Jak podaje Przegląd Sportowy aż pięciu Polaków zgłosiło się do draftu do ligi koreańskiej. Serwis dotarł do listy siatkarzy, którzy chcieliby spróbować swoich sił w Korei. Wśród nich jest między innymi mistrz świata Dawid Konarski.
Jednym z największych polskich nazwisk, które ma nadzieję na grę w lidze koreańskiej jest Dawid Konarski. Mistrz świata już wcześniej sugerował, że po braku porozumienia z Jastrzębskim Węglem, wybierze kierunek zagraniczny. Wśród pięciu Polaków jest także Michał Filip, który bronił barw Cerrad Enei Czarnych Radom oraz Visły Bydgoszcz. Do tego w drafcie swoich sił spróbują dwaj atakujący: Bartosz Krzysiek (Stal Nysa) i Paweł Adamajtis. W tym gronie znalazł się także jeden przyjmujący. Jest nim Wojciech Włodarczyk, który poprzedni sezon spędził w Radomiu.
O kontrakt w Korei Południowej ubiega się w tym roku 85 siatkarzy z całego świata, a jedynie siedmiu z nich będzie mogło zagrać w tamtejszej lidze. Na liście chętnych nie brakuje gwiazd. Są nimi m.in. Brazylijczyk Renan Buiatti, atakujący reprezentacji Iranu Amir Ghafour czy Kanadyjczyk Gavin Schmitt. Oprócz tego do gry w Korei są także siatkarze z przeszłością w PlusLidze. Australijczycy: Luke Smith i Lincoln Williams. Do draftu zgłosił się Czech i lider Indykpolu AZS Olsztyn Jan Hadrava, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla Christian Fromm, Arpad Baroti z Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Alexandre Ferreira z Aluronu Virtu CMC Zawiercie a także Tonček Štern, który sezon poprzednie rozgrywki zaczynał w Visle Bydgoszcz, a następnie przeniósł się do Turcji.
To jednak nie koniec siatkarzy, którzy reprezentowali swego czasu PlusLigę. Swoich sił w Korei chce spróbować Thibault Rossard (Asseco Resovia), Mitja Gasparini (Jastrzębski Węgiel), Rozalin Penczew (Effector Kielce) czy Nikola Gjorgiew (ONICO Warszawa).
Draft do ligi koreańskiej organizowany jest co roku, zgłaszało się do niego kilku Polaków m.in Jakub Jarosz, Zbigniew Bartman czy Jakub Ziobrowski. – To było przedsięwzięcie na wzór draftu do ligi NBA. Przez trzy dni wszyscy zaproszeni zawodnicy od 9 rano do późnego wieczora uczestniczyli w testach. Przez cały czas w różnych konfiguracjach rozgrywaliśmy między sobą meczyki. W drużynie było czterech obcokrajowców, tylko na rozegraniu i libero występowali miejscowi. Przypominało to trochę szkolną siatkówkę, bo cały czas każdy z nas zmieniał pozycję. Musiałem więc przyjmować zagrywki i grać na środku siatki. Tłukliśmy piłkę właściwie na okrągło z przerwą na obiad, który też jedliśmy w obiekcie treningowym – opowiadał Przeglądowi Sportowemu Jarosz. Ostatniego dnia odbyła się wielka gala, podczas której kluby wybierały sobie siatkarzy. Dwa lata później testy odbyły się we Włoszech. W tym roku ze względu na epidemię koronawirusa draft odbędzie się wirtualnie. Chętni zawodnicy mają wysłać wideo z dwóch swoich meczów, wybór najciekawszych akcji, a także statystyki poprzedniego sezonu oraz nagrać kilka słów od siebie.
7 maja zostanie wybranych 40 zawodników, z których w kolejnym etapie siedem klubów ligi koreańskiej wybierze po jednym z siatkarzy i podpisze z nim kontrakt opiewający w każdym przypadku na 300 tys. dolarów. Do tego dojdą premie, pozwalające zarobić graczom do 350 tys. dolarów.
Cały materiał Kamila Drąga w Przeglądzie Sportowym
źródło: przegladsportowy.pl