– Dobrze, że zorganizowano taki turniej. Można zagrać w zupełnie innej formule, na piasku, przy muzyce, dopingu kibiców. Do tego jest piękna pogoda. Nie pozostaje nam nic innego, jak dobrze się bawić. A jeśli do tego się wygrywa, to już pełnia szczęścia – mówi Jakub Popiwczak, libero jastrzębian. Wraz z zespołem po dwóch meczach awansował już do turnieju finałowego w Gdańsku.
Za wami pierwsze mecze turnieju PreZero Grand Prix Polskiej Ligi Siatkówki. W pierwszym w świetnym stylu pokonaliście Stal Nysa 2:0. Długo trenowaliście przed przyjazdem do Krakowa?
Jakub Popiwczak: – Muszę przyznać, że nie trenowaliśmy wiele przed przyjazdem do Krakowa. Sami zastanawialiśmy się, jak to wszystko będzie wyglądać. Zaczęliśmy przygotowania w hali i dwa razy trenowaliśmy na piasku. Dobrze, że zorganizowano taki turniej. Można zagrać w zupełnie innej formule, na piasku, przy muzyce, dopingu kibiców. Do tego jest piękna pogoda. Nie pozostaje nam nic innego, jak dobrze się bawić. A jeśli do tego się wygrywa, to już pełnia szczęścia.
W sobotę zawodnicy zgodnie mówili, że gra w tym turnieju to świetne połączenie siatkówki halowej z plażową.
– To naprawdę świetna formuła. Na boisku jest więcej zawodników. Do tego dopuszczalna jest większa ilość zagrań – można przebijać, kiwać. To bardzo ułatwia grę siatkarzom, którzy nie do końca daliby sobie radę na piasku. Podczas tych zawodów wszystkimi siatkarskimi, halowymi zagraniami można nadrobić. Widać, że każdy świetnie daje sobie radę, a przy tym dobrze się bawi.
Przyjechaliście do Krakowa tak jak większość drużyn dobrze się bawić? Czy z celem wywalczenia awansu do sierpniowego finału?
– Chcemy przede wszystkim dobrze się bawić. Jednak jak już się gra, to jak każdy sportowiec chcemy wygrywać i awansować do finału. Naszym celem będzie zwycięstwo w każdym spotkaniu.
Taki turniej w okresie przygotowawczym przed sezonem to dobry pomysł?
– Jeżeli kibice chcą oglądać takie mecze, przychodzą na stadion albo oglądają tę rywalizację w telewizji to uważam, że jak najbardziej jest to trafiony pomysł. Dla nas zawodników tak naprawdę są to tylko dwa weekendy i maksymalnie trzy dni gry. Myślę, że zawsze znajdą się pasjonaci siatkówki plażowej. Do tego grona zaliczam się między innymi ja, Rafał Szymura oraz Stanisław Wawrzyńczyk.
źródło: plusliga.pl