– To były bardzo krótkie negocjacje. Rozmawiałem z Fefe De Giorgim oraz Beppe Cormio i w ciągu 48 godzin od tych rozmów podpisałem kontrakt. Moja decyzja była podyktowana zarówno marką, jaką reprezentuje klub, jak i gwarancją spokojnego sezonu po sytuacji związanej z Covid-19 – o negocjacjach i ekspresowej decyzji mówi nowy rozgrywający Cucine Lube Civitanova – Marco Falaschi.
Niechętnie żegnałeś się ze Sieną?
Marco Falaschi: – Zdecydowanie tak. Gdyby to wszystko się nie wydarzyło moglibyśmy walczyć z moimi kolegami o awans do Superligi. Serie A2 to naprawdę dobre rozgrywki, w klubie stworzyliśmy kolektyw, bardzo dobrze się tutaj odnalazłem.
Do tego Siena jest w Toskanii, byłeś więc w domu.
– I to właśnie wpłynęło na moją decyzję w ubiegłym roku, kiedy zdecydowałem się zmienić Serie A na A2. Nie był to jednak jedyny argument, dla którego zdecydowałem się wtedy na grę w Sienie. Wybrałem klub ze względu na projekt, jaki tutaj przygotowano. Te pozytywne odczucia potwierdza też fakt, z jakim zrozumieniem odebrano informację, o moim przyjęciu propozycji Civitanovy.
Do Lube ma przyjść również Luciano De Cecco. Nie masz obaw przed byciem drugim rozgrywającym?
– Strach nie jest uczuciem, które towarzyszy mi ogólnie, a tym bardziej w obecnej sytuacji. Po rozmowie z Fefe doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jaka będzie moja rola w drużynie. Mam być wsparciem dla pierwszego rozgrywającego, 18 lat temu byłem w podobnej sytuacji w Santa Croce z Bendandim jako pierwszym. Zmienia się perspektywa, cel jest jednak ten sam.
Pozycja rozgrywającego w dream teamie, jakim jest Lube, dla 33-letniego zawodnika jest punktem docelowym?
– To raczej bodziec, a nie punkt docelowy. Na pewno być częścią zespołu jakim jest Lube będzie ekscytującym doświadczeniem. Moja rola na boisku jednak się nie zmienia w zależności od tego, z kim przyjdzie mi grać. To jednak powód, aby grać jeszcze lepiej.
W najbliższych tygodniach poszczególne fazy aktywności we Włoszech mają być odmrażane. Pojedziesz już do Civitanovy?
– Czekamy na przepisy pozwalające zrozumieć, jak możemy się zachować. W międzyczasie jestem cały czas w domu – w Santa Croce i kontynuuję treningi indywidualne.
źródło: inf. własna, volleynews.it