Marcin Możdżonek zakończył sportową karierę. Kiedy w lutym opuszczał klub z Rzeszowa, nie miał jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość, ale zdradzał oznaki, że może to być jego pożegnanie z siatkówką. – Definitywnie i nieodwołalnie kończę karierę. Zrobiłem sobie bilans zysków i strat, porządnie wszystko przemyślałem i wyszło na to, że czas zawiesić buty na kołku – powiedział w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.
Siatkarz podjął taką decyzję, biorąc pod uwagę swój i wiek i stan zdrowia. Przyznaje, że miał jeszcze pomysły, żeby spróbować grać dalej, ale ostatecznie zdecydował na zakończenie aktywności jako zawodowy siatkarz.
Zawodnik przeszedł udany zabieg i teraz przechodzi rehabilitację. Możdżonek zdradził, że kontuzja z którą borykał się od dwóch lat, była najpoważniejszą w całej karierze. Inne urazy przy tym to była drobnostka.
Teraz siatkarz przeniósł się do branży budowlanej. Podkreślił, że od dawna twierdził, że nie chce po zakończeniu kariery być trenerem, ale nie zarzeka się ostatecznie, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. W każdym razie jeżeli miałby powrócić do siatkówki, to nie w roli szkoleniowca. Być może kiedyś zobaczymy go jako np. prezesa klubu, bo jak sam twierdzi, wolałby stanowisko zgodne z jego studiami.
Marcin Możdżonek w siatkówce osiągnął bardzo dużo, ale sam przyznaje, że nie jest do końca usatysfakcjonowany swoją karierą. – Marzyłem o wygraniu Ligi Mistrzów oraz zdobyciu medalu igrzysk olimpijskich. Pierwsze było na wyciągnięcie ręki, gdy grałem w Skrze Bełchatów. Niestety, w pamiętnym finale w 2012 roku z Zenitem Kazań przy piłce meczowej sędzia popełnił błąd i zabrał nam punkt. Co gorsza, nie chciał wziąć challenge’u, a cała sala na telebimie widziała, że to my wygraliśmy akcję. Nie wiem, jak potoczyłby się mecz dalej, ale nie powinien skończyć się w tamtym momencie. Z kolei na igrzyskach środkowy wystąpił dwukrotnie, jak jednak twierdzi, wtedy zespół nie był gotowy w sferze mentalnej na medale. Do Rio Możdżonek już nie pojechał i wciąż nie może pogodzić się z decyzją Antigi o jego braku w kadrze.
Były jednak czasy, kiedy środkowy był kapitanem reprezentacji Polski. Do tej roli desygnował go Andrea Anastasi. Do dziś siatkarz wspomina to jako wyróżnienie i zaszczyt. Możdżonek żałuje za to, że nie mógł pożegnać się z kibicami. Były takie plany, ale pandemia je pokrzyżowała. Reprezentacja nie gra meczów, a więc i o pożegnaniu na razie nie ma mowy.
Reprezentant Polski na koniec podsumował swoją karierę. – Nie do końca spełnione było to siatkarskie życie, ale mało który sportowiec spełnia wszystkie swoje marzenia. Nie mogę narzekać. Bogatą i barwną miałem karierę. Chciałbym bardzo podziękować kibicom za wsparcie i doping, które otrzymywałem przez wszystkie lata mojej przygody ze sportem. To był niesamowity czas w moim życiu i cieszę się, że mogliśmy przeżywać sportowe emocje razem. Dziękuję.
źródło: opr. własne, Przegląd Sportowy