– Nic się nie zmienia w naszym podejściu, nadal ciężko pracujemy na treningach i miejmy nadzieję, że nasza najlepsza forma pokaże się w odpowiednim momencie sezonu – mówił rozgrywający GKS-u Jan Firlej po wygranym turnieju towarzyskim w Częstochowie.
– Zgadzam się, że możemy być optymistami przed sezonem. Jeżeli chodzi o piątkowy mecz, to wiadomo, że rywalizowaliśmy z zespołem z pierwszej ligi i chociaż chłopaki z Norwida chcieli się mocno pokazać, naszym zadaniem było pokazanie, że to my jesteśmy w wyższej lidze i zagranie na maksa. Odnieśliśmy dwa zwycięstwa po 3:0 w dobrym, przekonującym stylu, do tego cieszy fakt, że każdy mógł zaprezentować się w ciągu tych dwóch dni na boisku i pokazać naprawdę dobry poziom gry – powiedział siatkarz.
– Wygrana z MKS-em Będzin bardzo nas cieszy, bo założyliśmy sobie, że w ostatnich sprawdzianach przed startem ligi interesują nas przede wszystkim wygrane. Forma zwyżkuje, został tydzień do startu ligi i czekamy na to z niecierpliwością. Nic się nie zmienia w naszym podejściu, nadal ciężko pracujemy na treningach i miejmy nadzieję, że nasza najlepsza forma pokaże się w odpowiednim momencie sezon – dodał Firlej.
Szczególnie ważny był drugi set meczu z MKS-em, w którym przegrywaliście dość wysoko, by potem odrobić straty i pokazać cechy typowe dla GieKSy z tamtego sezonu, czyli charakter, spryt i dobrą energię na parkiecie.
Jan Firlej: – Tak jest i chciałbym podkreślić, że my się wciąż uczymy tych wszystkich cech, które pomagają wygrywać w trudnych chwilach. W poprzednim sezonie nieraz zdarzały się momenty, że świetnie wchodziliśmy w mecz, by potem nieco gasnąć w kolejnej partii. Z czasem udało nam się to nieco poprawić, ale zaczynamy niedługo nowy sezon i nie ma co myśleć o przeszłości. Te drugie sety wciąż sprawiają nam mały problem i jest to kwestia do przepracowania. Fizycznie prezentujemy się dobrze, to raczej problem z mentalnością i dekoncentracją. Musimy pilnować tego, by drugie sety grać na tym samym poziomie zaangażowania i siły, co pierwsze partie.
Widzisz większe różnice lub podobieństwa między obecnym składem GKS-u, a tym z minionego sezonu?
– To będziemy mogli ocenić tak naprawdę dopiero po całej pierwszej rundzie rozgrywek. Nieraz się okazywało, że mecze w okresie przygotowawczym niekoniecznie przekładały się w stu procentach na PlusLigę. Czym innym jest granie sparingów, a czym innym mecze o stawkę i pod presją. Poczekałbym na razie z odpowiedziami na podobne pytania do momentu, kiedy już drużyny lidze sprawdzą się w boju.
Za dwa tygodnie rozgrywacie swój pierwszy mecz ligowy u siebie i z pewnością nie możecie się doczekać pierwszego od dawna grania przed własnymi fanami.
– Zdecydowanie tak i nie ukrywam, że cieszy mnie powrót do grania z kibicami, nawet w mniejszej liczbie niż rok temu. Choćby podczas sparingów, które rozgrywaliśmy w Szopienicach, czuć było brak kibiców i to, że gra się zupełnie inaczej niż do tej pory. Kibic jest niezbędny do tworzenia super widowiska w hali, to on zapewnia nam wszystkim adrenalinę i atmosferę. Szkoda, że hale nie będą mogły być póki co pełne, ale mam nadzieję, że z biegiem sezonu obiekty siatkarskie w Polsce będą się zapełniały na tyle, na ile będzie to możliwe.
Już teraz wiemy, że to będzie sezon inny niż wszystkie z racji pandemii COVID-19, która wpływa na wszystkie obszary życia. Jakie masz przewidywania na przebieg nadchodzącej edycji PlusLigi?
– Jestem optymistą w tym temacie. Myślę, że w przypadku sportowców, ludzi o odporności większej niż przeciętnie, nie powinno dochodzić do większych problemów i nawet jedno czy dwa zachorowania w zespole nie storpedują pracy zespołu. Sama siatkówka powinna sobie z tym poradzić, największe problemy będą raczej w kwestii kibiców i ich wejścia do hal.
źródło: siatkowka.gkskatowice.eu