– Nie da się po prostu na razie grać na pewnym poziomie. Musimy przede wszystkim zebrać jak najwięcej treningów, jak najwięcej spotkań. Wtedy nasza forma będzie coraz lepsza. I tak uważam, że jak na ten okres wyglądało to dobrze. Było wiele akcji, w których mogliśmy zadowolić kibiców – stwierdził rozgrywający reprezentacji Polski, Marcin Komenda po czwartkowym spotkaniu z Niemcami.
W pierwszym meczu nie miał pan okazji zagrać, więc to czwartkowe spotkanie z Niemcami było dla pana powrotem na boisko. Jest duża radość z tego powodu?
Marcin Komenda: – Świetna sprawa, ja się bardzo cieszę, że dostałem szansę zagrać w tym czwartkowym spotkaniu w dwóch setach. Ta przerwa związana z pandemią była dość długa i myślę, że przez około cztery miesiące żaden z nas nie występował na boisku w oficjalnych meczach. Każdy z nas bardzo się ucieszył z tej szansy. To bardzo wartościowe spotkania, które każdemu z nas dadzą wiele.
Czy pański występ był zgodny z oczekiwaniami?
– Myślę, że tak. W tym okresie przygotowań nie ma co też wymagać od siebie nie wiadomo czego. Nie da się po prostu na razie grać na pewnym poziomie. Musimy przede wszystkim zebrać jak najwięcej treningów, jak najwięcej spotkań. Wtedy nasza forma będzie coraz lepsza. I tak uważam, że jak na ten okres wyglądało to dobrze. Było wiele akcji, w których mogliśmy zadowolić kibiców.
Jak bardzo pomocne było to zgrupowanie w Spale do powrotu do rytmu treningowego?
– To był świetny pomysł, że te dwa zgrupowania się odbyły, że teraz są te sparingi, ponieważ potrzebowaliśmy tego. Ta przerwa była po prostu długa. W domu można robić wiele rzeczy, ale nie zastąpi to treningu w hali, w grupie. Wszystkim nam to wyjdzie na dobre i na pewno skorzystamy z tego w sezonie klubowym.
Macie w sezonie tylko cztery mecze, po dwa z Niemcami i Estonią. Pewnie chciałoby się więcej…
– Ciężko do tego tak podejść, ponieważ też nie ma za dużo czasu. Tak naprawdę niedługo zaczyna się liga, a każdy z nas chce się zaprezentować jak najlepiej w kolejnym sezonie klubowym. Myślę, że to zostało zrobione najbardziej optymalnie, jak się dało. Wiemy, że w niektórych państwach pandemia nie ustępuje i część federacji nie zgadzała się na mecze sparingowe. Wyciągnęliśmy z tego okresu tyle, ile się dało. Jeszcze przed nami dwa mecze z Estonią i z tych starć postaramy się wyciągnąć coś jeszcze. Zostało to wszystko zorganizowane tak jak powinno.
W tym sezonie dołączycie do klubów około 6 tygodni przed startem PlusLigi czyli zdecydowanie wcześniej niż sezon temu. To duży pozytyw?
– Myślę, że większość z nas nigdy nie przystępowała do przygotowań do sezonu klubowego na tak długo przed ligą, bo będziemy mieli chyba sześć tygodni treningów. Na pewno pod względem zgrania drużyny i złapania z nią więzi to jest to ważna sprawa. Uważam, że wszystkim z nas to wyjdzie na dobre, ponieważ siatkówka jest sportem drużynowym i często trzeba to wszystko zgrać.
Zdecydował się pan na przejście do drużyny beniaminka, Stali Nysa. Skąd ten ruch?
– Spodobał mi się po prostu projekt, jaki został przedstawiony w Nysie. Jest to klub, który chce się z roku na rok rozwijać czyli podobnie jak ja, bo też chcę stawać się z każdym sezonem lepszym zawodnikiem. Mamy podobne aspiracje. Chcemy zaprezentować się dobrze jako beniaminek, spełnić oczekiwania kibiców, których w Nysie jest wielu, a także zarządu i nas samych. Po prostu wspólnie z menadżerami doszliśmy do wniosku, że to dobra opcja.
Rozmawiał pan już z trenerem Stelmachem na temat celów na przyszły sezon?
– Rozmawiałem z trenerem Stelmachem, może nie tyle na temat celów, bo na to jeszcze będzie czas, jak już wszyscy będziemy w klubie przed sezonem. Tak naprawdę teraz mnie tam brakuje, a cała drużyna już tam jest. Z trenerem już rozmawiałem i nasze poglądy na temat tego sezonu są podobne, więc jestem bardzo pozytywnie nastawiony.
źródło: inf. własna
