Przed rozpoczęciem kariery siatkarskiej Paweł Halaba zajmował się tańcem, a jego specjalnością były tańce latynoskie. – Zacząłem przegrywać w konkursach i już nie sprawiało mi to frajdy. Zacząłem odbijać piłkę, moim sąsiadem był Bartosz Kwolek i jego tata sprawił, że zainteresowałem się siatkówką. Brat również namawiał mnie do siatkówki i tak, jeszcze jako gimnazjalista, zacząłem chodzić na zajęcia do liceum w Płocku – opowiada nowy przyjmujący zawierciańskiego zespołu. W minionym sezonie Halaba był jednym z liderów Trefla Gdańsk, a jego dobra postawa nie umknęła uwadze władz innych klubów. Ostatecznie to prezes Kryspin Baran mógł cieszyć się z podpisania umowy z tym zawodnikiem.
Paweł Halaba początkowo zajmował się tańcem, a jego specjalnością były tańce latynoskie. – Całkiem nieźle mi to wychodziło, ale śmignąłem w górę i coraz gorzej prezentowałem się na parkiecie tanecznym – uśmiecha się sympatyczny siatkarz. – Zacząłem przegrywać w konkursach i już nie sprawiało mi to frajdy. Zacząłem odbijać piłkę, moim sąsiadem był Bartosz Kwolek i jego tata sprawił, że zainteresowałem się siatkówką. Brat również namawiał mnie do siatkówki i tak, jeszcze jako gimnazjalista, zacząłem chodzić na zajęcia do liceum w Płocku. Prowadził je Jacek Łazowy, który później zarekomendował mnie Wojciechowi Szczuckiemu z Metra Warszawa. – opowiada o swoich początkach siatkarz pochodzący z Płocka. – Rodzice byli przeciwni mojej sportowej pasji, bo w domu takowych nie było. Raz w tygodniu dojeżdżałem na treningi Metra i wystąpiłem mistrzostwach Polski kadetów. Tam zostałem zauważony przez Sebastiana Pawlika (dziś to jeden z asystentów selekcjonera męskiej reprezentacji Vitala Heynena – przyp. red.), ówczesnego trenera SMS w Spale i już wiedziałem, że z „siatką” będę związany na dłużej, a kto wie czy nie na całe życie. Razem z bratem przekonaliśmy rodziców do mojej przeprowadzki, ale jednocześnie przyrzekłem, że będę się dobrze uczył.
Z Warszawy Paweł Halaba przeniósł się do AGH Kraków, gdzie łączył sport z nauką. Dobra postawa młodego przyjmującego spowodowała, że otrzymał on propozycję debiutu w PlusLidze, w ówczesnej AZS Politechnice Warszawskiej. Tam w 2015 roku podczas meczu z Asseco Resovią doznał poważnej kontuzji stawu skokowego. Przerwa trwała blisko pół roku. To wydarzenie odcisnęło piętno na dalszej karierze Halaby, który zdecydował się na wyjazd zagraniczny. – Po powrocie do treningów ciągle miałem zakodowane, że muszę regularnie grać, bo rola trzeciego czy czwartego przyjmującego mnie nie zadowalała. Zdecydowałem się więc na wyjazd do Czeskich Budziejowic i w zespole mistrza Czech wiodło się mi całkiem przyzwoicie (był liderem zespołu– przyp. red.). Chciałem się jednak rozwijać, stąd przeniosłem się do Hypo Tirol Alpenvolleys Haching, klubu o wyższym standardzie organizacyjno-sportowym. Byłem tak skupiony na grze, że pobyt w zagranicznych klubach wcale mi nie doskwierał. Byłem otoczony życzliwymi ludźmi, pomagającymi w życiu codziennym i szczerze muszę przyznać, że dokonałem właściwego wyboru – opowiada.
Paweł Halaba zwrócił uwagę selekcjonera Vitala Heynena. Nie zdołał jednak jeszcze zadebiutować w pierwszej reprezentacji, ale był w składzie kadry uniwersjadowej, która w ubiegłym roku zdobyła srebrny medal w Neapolu. W 2019 roku wrócił także do PlusLigi, gdzie w barwach Trefla Gdańsk Halaba był wyróżniającą się postacią, a także szybko zyskał sobie sympatię kibiców. – Mogę być zadowolony, bo przecież nikt na nas nie stawiał. Awansowaliśmy do Final Four Pucharu Polski, mieliśmy jeszcze szansę powalczyć w play off i mogliśmy sprawić niespodziankę. Sezon jednak nie został dokończony i teraz nie ma już co tego roztrząsać – mówi. Po sezonie ofert dla tego przyjmującego nie brakowało, ale ostatecznie zdecydował się na zespół z Zawiercia. – Teraz przyjdzie czas na nowe wyzwania. Mamy dobry zespół, cenionego trenera, świetnych kibiców i to wszystko sprawiło, że przeniosłem się do Zawiercia. Negocjacje nie były długie, bo byłem zdecydowany na ten wybór. Wiem, że stać nas na wiele – podkreślił siatkarz.
źródło: inf. własna, sportdziennik.com