– Możemy sobie tylko pomóc. Będą grali najlepsi. Rywalizacja pod tym względem jest bardzo dobra, bo wszyscy jesteśmy w orbicie zainteresowań trenera Vitala Heynena – powiedział o walce o prawo gry w pierwszej szóstce PGE Skry Mateusz Bieniek, który po rocznej przerwie wrócił do PlusLigi.
Mateusz Bieniek do PGE Skry został wypożyczony na najbliższy sezon ze słynnego Cucine Lube Civitanova. Nie ukrywa, że decyzja o powrocie do Polski podyktowana była chęcią grania i lepszego przygotowania się do igrzysk olimpijskich. – Jest to dla mnie bardzo ważny czas. Chciałem wrócić do Polski, do dobrego klubu, by walczyć o mistrzostwo i Puchar Polski oraz dobry wynik w Lidze Mistrzów. Chcę grać regularnie, żeby przygotować się pod igrzyska olimpijskie – powiedział mistrz świata z 2018 roku, który liczy, że drużyna z Bełchatowa będzie grała na miarę swoich możliwości i odnosiła sukcesy. – Mam nadzieję, że ten sezon będzie pełen sukcesów. Mamy zespół skrojony pod sukcesy i życzyłbym sobie tylko zdrowia. Jeśli to nam dopisze, to na koniec wszyscy razem będziemy się cieszyć – dodał Mateusz Bieniek.
Trzeba przyznać, że rywalizacja na środku siatki w zespole prowadzonym przez Michała Gogola będzie ogromna. Oprócz Bieńka, w PGE Skrze grają Norbert Huber i Karol Kłos, a ostatniego słowa na pewno nie powiedział młody Sebastian Adamczyk. – Nie podchodzę do tego tak, że może nam to przeszkadzać. Wręcz przeciwnie, pomoże nam to. Karol jest zawodnikiem, który ma 30 lat, na pewno będzie potrzebował przerwy. Ja z kolei miałem operowaną nogę, więc Norbert też dostanie swoje okazje. Możemy sobie tylko pomóc. Będą grali najlepsi – zaznaczył Bieniek, który nie ukrywa, że rywalizacja powinna jeszcze bardziej podnieść poziom drużyny. – Rywalizacja pod tym względem jest bardzo dobra, bo wszyscy jesteśmy w orbicie zainteresowań trenera Vitala Heynena. Również nasz szkoleniowiec będzie miał dużo łatwiej, bo możliwa jest rotacja dobrymi środkowymi – zakończył środkowy PGE Skry.
źródło: inf. prasowa, inf. własna