Podczas turnieju finałowego MP juniorów w Dębicy wybrano najlepszą szóstkę czempionatu. Wyróżnieni siatkarze zostali objęci programem Red Bulla: Siatkarskie Skrzydła. Jednym z laureatów jest Bartosz Gomułka, zawodnik MOSu Wola Warszawy i MVP finałów.
– Moja przygoda z siatkówką zaczęła się dość dawno, bo już siedem lat temu. Wtedy to mój pierwszy trener zauważył mnie na zawodach szkolnych w siatkówkę i zasugerował, bym zajął się nią bardziej poważnie. Właśnie wtedy zaproponował mi grę w klubie sportowym – powiedział Bartosz Gomułka.
Miałeś także propozycję z MKS MDK Warszawy. Co przekonało Cię finalnie do gry w MOSie?
Bartosz Gomułka: – Do klubu MOS Wola Warszawa przekonała mnie moja siostra, której koleżanka grała właśnie w tej drużynie. To właśnie ona pomogła mi w podjęciu trafnej decyzji, jednak duży wpływ na mój wybór miał także trener ze szkoły w której się uczyłem. To on przekonał mnie abym zrezygnował z gry w piłkę nożną, którą wtedy trenowałem i rozpoczął karierę siatkarską.
Czyli przed siatkówką była jeszcze piłka nożna?
– Tak, dokładnie. Jak już wspomniałem, przed piłką siatkową trenowałem wcześniej przez kilka lat piłkę nożną na pozycji obrońcy. Nie da się ukryć, że nie żałuję zmiany dyscypliny.
Jesteś zawodnikiem leworęcznym – ten fakt przeszkadza czy pomaga?
– Wydaje mi się, że fakt iż jestem leworęczny jest bardzo dużą zaletą, tym bardziej na pozycji atakującego. Gram nieco inaczej niż zawodnicy praworęczni, uderzam z innych kątów i zawsze potrzeba trochę czasu, żeby blokujący w pełni mnie wyczuli.
Są czynności, które wykonujesz prawą ręką?
– Tak jest parę rzeczy, której robię prawą ręką. Rakietę do tenisa czy paletkę do ping-ponga trzymam właśnie w prawej ręce. Podobnie jest z telefonem.
Czym interesujesz się poza siatkówką?
– Bardzo interesują mnie nowości technologiczne i rzeczy związanie z kosmosem. To są takie moje poza-siatkarskie pasje.
Masz jakieś swoje sposoby na zmotywowanie się przed meczem?
– Moim sposobem na zmotywowanie się jest głównie słuchanie muzyki, która także pomaga mi skoncentrować się na meczu. Wtedy mogę z czystą głową przystąpić do spotkania i dawać z siebie wszystko.
Lubisz grać pod presją?
– Nie przeszkadza mi to. Dla mnie rzeczy wokół meczu nie mają dużego znaczenie, bo podczas spotkania jestem tak skupiony na grze, że zupełnie nie interesuję się bodźcami z zewnątrz.
Jak radzisz sobie z przegranymi? Długo je rozpamiętujesz?
– Staram się wyciągać z nich jak najwięcej, ale też nie zatrzymywać się przy nich na zbyt długo. Najczęściej, od razu po przegranym meczu analizuję, co mogłem zrobić lepiej, a już po chwili restartuję swoją głowę i zostawiam tę porażkę za sobą. Bardzo szybko skupiam się na następnym meczu i w najlepszy możliwy sposób się do niego przygotowuje.
Kto na Twojej siatkarskiej drodze pomógł Ci najbardziej?
– Uważam, że wszystkie osoby, które spotkałem na swojej drodze w większym lub mniejszym stopniu przyczyniły się do mojego sukcesu. Dlatego bardzo ciężko jest mi wyróżnić jedną osobę.
Którego z zawodników podziwiasz? Masz swoich idoli?
– Moim największym idolem jest Bartosz Kurek. Według mnie to w jaki sposób gra i jak prowadzi swoją ścieżkę kariery jest godne podziwu.
Mówi się o tym, że Andrea Anastasi był pod wrażeniem Twojej gry w finałach. Jak się z tym czujesz?
– Jestem bardzo szczęśliwy, że tak wspaniały trener jak Andrea Anastasi jest zainteresowany moją osobą. Bardzo miło jest usłyszeć, że taki autorytet w siatkówce słyszał o mojej grze i że mu się podobała. To wspaniała motywacja do dalszej pracy.
źródło: Polska Siatkówka