– Nie chciałbym mówić, co zespół jest w stanie ugrać. Jesteśmy drużyną waleczną i w każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo. Na tym się skupiamy, na każdym kolejnym spotkaniu, bez pompowania balonika i tego będziemy się trzymać. Cel, jaki sobie postawiliśmy, to spokojne utrzymanie w lidze. Aczkolwiek, myślę, że pokusimy się w nadchodzącym sezonie o niejedną niespodziankę – mówi na łamach portalu swidnik.pl trener Avii, Witold Chwastyniak.
Ponad rok pracy w Avii… jak ocenia pan funkcjonowanie klubu z perspektywy czasu?
Witold Chwastyniak: – Wszystko jest w porządku. Klub rozwija się z każdym dniem. Z punktu widzenia organizacji pracy nie ma żadnego zaskoczenia jeśli chodzi o przeskok z drugiej ligi do pierwszej. Wszystkie potrzeby przez nas zgłaszane są realizowane, wszystko jest na czas. W związku z tym na temat klubu można się wypowiadać w samych superlatywach.
Jest pan zadowolony z efektów okna transferowego?
– Patrząc na to jak mało czasu mieliśmy na skompletowanie kadry, jak długo czekaliśmy na decyzję, w której lidze zagramy, to jestem bardzo zadowolony z tego, co udało się zbudować. Kilka transferów jest bardzo obiecujących. Zakontraktowaliśmy zawodników z dużym doświadczeniem. Budując zespół razem z prezesem klubu braliśmy pod uwagę jak zawodnicy będą do siebie pasowali pod względem charakteru. Budowanie atmosfery jest bardzo ważne. Analizowaliśmy każdego zawodnika po kilka razy i myślę, że ostatecznie udało się zbudować ciekawą drużynę. Oczywiście, jak zespół będzie faktycznie funkcjonował, dowiemy się dopiero w trakcie rozgrywek. Parkiet zweryfikuje wszystko.
Pierwsza liga wydaje się zupełnie inna niż w czasie, kiedy trener ostatni raz w niej grał…
– To prawda, była wtedy zupełnie inna. Siatkówka była inna. Obecnie stała się bardziej wyrównana. Wszyscy mówią, że podniósł się poziom ligi. Uważam, że nie tyle jest wyższy, ile bardziej wyrównany. Mówią też, że w pierwszej lidze będą cztery mocne zespoły, a reszta na podobnym poziomie. Poczekałbym z taką opinią, bo liga wszystko zweryfikuje. Niektórzy już sobie zawieszają medale na szyjach, pompują balonik, a nieraz ktoś teoretycznie słabszy zaskoczył i wygrał ligę. W niektórych klubach pojawiły się większe pieniądze, ale nie wszędzie. Pandemia dała się we znaki także klubom sportowym. Zarobki spadły, o fundusze jest coraz trudniej. Firmy dbają głównie o to by przetrwać, a niekoniecznie wydawać pieniądze na promocję. Przez to sport dostał rykoszetem. Miejmy nadzieje, że wszystko się niedługo unormuje, bo zarobki były niedawno na naprawdę dobrym poziomie, co widać choćby po PlusLidze, gdzie drużyny wzmacniały się znanymi zawodnikami. Gwiazdy z innych krajów zaczęły zjeżdżać do Polski. Niestety, atrakcyjność ligi idzie za pieniądzem. To jest przecież praca zawodników i przede wszystkim patrzą oni na to, by zarobić.
Jaki macie plan na przygotowania do nowego sezonu?
– Zaczęliśmy wcześniej, by spokojnie się przygotować. Doskonale widać u chłopaków pięciomiesięczną przerwę. Głównie widoczny jest rozbrat z piłką, bo fizycznie wyglądają dobrze. Widać, że się ruszali, podeszli do tego profesjonalnie. Ale gdy wchodzimy w trening z piłkami, wychodzi przerwa. W kilku przypadkach dochodzi jeszcze zmiana piłek Moltena na Mikasa, do których zawodnicy muszą się przyzwyczaić. Mamy jednak dużo czasu, więc na pewno zdążymy się przygotować. Zaczęliśmy spokojnie, z biegiem czasu będziemy zwiększać obciążenia. Pierwsze sparingi zaczynamy 21 sierpnia. Wówczas gra nie będzie jeszcze wyglądała jak należy, ale nie jest jeszcze czas no to, by wygrywać, ale aby się ogrywać, poczuć rytm meczowy i być gotowym na ligę.
Rozmawiał Mateusz Ostrowski – więcej w serwisie swidnik.pl
źródło: swidnik.pl