243 punkty w 22 meczach. Do tego aż 66 punktowych bloków i druga pozycja w rankingu ligowym pod tym względem. Monika Ptak była zdecydowanie najbardziej wyróżniającą się siatkarką Energi MKS-u Kalisz w poprzednim sezonie, a jej umiejętności doceniali także dziennikarze wybierając ją do szóstki kolejki czterokrotnie, była też rozpatrywana w kontekście najlepszej szóstki sezonu na pozycji środkowej. Ostatecznie jedna z najlepszych środkowych TAURON Ligi i jej druga najlepsza blokująca zdecydowała się zostać na następny rok w Kaliszu. – Dobrze układała się współpraca między nami a sztabem szkoleniowym. Dostałam z jego strony duże wsparcie, żeby móc rozwijać się, grać, ale też być mamą. To było bardzo ważne, a poza tym grało się tutaj bardzo dobrze, wśród fantastycznej publiczności – mówi zawodniczka.
Co zadecydowało o tym, że zostałaś w klubie z Kalisza?
Monika Ptak: – Myślę, że takich czynników było dużo, ale głównym było to, że dobrze układała się współpraca między nami a sztabem szkoleniowym. Dostałam z jego strony duże wsparcie, żeby móc rozwijać się, grać, ale też być mamą. To było bardzo ważne, a poza tym grało się tutaj bardzo dobrze, wśród fantastycznej publiczności. Hala jest zawsze wypełniona po brzegi, więc fajnie się gra w Kaliszu, dlatego zdecydowałam się kontynuować tę przygodę.
Co myślisz o nowym zespole, jak go oceniasz?
– Zespół jest skonstruowany bardzo fajnie. To jest taka mieszanka: mamy młode, ambitne zawodniczki, są też te trochę starsze i bardziej doświadczone, natomiast myślę, że każda z nas będzie chciała się pokazać w tym sezonie z dobrej strony. Pojawiają się dziewczyny, które przed chwilą skończyły SMS, będą chciały pokazać się, bo są nowe na tym „rynku” siatkarskim, są też dziewczyny zmieniające klub, które też będą chciały się pokazać, są też takie osoby jak ja. Realizowanie swojej pasji wiąże się z poświęceniami, między innymi swojej rodziny, dlatego myślę, że każda z nas ma swoje wewnętrzne motywacje. Takie motywacje poszczególne powinny dawać rezultat w postaci wyniku ogólnego naszej drużyny. Wygrywanie i zdobywanie punktów to jedno, ale zrobienie czegoś dla siebie i realizowanie siebie jako sportowca i ambitnie podchodzić do każdego spotkania to druga sprawa. Mimo wszystko będziemy grały o każdy punkt, set i każde zwycięstwo. Ta mieszanka młodości, w przypadku takich zawodniczek jak ja, które są po trzydziestce, na pewno trochę je to odmładza. Taka radość, młodość, spontaniczność, którą będziemy mogły od nich czerpać jest bardzo potrzebna nawet w normalnym życiu. Co prawda będę pewnie w tej grupie starszaków, ale myślę, że będzie naprawdę fajnie i na to liczę, dlatego też zdecydowałam się na przedłużenie kontraktu.
Wiesz już kto będzie prowadził grę w zespole na rozegraniu, to Ewelina Polak i Zofia Szczotkiewicz. Ty na swojej pozycji jesteś bardzo zależna od wystawiających, jak ocenisz te dwa transfery?
– Z Zosią spotkałam się w poprzednim sezonie, przychodziła do nas na treningi. Uważam, że jest bardzo perspektywiczną zawodniczką, ma przed sobą dobrą przyszłość, ważne tylko, żeby wystarczyło jej na to wszystko zdrowia. I zdrowego rozsądku w tym wszystkim, bo jednak ważne jest, żeby ktoś ją dobrze poprowadził. Jeżeli chodzi o Ewelinę Polak, niestety nie miałam przyjemności grania z Eweliną, natomiast obserwowałam ją w Chemiku i wcześniej w Legionovii, więc uważam, że też jest bardzo fajną dziewczyną, potrafi grać szybkie piłki, a dla mnie jest to bardzo ważna informacja.
W ataku Monika Gałkowska i częściowo w ataku, ale będzie też próbowana na innej pozycji – Julia Szczurowska. Twoja ocena?
– Z Moniką też niestety nie grałam, natomiast widziałam jej występy w poprzednim sezonie w ŁKS-ie. Myślę, że naprawdę dawała radę, duży ciężar na nią spadnie, bo pozycja atakującej jest dość wymagająca, na pewno będzie mocno eksploatowana. Jest młoda i perspektywiczna, chociaż porównując do innych, to też może się załapać do tej grupy „starszaków”. Uważam, że jest to dobry transfer, jak rozmawialiśmy z trenerem na początku okresu transferowego i wspominał właśnie o Monice, bardzo podobał mi się ten pomysł. Jeżeli chodzi o Julkę miałyśmy styczność przez chwilę we Wrocławiu, przychodziła do nas na treningi jako bardzo młoda zawodniczka. Wraca po zabiegu, myślę, że może nam pomóc. Teraz dziewczyny trenują przed mistrzostwami polski juniorek w Kaliszu, byłam na kilku treningach i widziałam, że już skacze, dodatkowo zagrywa z wyskoku, tak samo jak Monika Gałkowsa. Takie elementy też są potrzebne i na pewno dodają trochę atutów zespołowi.
Co uznałabyś za sukces, a co za porażkę w nowym sezonie?
– Nie chcę tutaj mówić, jakie konkretnie miejsce powinniśmy zająć, żeby był to sukces. Nie będę mówić co byłoby dla mnie porażką, bo nie zakładam porażki. Myślę, że jeżeli swoją grą będziemy cieszyć kibiców, realizować plany, które sobie założymy i zdobywać punkty to już będzie sukcesem. Jak zdobędziemy tych punktów na tyle dużo, że zajmiemy miejsca zdecydowanie wyższe niż to z poprzedniego sezonu, to dla mnie będzie to sukces.
źródło: inf. prasowa