– Kiedyś inaczej wyobrażałam sobie swoją przyszłość. Uczyłam się w szkole muzycznej i do Pałacu Bydgoszcz chodziłam na zajęcia gry na gitarze. Do siatkówki trafiłam w sposób najbardziej banalny z możliwych. Trener Rafał Gąsior dostrzegł mój wzrost i zaproponował, żebym zmieniła sekcję – mówi Marta Ziółkowska, środkowa Banku Pocztowego Pałacu Bydgoszcz, której dobrą grę w minionym sezonie dostrzegł trener reprezentacji Jacek Nawrocki i powołał na zgrupowanie kadry w Szczyrku.
Marta Ziółkowska swojej decyzji nie żałuje, trener Rafał Gąsior chyba też nie. Być może dużo straciła polska muzyka, ale na pewno zyskała nasza siatkówka. Jej talent natychmiast docenili bydgoscy szkoleniowcy i zawodniczka szybko rozwijała swoje umiejętności. Uczyła się w SMS-ach w Sosnowcu oraz Policach. Potem wróciła do swojej rodzinnej Bydgoszczy, w której czuje się, jak podkreśla, bardzo dobrze.
Przed trzema laty z powodu kontuzji aż na siedem miesięcy musiała przerwać grę. Na szczęście to już historia. Jeszcze przez jeden sezon będzie grała w Banku Pocztowym Pałacu Bydgoszcz. – Klub stwarza zawodniczkom dobre warunki do rozwoju. Nie mogę więc na nic narzekać – powiedziała Marta Ziółkowska.
Jej sportowym marzeniem, które powoli realizuje, była gra w reprezentacji Polski. Powołanie jakie przyszło z siatkarskiej centrali mile ją zaskoczyło, choć na pewno dobra gra w poprzednim sezonie pozwalała liczyć, że trener Jacek Nawrocki zainteresuje się tą zawodniczką. Marta Ziółkowska ma jeszcze wiele innych marzeń. Są nimi m.in. wakacje w Nowym Jorku i wierzy, że uda się je zrealizować.
W czasie pandemii koronawirusa stara się być cały czas aktywna. – Początkowo była panika. Czas spędzałam głównie w domu i starałam się w miarę możliwości ćwiczyć. Grałam w plażówkę. Dziś zresztą z koleżankami z klubu byłyśmy na boisku. Przed zgrupowaniem w Szczyrku odczuwam pewien stres. Ze względu na pandemię będzie to inna formuła obozu, niż te do których jesteśmy przyzwyczajone. Ale chciałabym wypaść na treningach jak najlepiej i do maksimum wykorzystać w Szczyrku czas na szkolenie – powiedziała.
Jej sportowym idolem jest Michael Phelps. – Przeczytałam o nim książkę. Bardzo mi zaimponował. Jest wspaniałym sportowcem, dużo pracującym, a poza tym to normalny człowiek – mówi. W ankiecie na stronie klubowej napisała, że „poza parkietem jestem…zakupoholiczką”. – Pisałam trochę z przymrużeniem oka, choć pewnie ziarnko prawdy w tym jest. Dawniej przy zakupie butów czy kosmetyków zdarzało się, że mój chłopak marudził – śmieje się Marta Ziółkowska.
Autor: Eugeniusz Andrejuk
źródło: pzps.pl