W sobotę podczas turnieju rozgrywanego w katowickiej hali w Szopienicach zwycięstwa odniosły zespoły Asseco Resovii i GKS-u Katowice. Podopieczni Grzegorza Słabego po tie-breaku pokonali Cuprum Lubin, zaś Asseco Resovia Rzeszów okazała się lepsza od MKS-u Będzin po czterosetowym meczu. Rzeszowianie zakończyli turniej z dwoma zwycięstwami, po jednym meczu wygrali GKS i Cuprum, zaś MKS Będzin zanotował dwie porażki.
Siatkarze MKS-u Będzin bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie. Po wyrównanym początku w pierwszym secie prowadzili 16:14 i 21:17, ostatecznie oddali Resovii zaledwie 19 oczek. Podopieczni Jakuba Bednaruka w tym secie utrzymywali wysoką skuteczność w ataku (67% przy zaledwie 40% rywali).
Podrażniona porażką Resovia z impetem rozpoczęła kolejną odsłonę, szybko odskoczyła na 8:2. Będzinianie starali się gonić, ale to podopieczni Alberto Giulianiego kontrolowali boiskowe wydarzenia (16:12, 21:17, 25:20). Resovia zdecydowanie poprawiła efektywność ataku (63%), zaś MKS nie utrzymał jakości z poprzedniego seta notując zaledwie 45%. Rzeszowianie spore problemy sprawiali swoją zagrywką, popisali się w tej partii aż 4 asami.
Najwięcej emocji było w secie trzecim. Asseco Resovia prowadziła wprawdzie 16:13 i 21:16, ale rywale doprowadzili do wyrównania. Rzeszowianie zachowali jednak więcej zimnej krwi w końcówce. Początek czwartej partii był wyrównany, ale szybko jednak przewagę zaczęła budować sobie Resovia. Podopieczni Alberto Giulianiego w pewnym momencie zupełnie zdominowali boiskowe wydarzenia, nie pozwalając przeciwnikom praktycznie na nic. Różnicę było widać zwłaszcza w ataku (44% skuteczności w tym elemencie Resovii, 29% MKS-u). Po stronie zwycięskiej wyróżnił się Klemen Cebulj, zdobywca 14 punktów ( w tym 3 zagrywką), warto też podkreślić 4 bloki i 83 % skuteczności ataku Jeffreya Jendryka. Po stronie MKS-u zdecydowanym liderem okazał się Jose Santana, zdobywca 20 punktów. Z dobrej strony pokazali się też Rafałowie: Faryna i Sobański.
MKS Będzin – Asseco Resovia Rzeszów 1:3
(25:19,20:25, 24:26, 15:25)
Składy zespołów:
MKS: Sobański (11), Kalembka (5), Gawryszewski (3), Veloso, Faryna (14, Santana (20), Gregorowicz (libero) oraz Makowski, Bobrowski (1), Schmidt (1), Rodrigues, Godlewski (1)
Asseco Resovia: Szerszeń (8), Drzyzga (3), Jendryk (9), Cebulj (14), Butryn (8), Tammemaa (6), Potera (libero) oraz Mariański (libero), Domagała (2), Woicki, Taht (5), Krulicki (5)
GKS był bardzo zmotywowany do zakończenia turnieju w OS Szopienice zwycięstwem i zatarcia złego wrażenia po meczu z Asseco Resovią Rzeszów. Z racji urazu pleców Dustina Wattena na pozycji libero zastąpił go w tym spotkaniu Adrian Buchowski. Goście z Lubina co prawda zaczęli mecz od prowadzenia, ale rozpędzona GieKSa raz po raz broniła i punktowała na różne sposoby, co dało jej zasłużoną przewagę czterech punktów na zagrywce Jana Firleja (12:8). Drużyna Marcelo Fronckowiaka zaczęła dobrze odpowiadać przez środek siatki, co zmusiło trenera Grzegorza Słabego do skorzystania z przerwy przy wyniku 18:16 dla katowiczan. Wystarczyło wzmocnienie zagrywki do tego, by spokojnie doprowadzić seta do udanego końca (25:18).
Inaczej wyglądał przebieg drugiej partii, w której gracze Cuprum zdołali wykorzystać swoje atuty i najpierw objęli prowadzenie 4:1, by następnie utrzymywać przewagę. GKS nieustannie napierał na rywala, a wyjątkową aktywnością wykazywał się Jakub Szymański oraz środkowi GieKSy. Do tego nasi siatkarze utrzymywali niezłą formę w polu zagrywki (10:12). Błędy w ataku sprawiły, że dogonienie Cuprum stawało się coraz trudniejsze. Ostatecznie gracze gości wygrali 25:19, korzystając ze słabszej ofensywy naszego zespołu i tym samym wyrównali stan meczu. Do nich należał także start trzeciego seta (2:7), głównie za sprawą bardzo dobrej zagrywki. Punkty Oliveiry i Ferensa pozwalały rywalom na kontrolowanie partii, a katowiczanie robili wszystko, co mogli, by znaleźć moment koniecznego przełamania. Niestety to się nie udało i choć GieKSa nieco podgoniła wynik dzięki serwisowi, lubinianie wyszli na prowadzenie w całym spotkaniu (18:25).
Mimo problemów w asekuracji GKS szukał punktu zaczepienia i starał się wykorzystać każdą dogodną okazję do przełamania. Nadzieję w serca wlał efektowny blok Miłosza Zniszczoła (6:7). Podniesienie skuteczności w kontrze dało efekt w postaci wyniku oscylującego wokół remisu (12:12) i znacznego uspokojenia poczynań. Drużyna trenera Słabego wiedziała, kiedy należało odpalić największe działa: finisz seta był jej popisem (25:20) i dzięki temu mogliśmy rozgrywać pierwszego tie-breaka w okresie przygotowawczym. W nim po zagrywkach Jakuba Jarosza zaczęliśmy dużo lepiej niż we wcześniejszych partiach (6:3), dlatego gracze Cuprum postarali się o jeszcze jeden zryw, niwelowany przez błędy na zagrywce. Po bloku na Jaroszu dystans punktowy zmalał do dwóch oczek (12:10) i konieczny był czas. Ostatecznie GKS triumfował w całym meczu po nieudanym serwisie Ferensa.
GKS Katowice – Cuprum Lubin 3:2
(25:18, 19:25, 18:25, 25:20, 15:11)
Składy zespołów:
GKS: Nowakowski (2), Szymański (9), Zniszczoł (10), Jarosz (25), Firlej (5), Kwasowski (18), Ogórek (libero) oraz Kohut (4)
Cuprum: Gunia (4), Ferens (22), Oliveira (7), Smoliński (6), Jimenez (11), Tavares (3), Szymura (libero), Zawalski (6), Lorenc (4), Jakubiszak, Magnuszewski (1)
źródło: inf. własna, siatkowka.gkskatowice.eu