Koreański klub Ansan Rush & Cash Vespid zerwał z Michałem Filipem kontrakt, zarzucając mu kontuzję, choć ta została już wyleczona dawno temu. Azjaci długo nie szukali zastępstwa za Polaka. Okazał się nim brazylijski atakujący Felipe Bandero.
Polak rozpoczął już przygotowania z koreańskim klubem, rozegrał nawet spotkania towarzyskie. Po pierwszych występach jego pracodawcy wysłali go jednak na rezonans. Ten wykazał, że w przeszłości Filip był operowany. Atakujący kilka lat temu borykał się z dość poważną kontuzją, jednak ta została wyleczona, a zawodnik jest gotowy do gry. Według Koreańczyków tak jednak nie jest. Michał Filip nie ukrywa, że jest rozgoryczony tą sytuacją. – Jestem wściekły i jednocześnie smutny. Przeszła mi koło nosa życiowa szansa na udowodnienie swoich możliwości. Korea mogłaby być furtką do gry w innych ligach azjatyckich – przyznał. – Kolano jest w porządku. Po dość ciężkiej kontuzji w sezonie 2012/2013 i po trzech operacjach, jakie miałem udało się mnie doprowadzić do powrotu na boisko. To było dawno temu i od lat gram bez problemów. Od samego początku klub wiedział o przejściach z kolanem – podkreślił w rozmowie z Polsatem Sport Michał Filip.
Gian Luca Pasini podaje, że Koreańczycy znaleźli już zawodnika, który zastąpi polskiego atakującego. Jest nim Brazylijczyk Felipe Bandero. To będzie dla Brazylijczyka czwarty sezon z rzędu w Korei Południowej. Każdy z nich Bandero spędził w innym klubie. Atakujący z Ameryki Południowej minionymi rozgrywkami miał zakończyć azjatycką przygodę. Podpisał już kontrakt z włoską drużyną BCC Castellana Grotte, która występuje w drugiej lidze włoskiej, ale transfer nie został zaaprobowany przez Międzynarodową Federację Siatkówki (FIVB). Co ciekawe, Banderó wziął udział w drafcie do V-League poza sezonem, ale nie został wybrany przez żaden z klubów.
źródło: opr. własne, worldofvolley.com
