– Trener obdarzył mnie dużym zaufaniem. Dużo zależało też ode mnie. Czułam się potrzebna. Miałam wolną rękę w kierowaniu systemem w obronie i przyjęciu. Było to dla mnie bardzo miłe – powiedziała Paulina Maj-Erwardt, libero Grupy Azoty Chemika Police.
Siatkarki Grupy Azoty Chemika Police w minionym sezonie sięgnęły po mistrzostwo kraju, Puchar i Superpuchar Polski. Jednak przez pandemię koronawirusa nie zostały rozegrane play-off. Była to niecodzienna sytuacja dla siatkarek, które nagle zostały pozbawione możliwości nie tylko rozgrywania meczów, ale także trenowania. – Na początku nie mogłam się odnaleźć. Wynikało to z tego, że przed play-off zostaliśmy odcięci od siatkówki. To było dla mnie najgorsze. To był dla mnie taki „dzień świstaka”. Każdy dzień wyglądał tak samo. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Z czasem było lepiej – powiedziała Paulina Maj-Erwardt, która mimo wszystko zadowolona jest z poprzedniego sezonu. – Wszystko fajnie działało. Mogłabym powiedzieć, że to był najlepszy zespół, w którym grałam. Nie dość, że zdobyłyśmy praktycznie wszystko w tym sezonie, to był spokój. Miałyśmy koncentrować się tylko na treningach, a nie na trzymaniu atmosfery w szatni czy problemach natury mentalnej – dodała defensywna zawodniczka zachodniopomorskiej ekipy.
Dla Pauliny Maj-Erwardt miniony sezon wiązał się z powrotem do Polic. Wcześniej w Chemiku występowała w sezonie 2015/2016. Sama przyznała, że teraz lepiej odnalazła się w drużynie. – Trener obdarzył mnie dużym zaufaniem. Dużo zależało też ode mnie. Czułam się potrzebna. Miałam wolną rękę w kierowaniu systemem w obronie i przyjęciu. Było to dla mnie bardzo miłe. Wydaje mi się, że byłam bardziej uśmiechnięta i radosna niż wcześniej – skomentowała libero Chemika.
Nie ukrywa ona, że Ferhat Akbas miał swoją wizję gry, ale był otwarty na rozmowy z zawodniczkami. – Dużo rozmawiałam z trenerem. Lubię szczegóły, niuanse. Cały czas pracuję nad różnymi przyruchami, więc zawsze wymienialiśmy się poglądami. Traktowaliśmy się na zasadzie współpracowników, bo razem dążymy do tego samego celu i razem cieszymy się z wygranych meczów – podkreśliła zawodniczka, według której ważna jest współpraca szkoleniowca z siatkarkami. – Trener ma swoją koncepcję, a my jesteśmy pomocnikami, którzy w danej sytuacji mogą coś widzieć z innej perspektywy, co też może pomóc zespołowi – zakończyła Paulina Maj-Erwardt.
źródło: Chemik Police TV, inf. własna