoją korzyść decydującą odsłonę. – W Radomiu na inaugurację ligi było trochę nerwowo, myślę, że te emocje udzielały się całej drużynie. Dobrze zareagowaliśmy na to, co wydarzyło się w pierwszym secie, bo zaczęliśmy walczyć. I walczyliśmy do samego końca, dzięki czemu udało się wyrównać stan rywalizacji, a później przegraliśmy minimalnie po tie-breaku. Może nie wszystko jeszcze wyglądało idealnie, ale mamy czas, by poprawić błędy – ocenił Dmytro Teremienko, który przed wyjazdem do Francji występował właśnie w Radomiu.
Od zakończenia sezonu 2019/2020 do pierwszego meczu kolejnych rozgrywek minęło ponad pół roku. Czy z tego wynikała trema? – W pierwszym secie byliśmy za bardzo zdenerwowani, dopiero później trochę się uspokoiliśmy i mogliśmy grać swoją siatkówkę. Wydaje mi się, że trema wynikała też z długiej przerwy no i pierwszego meczu w sezonie. Na szczęście to tylko jedno spotkanie i nie ma co się nim za bardzo przejmować. Drużyna ma bardzo duży potencjał, możemy walczyć o wysokie miejsce w tabeli – dodał środkowy.
Po kiepskim początku wydawało się, że Indykpol złapał wiatr w żagle. Co zdecydowano o ostatecznym wyniku? – W drugim i trzecim secie zaczęliśmy grać trochę spokojniej, staraliśmy się popełniać mniej błędów. W tie-breaku niestety tych błędów zrobiliśmy więcej i dlatego przegraliśmy cały mecz. Myślę, że nie można mówić o zmęczeniu na początku sezonu, tylko o wszystkim zadecydowały jedna, dwie nieudane akcje – analizował reprezentant Ukrainy.
Dla Teremienki podróż do Radomia miała sentymentalny wymiar. To właśnie Czarni byli jego pierwszym klubem w Polsce. – Chciałem wrócić do PlusLigi, czekałem na taką szansę i czuję się świetnie. Zdecydowałem się przyjąć ofertę z Olsztyna, ponieważ dobrze rozmawiało mi się z prezesem, drużyna jest fajna. Sporo dobrego powiedział mi też Wojtek Żaliński. Nie da się ukryć, że ważnym czynnikiem jest bliskość do Ukrainy. Z Francji było jednak o wiele dalej, co było uciążliwe dla rodziny – podsumował.
źródło: indykpolazs.pl, opr. własne