80 proc. koronawirusowych ozdrowieńców miało kardiologiczne powikłania, głównie zapalenie serca. To wyniki badań ze Szpitala Uniwersyteckiego we Frankfurcie. Powikłania po wirusach nie są czymś nowym, choć zastanawiająca jest ich skala i możliwe konsekwencje. – Chorujący sportowcy powinni zaprzestać jakiejkolwiek aktywności fizycznej. W przypadku powikłań po chorobie konieczne jest ograniczenie sportu nawet na pół roku – mówi Sport.pl kardiolog prof. Marek Postuła.
Badanie przeprowadzono na 100 pacjentach w wieku od 45 do 53 lat. Wszyscy przeszli koronawirusa, 67 osób chorowało w domu, a 33 wymagały hospitalizacji. Gdy ich testy na obecność koronawirusa były już negatywne, po zbadaniu w sumie 100 serc rezonansem magnetycznym okazało się, że aż u 78 proc. osób wykryto zapalenie mięśnia sercowego i wyściółki serca.
– U niektórych pacjentów po koronawirusie ten narząd narażony jest na poważne problemy – powiedziała Agencji Reutera dr Valentina Puntmann ze Szpitala Uniwersyteckiego we Frankfurcie, które opublikowało badania w Jama Cardiology. To dane ważne i dla przeciętnego Kowalskiego, i dla zawodowego sportowca. Dla tego drugiego może nawet istotniejsze. Przeciętny Kowalski, który przechodził zapalenie serca, z zaleceniami lekarzy o nieforsowaniu się nie będzie miał problemu, dla sportowców zastosowanie się do tych zasad może być trudne.
Z jednej strony sportowcy są najbardziej wytrenowaną i najczęściej kontrolowaną medycznie grupą społeczną, z drugiej obciążają swój organizm do granic możliwości, często przez połowę życia. Na choroby narażeni są jednak tak jak wszyscy. Przed wirusami specjalnej tarczy obronnej nie mają. – Każdy wirus musi mieć swego rodzaju wrota, aby do jakiejś komórki się dostać. Tymi wrotami dla wirusa SARS-CoV są receptory ACE-2. One są w wielu narządach, m.in. w płucach czy sercu – obrazuje prof. dr hab. n. med. Marek Postuła z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Longevity Center. – To oznacza, że wirus może wniknąć do serca i poprzez bezpośrednie uszkodzenie komórek mięśniowych spowodować zapalenie i w konsekwencji niewydolność serca. To jest proces znany np. przy grypie – dopowiada kardiolog i zwraca uwagę na postępowanie przy tej chorobie.
Można wyobrazić sobie zatem sytuację, że np. sportowcy, którzy często odczuwają presję klubu lub sponsorów czy sami stronią od chorobowego odpoczynku, szybkim wznowieniem aktywności po wirusowej chorobie będą sobie mocno szkodzić. Czasem niespecjalnie zdają sobie z tego sprawę, czasem nie zważają na konsekwencje. Popularny u niektórych mechanizm zwalczenia przeziębienia czy grypy mocnym treningiem nasz rozmówca uważa za skrajną nieodpowiedzialność.
– Sportowcy z aktywnym zakażeniem COVID-em powinni zaprzestać jakiejkolwiek aktywności fizycznej przez cały okres występowania objawów, czyli minimum 7-14 dni, aby zminimalizować ryzyko powikłań w tym powikłań kardiologicznych – zaznacza rozmówca. – Gdy mamy do czynienia już ze stwierdzonym zapaleniem mięśnia serca na podstawie badań dodatkowych takich jak rezonans magnetyczny serca, konieczne jest ograniczenie aktywności fizycznej na okres od trzech do sześciu miesięcy. Zależne jest to od stopnia nasilenia zapalenia oraz występujących objawów choroby. Mięsień sercowy musi mieć czas, żeby się wygoić – opisuje to kardiolog. – Jeśli ktoś będzie wtedy serce nadwyrężał, to zwiększa ryzyko, że uszkodzenia tego mięśnia zrobią się trwałe. To w konsekwencji może doprowadzić do niewydolności narządu – podkreśla.
Doktor Valentina Puntmann w rozmowach z dziennikarzami zasugerowała zresztą, że szerokie nieprawidłowości zdiagnozowane w badaniach szpitala we Frankfurcie u ozdrowieńców mogą być oznakami trwałych problemów w przyszłości. – Chociaż nie mamy jeszcze bezpośrednich dowodów, to jest całkiem możliwe – choćby na podstawie tego, czego nauczyliśmy się z innych chorób wirusowych – że za kilka lat powikłania po koronawirusie będą miały swoje konsekwencje – puentuje Puntmann.
Więcej w serwisie sport.pl
źródło: sport.pl